Czy komuś się to podoba, czy nie – czas duopolu legijno-lechowego był najciekawszym okresem w Ekstraklasie ostatniego dziesięciolecia. Nie tylko na boisku, ale i poza nim. Podbieranie sobie piłkarzy, wyścigi na szpileczki, Leśnodorski wytykający palcami błędy Lecha, Klimczak śmiejący się z podklejaniem gumą stołu przez Leśnodorskiego. Ale duopolu już nie ma. Jest monopol. I nawet jeśli Lecha frustrowała łatka Miauczyńskich, to dziś za tą łatką może tylko rzewnie zatęsknić.

Pamiętam wjazd na stadion przy Łazienkowskiej w 2016 roku. Lech szorował wtedy po dnie tabeli, zespół trawił wewnętrzny konflikt, jedynym pocieszeniem tamtego okresu dla fanów Kolejorza była gra w Europie. Wjeżdżaliśmy na parking dla mediów autem na poznańskich blachach. Przy szlabanie stał facet w bluzie Legii z kapturem założonym na głowę. Odsunęliśmy szybę, pokazaliśmy wjazdówkę, a jegomość zapytał.
– Wiecie panowie jak się pije Lecha?
Spojrzeliśmy po sobie.
– Do dna, kurwa, DO DNA!
Tą postacią był Wojciech Hadaj.
Lekceważenie gorsze od szydery
Nie wspominam tamtej historii, by Wojtkowi dopiec, bo przy każdej wizycie w Warszawie lubię sobie z nim podocinać. Wspominam ją dlatego, że dziś w Warszawie nawet nie ma po co szydzić z Lecha. Poznański klub sam wyeliminował się na kilka ostatnich lat z pozycji tego, któremu warto posyłać złośliwości. Bo w życiu tak jest, że jeśli chcemy komuś dopiec, to z emocjonalnych względów. Bo wygraliśmy rywalizację, bo jesteśmy pewni swego przed najbliższym starciem. Trochę jak w tej anegdocie, gdy Dyskobolia pojechała na pewien wyjazd. Piłkarze wyszli na rozgrzewkę i miejscowi zaczęli obrażać Piotra Świerczewskiego. Ten tylko wzruszył ramionami i zapytał:
– A na kogo mają gwizdać? Na Telichowskiego?
Zawsze ciekawiły mnie tygodnie poprzedzające starcia Lecha z Legią. Jeśli mecz był w weekend, to już w poniedziałkowych gazetach pojawiały się pierwsze teksty pod klasyk. Wywiady z zakurzonymi legendami, historie zawodników spajających obie drużyny, głośny wywiad prezesa jednego z klubów. Jeśli jeszcze na konferencji prasowej któryś z trenerów rzucił jakimś smakowitym kąskiem, to następnego dnia mógł liczyć nie tylko na ostatnią stronę w dzienniku, a na wzmiankę na okładce. Dzisiaj zrobiłem prasówkę najpopularniejszych polskich dzienników i dzisiejsza atmosfera w niczym nie przypomina mi tamtej sprzed pięciu-sześciu lat.
I nie dziwi mnie to, bo przecież wiem jak wygląda tabela w tym sezonie. Ale ważniejsza zdaje się być tabela przekrojowa. Taka z ostatnich pięciu sezonów.
Jeden sezon nie może być papierkiem lakmusowym, ale już okres pięcioletni mówi nam jak najbardziej, że duopol legijno-lechowy przestał istnieć. I to nie dlatego, że – jak czasem słyszę – te mecze się już znudziły. Czy przez to, że nie ma po obu stronach charyzmatycznych postaci. I że wszystkie ciekawe wątki zostały już przerobione na sto różnych sposobów.
Duopol się skończył, bo jeden z klubów narzucających tempo lidze z tego wyścigu odpadł
Pamiętam dziennikarzy zajmujących się Legią, którzy przyszli do naszego poznańskiego stolika po jednym z finałów Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Finale rzecz jasna przegranym. – No, co tam, Miauczyńscy? Ciągle drudzy? – szydzili. Koledzy z branży bardziej zaangażowani w kibicowanie Lechowi zakładali wtedy na usta wymuszony uśmiech, ale w głębi serca irytowali się niemiłosiernie. Bo szyderka najbardziej boli wtedy, gdy dotyczy faktów. A przecież Lech był tak wiernym odwzorowaniem Adasia Miauczyńskiego, że można byłoby używać tych określeń zamiennie.
Każdy wyjazd na Narodowy kończył się jak próba otwarcia przez Miauczyńskiego paczki płatków śniadaniowych.
Walka o mistrzostwo? Jak w tej scenie, gdy Miauczyński wraca co mieszkania i z pełnym impetem ładuje się głową w skrzynkę pocztową.
Odbieranie medali na koniec sezonu? I znów można podłożyć tu scenkę, gdy Miauczyński odbiera 777 złotych wypłaty. „I oto mi płacą, jakby mi ktoś w mordę dał”
Sęk w tym, że frustracja z drugiego miejsca i tak dla Lecha była lepsza niż stan obecny. Bo dzisiaj przecież drugie miejsce będzie przyjęte w klubie (nie na trybunach, choć na części pewnie i też) jako sukces. Pamiętamy doskonale narrację sprzed roku, gdy Karol Klimczak w tournee medialnym po studiach telewizyjnych mówił – celu sportowego nie ma, budujemy zespół, zobaczymy co z tego wyjdzie. Był nawet moment w tym sezonie, gdy zaczęliśmy się zastanawiać, czy aby Lech znajdzie się w górnej ósemce. Z tej perspektywy oczywiście drugie miejsce można traktować jako miejsce satysfakcjonujące.
Ale nie sukces, na Boga.
Niech nikt nie nazywa wicemistrzostwa sukcesem
Mam nadzieję, że nikomu w klubie z Bułgarskiej nie przyjdzie nazywać potencjalnego wicemistrzostwa sukcesem. Sukcesem będzie zdobycie Pucharu Polski, o ile nastąpi. Ale nie wicemistrzostwo. Hasła o minimalizmie są tak wyświechtane, jak „wystarczy nie kraść” w polemikach politycznych. Ale właśnie takie hasło obnażałoby minimalizm Lecha.
Niemniej samo zredukowanie oczekiwań czy aspiracji chyba najdobitniej świadczy o tym, jak bardzo na przestrzeni ostatnich lat Lech stanął w miejscu. Już nie chodzi o to, że od 2015 roku trofea zdobywała chociażby Lechia, Arka czy Piast. Nie chodzi o to, że ostatni raz w fazie grupowej europejskich pucharów grał w 2015 roku. Nawet nie o to, że z ponad 100 milionów budżetu zjechał na próg o połowę niższy. A to, że nawet nie może pomachać szabelką, bo nikt nie potraktuje go poważnie. Jaki sens miałaby przedsezonowa napinka fanów Kolejorza w kierunku rywali z Warszawy? No żaden. Wyglądałoby to kuriozalnie.
W życiu sportowca gorsze od smaku porażki na finiszu gorsze jest tylko poczucie, że obok miejsca w finale nawet nie stałeś. A w życiu kibice gorycz przegranej można przełknąć, ale gorsze jest już tylko lekceważenie przez odwiecznego rywala. Lech w takiej sytuacji się znalazł. Jakkolwiek boleśnie dla poznaniaków to brzmi – dziś Kolejorz nie jest już Miauczyńskim, a tęskni za tym, by być choćby drugi.
Damian Smyk
fot. film Dzień Świra
Nie ma monopolu. Jest chujopol. Przypomnę, że gdy Lech popadł w ligową przeciętność Legia w europie zaczęła znaczyć nic. Trnava, Dudelange, Sheriff, Astana. Ostatnio lepiej bo udało się wyeliminować Europa FC, KuPS i zawsze groźny Atromitos Ateny a noga powinęła się na Glasgow Rangers no ale nadal grupy europucharowe ogląda w TV.
Coś w tym jest.
Legia nie mająca faktycznego rywala w lidze, obojętnie to by to miał być, obija się w Europie, i podąża w sumie ścieżką Lecha Poznań.
Duży udział mają w tym sędziowie, którzy bardzo lubili w trudnych sytuacjach pomagać Legii (a już szczególnie w kluczowych). Problem jest taki, że przychodziła Europa i żaden sędzia już nie był taki miły (no i PZPN też nie mógł pomóc). Może jakby Lech albo Jagielonia (kiedy to jeszcze w miarę grała) zdobyły mistrzostwo raz czy dwa razy więcej to liga nie byłaby tak mierna
Legia nigdy nie podążała ścieżka Lecha, Legia miała bardzo słabe ostatnie 3 sezony, a mimo tego i tak dwa razy zdobyła mistrza i raz vivemistrzistwo !
Bo liga jest słaba a Legia ma największy budżet w polskiej eklapie 😉
Owszem podążała. Zdążyła w dużej mierze roztrwonić wspaniały punktowy dorobek pucharowy. Jak się nie ogranie w tym i następnym sezonie to z 17 punktów zrobi się 9-10 a to już jest dramat jeśli chodzi o rozstawienia.
Z Lechem było to samo przecież mistrzostwo 09/10 fajny sezon pucharowy w następnym sezonie, ale od razu bida w lidze, później kompromitacje w eliminacjach, albo brak awansów z jednym wyjątkiem i z 21 punktów nagle zrobiło się 7.
W Poznaniu najpierw nienawidzą Legii, a później kochający Lecha.
Cele na sezon zawsze te same,od najistotniejszego:
1) Żeby Legia nie zdobyła Mistrzostwa.
2) Wygrać z Legią dwa mecze
3) Wygrać z Legią chociaż raz
4) Żeby Legia nie zagrała w Pucharach
5) Zdobyć Mistrzostwo Polski.
Skorumpowany, śmieszny, zakompleksiony klub z licencją Amiki Wronki 🙂
Urocze złudzenie warszawiaka. Projekcja.
Każdy kto twierdzi, że zdobycie majstra to 5. cel Lecha jest debilem, komp(L)eksiarzem lub nędznym prowokatorem.
Zgaduje, że Azjatą jesteś kibicku komuszego CWKS.
Zawisza, proszę wejdź czasem na fora Lecha, lub fejsbuka, poczytaj komentarze.
Jest dokładnie jak w komentarzu Zargilisa.
Oni kochaja swoj zafajdany CSKARr
Widać, że nie mieszkasz w Wielkopolsce bo piszesz od rzeczy. W tej chwili nie liczą się u nas jakieś boje z Legią, ale powrót do dawnej polityki klubu i choć pozbycia się źle zarządzających nim osób.
Hadaj udowadnia, że jest bucem – odcinek 732.
Kto to jest Damian Smyk? Słyszałem historię o lekarzu z zawodu ślusarzu, któremu wydawało się, że jest chirurgiem. Nikogo nie uzdrowił.
robienie z Amiki na siłę drugiej siły, a prawda jest taka, że od dawna Amika jest solidnym średniakiem na poziomie Lechii, Cracovii, Jagiellonii, Pogoni itd Amika ma najlepszy tower w peletonie, ale dalej to tylko peleton i noc więcej. Mamy po prostu chujową ligę w stylu bindesligi, gdzie jedna drużyna tak bardzo odjechała, że reszta może tylko raz na parę lat liczyć, że Legia się potknie. Piszę to z przykrością, bo niestety to jest mokry sen Mioduskiego, który właśnie się realizuje, niestety dla kibiców, bo taka liga jest nudna i chujowa, nawet jak samej Legii to wyjdzie na dobre w pucharach
A ty żyłeś już w tych czasach kiedy to grała Amica? Czy przeczytałeś na Wikipedii, że kiedyś wydarzyła się fuzja? Bo chyba nikt kto ma IQ większe niż średnio rozgarnięty szympans tego nie wspomina.
W Poznaniu doszło już do tego, że szydzą sami z siebie. Kumaci kibice doskonale zdają sobie sprawę z tego, że Lech jest tylko średniakiem w tej lidze, kibice zdają sobie sprawę, że wystarczy przeciwko Lechowi zagrać pressingiem i jest po zespole i po wyniku. Trener Żuraw też błądzi po omacku, trafi z taktyką raz na 3-4 mecze.
I nawet gdy Lech wygra jakiś znaczący mecz, jak z Piastem, zaprzepaści to wszystko w kolejnych meczach, tak to wyglada od lat
Lech gra najładniejszą piłkę w Polsce i ma największy potencjał. Problem jest w zarządzie, trenerze i mentalności piłkarzy. Prawda jest taka, że jak mają ważny mecz to wszystko przepieprzają więc nikt w Poznaniu nawet nie wierzy w żadne sukcesy.
Dwa artykuły o Lechu, obydwa bardzo szydercze ale prawdziwe.
Kibic Lecha też to wie, tak wyglada dzisiaj Lech, nie jest to miłe, gdy cała Polska ciśnie z ciebie bekę.
Kibice maja marzenia, mówią o wielkości, ale to wszystko to zwykłe upiększanie.
W tej chwili boli ze Lech w oparciu oswoich wychowankow zaczyna cos grac Zabierasz glos na temat Cracovii i jej wystepkow ale w bojazni o wlasny zasrany stolek i co miesieczna gaze w srebrnikach boisz sie jak ognia tematu kiedu to Legia za pomoca ukladow na najwyzszym szczeblu kazala Wisle Krakow przegrac i to w takim stosunku brankowym jaki bedzie jej niezbedny do zdobycia pamietnego tytulu 1992/93 W zadnym srednio rozwinietym panstwie taki numer nie pozostalby bez echa a w Polsce ukrecono ,u glowe Juve spadl o klase rozgrywkowa nizej w kilku innych krajach nastapily degradacje a w Polsce kurwa szydera Czepiasz sie Lecha Odpierdol sie Stano sluz dalej na kolankach i szczekaj kiedy p;ozwola ci dac glos To jest wlasnie szydera i to ma bolec A jest oparte na faktach Pamietam twoje komentarze na temat tytulow Legii strzelanychw ostatnich minutach z lewych karny czy z kilkumetrowych spalonych zwycieskich bramek przez Legie Pamietam twoje szydery z pani Macron czy innych serwowanych tematow w ktorych bales sie cokolwiek powiedziec co byloby sprzeczne z teoria obecnie panujacej wladzy politycznej. Przestan komentowac bo smiac mi sie chce Dodam tylko ze dzisiaj Lech na razie spoglada z czolowki tabeli gra w oparciu o wlasnych wychowankow i jest to fajne i tyko zero powtarzam zero cisnie z tego beke
Sezon 92/93….o czym ty piszesz?Nie jestem kibicem Legii,ale wracanie do czasów sprzed prawie 30 lat gdy świat był zupełnie inny podczas gdy artykuł jest o ostatnich czasach to jakiś absurd. Juve spadło o klasę niżej bo pewnej grupie osób marzyło się wygranie mistrzostwa,a Juve sportowo było nie do przeskoczenia. Nie pisz o sprawach z których przeczytałeś tylko nagłówek.
Pytanie trochę nie na temat, ale czy ktoś mógłby wytłumaczyć, dlaczego w tej pięcioletniej tabeli Termalica jest dwa razy (na miejscu 15. i 19.)?
bo zmieniali nazwę z Termaliki Bruk-Bet na Bruk-Bet Termalikę
Dzisiaj w pierwszej połowie Lech pokazał, kto w Polsce gra najlepszą piłkę. To kapitalna sprawa, a połowa składu Lecha to przyszli reprezentanci Polski. Cudownie się to ogląda. Myślę , że młodzież także z innych klubów ma duże możliwości i jest nadzieją na przyszłość.
Damianku Jestes ciagle Smykiem Pamietam moment kiedy pilkarze warszawskiej Legii wrecz odmawiali przyjecia medali za wicemistrzostwo Polski Ten zenujacy obraz warsiawki przekazywany ze stolycy wystarczy na nastepne 20 lat Pokazalem skrot z tej nieszczesnej ceremonii kilku dziennikarzom z kraju w ktorym mieszkam od 35 lat Zgodnie ocenili faworyzowana druzyna ze stolicy jej sztab z zapleczem wiernopoddanczych zurnalistow jako zajobow Kilku z nich dodalo extra ocene mowiac fucken ass…oles W twoim komentarzu smyku widze lizusostwo jak to okreslili amerykanie wiernopoddanczosc czyli krotko brak profesjonalizmu Dedykuje ci dzisiejszy wynik meczu Lech Legia i niepocieszony wyraz twarzy jej trenera
Trafny artykuł. Silne dwa albo nawet trzy kluby są naszemu futbolowi potrzebne żebyśmy nie musieli sezon w sezon utrwalać Europejskich kompleksów.Jest mi obojętne które to będą kluby,chociaż w chwili obecnej dla każdego jest jasne że jednym z nich powinien być Lech. Niestety Poznaniacy odwalają straszną popylinę którą dobitnie opisał Redaktor Smyk. Oburzenie i fala hejtu która się na niego wylała w komentarzach pokazuje jak słabo wielu ludzi przyjmuje fakty. Szanowałem Lecha i cieszyłem się z jego Europejskich sukcesów,niezłego szkolenia młodzieży i tego że po prostu chcą bardzo silnej wtedy Legii rzucić rękawicę. Cieszyłem się bo to było na wielu płaszczyznach dobre dla Polskiej piłki. Niestety z nierównego przecież wyścigu jeden postanowił zrezygnować. Lech oklapł tak mocno że najlepiej to podsumowuje tabela punktowa ostatnich pięciu lat. Legia oczywiście też skapcaniała,ale to co zrobiły osoby decyzyjne w Lechu zasługuje na film katastroficzny na miarę Titanica. Najgorsze jest to że ledwie jakoś zaczęło się układać a Lech już traci jedynego sensownego środkowego napastnika.Do niego dołączy pewnie jeszcze jakiś młody Polak,a znając osławiony dział scoutingu Lecha zastępstwa mogą wypalić,ale raczej nie muszą. Do tego dochodzi dosłownie żaden wynik punktowy w Europie i mocno zubożałe finanse.Jakbym miał się bawić w wróżbitę to prędzej spodziewam się dalszej szarzyzny niż rozkwitu z pierdolnięciem.Szkoda.Cholerna szkoda.
Super Film, ale pierwsze słyszę o takim porównaniu, a Kibicem LECHA POZNAŃ jestem jakieś 25 lat. Dodatniego bilansu to my na pewno nie mamy ale nie płaczemy po porażce. Często bywało że była ona ustalona już przed meczem. To dopiero były komedie co Panie Szpakowski?! Wszyscy wiedzą że będzie wałek ale czekają jak. A tu bezczelnie, bez fantazji, jak by ci ktoś w mordę napluł, co Panie Marciniak?! Itp i idę… Za to doskonale pamiętam kiedy straciłem szacunek do tzw kiboli Legii. Dawno dawno temu, finał PP. Jeszcze dwumecz. Piłkarze Lecha odbierają Puchar Polski na głównej trybunie w W-wie i świętują… Aż tak was to bolało??! Piłkarzyki się zmieniają a szacunek traci się na zawsze. Drugi wielki tryumf po zwycięstwie Legii nad Wisłą czy jakoś tak. Ile to było 75 : 0 czy jakoś tak.I znów wielkie fochy… Przegrać trzeba umieć rozkapryszona panienko z łazienkowej…
To nie jest dobrze,jak ktoś jaja robi sobie z drużyny,która naprawdę zaczyna dobrze wyglądać,i mieć wyniki.Tekst wybitnie kibicowski.Panie Smyk,to jest gorsze od Węgrzynizmu.Jak było w Lechu,co jest problemem,raczej wiadomo.Kibice trąbią od lat.Nie sądzę,aby ktokolwiek tęsknił za tym,aby być Adasiem Miauczyńskim,nie sądzę,aby ktokolwiek nim chciał być,a jak już jest,to nie sądzę aby był z tego zadowolony czy dumny.A ten sobotni mecz w Poznaniu,dedykuję panu,i pozdrawiam.