Reklama

Nie godzą się na przeciętność. Transfery w Resovii

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

21 czerwca 2020, 21:46 • 4 min czytania 6 komentarzy

Od lat dysponują czołową kadrą w PlusLidze. Opartą zarówno na reprezentantach Polski, jak i solidnym zaciągu zza granicy. W ubiegłym sezonie jakościowe nazwiska na kontraktach absolutnie nie przełożyły się jednak na jakość na parkiecie. Asseco Resovia Rzeszów ma za sobą absolutnie koszmarne rozgrywki. Jej ostatnie ruchy transferowe sygnalizują jasno, że władze klubu zamierzają jak najszybciej zażegnać kryzys.

Nie godzą się na przeciętność. Transfery w Resovii

Zacznijmy od liczb. Do sezonu 2019/2020 Resovia przystąpiła jako 7. drużyna poprzednich rozgrywek. Taki wynik uznano za duże rozczarowanie, bo mówimy w końcu o zespole, który jeszcze nie tak dawno, bo w 2016 roku stał na podium mistrzostw Polski. Od tego czasu było już tylko gorzej. 2017? Czwarte miejsce. 2018? Dopiero szóste.

Odbijanie się po dnie

Po tylu chudych latach Resovia chciała wrócić do czołówki. W kadrze roiło się od solidnych graczy. Może nie gwiazd najwyższego formatu, pokroju Piotra Nowakowskiego, ale choćby Marcinem Komendą nie pogardziłaby większość klubów w PlusLidze. Być może najbardziej rozpoznawalny siatkarz zasiadł jednak… na ławce szkoleniowej. Stery w Rzeszowie przejął bowiem – zatrudniony przez dawnego druha z parkietu Krzysztofa Ignaczaka – Piotr Gruszka, którego przedstawiać nikomu nie trzeba. MVP mistrzostw Europy z 2009 roku miał pójść śladami Michała Mieszka Gogola czy Roberta Prygla, jako kolejny młody polski trener prowadzący niezły klub w PlusLidze.

Na papierze – gitara. Ale jak już chłopaki wychodziły na parkiet, to muzyka cichła. Pierwszy mecz sezonu 2019/2020 z GKS-em Katowice? W plecy. Drugi z Ślepsk Malow Suwałki? W plecy. To może do trzech razy sztuka? Gdzie tam. Również w meczu z Indykpolem AZS Olsztyn ekipa Gruszki musiała uznać wyższość rywali. Zanim się obejrzano, rzeszowianie legitymowali się bilansem 0:3, a spotkania z największymi gigantami dopiero widniały na horyzoncie…

W kolejnych miesiącach wielkiej poprawy w wynikach nie odnotowano. Musiały więc polecieć głowy, a kto w sytuacjach, kiedy zespół radzi sobie nie najlepiej, znajduje się na linii ognia? Oczywiście trener. Gruszka zakończył swoją pracę w połowie lutego. Zanim nadeszła pandemia, Resovia zdołała rozegrać jeszcze kilka spotkań (pod wodzą Emmanuela Zaniniego), a następnie sezon został przedwcześnie zakończony. Ówczesne miejsce w tabeli? Trzynaste. Najgorsze w całej historii klubu (choć kiedyś ekstraklasa nie liczyła aż 14 zespołów).

Reklama

Nowe życie

Tak niepowodzenia Resovii tłumaczył w “Przeglądzie Sportowym” Adam Góral, prezes Asseco Poland S.A., sponsora generalnego klubu: – Dokonano złego doboru zawodników do drużyny. Trzon stanowili siatkarze, których celem jest jedynie dotrwać i zarabiać do końca kariery. Niestety, zarówno trener Piotr Gruszka, jak i prezes Krzysztof Ignaczak nie potrafili przewidzieć tego przy budowaniu zespołu. [..] Z powodu niezadowolenia sponsorów z osiąganych wyników daliśmy szansę poprowadzenia klubu obecnemu prezesowi Piotrowi Maciągowi. Piotr jest przygotowany merytorycznie do zarządzania, a fanem siatkówki jest od dziecka. Mam nadzieję, że wprowadzi takie zasady funkcjonowania klubu, o których myślałem od początku jego działania.

To nie koniec zmian w Rzeszowie. Całkowite przetasowanie nastąpiło, co oczywiście nie jest żadnym zaskoczeniem, w składzie zespołu. Pożegnano się z Damianem Schulzem, Zbigniewem Bartmanem, Nicholasem Hoagiem, Nicolasem Marechalem, Kawiką Shojim, Tomasem Rousseaux, Bartłomiejem Lemańskim oraz Lukiem Perrym. Dokładnie, kontraktu nie przedłużył żaden z czwórki obcokrajowców.

Na kolejny sezon w klubie pozostał jedynie Rafał Buszek. I nic w tym dziwnego, bo mówimy o zawodniku raz, że z Rzeszowem mocno związanym (pierwszy kontrakt podpisał w 2010 roku), a dwa niezwykle uniwersalnym, niemającym problemu odgrywać drugoplanowej roli. Przejdźmy jednak do wzbudzającego najwięcej emocji tematu, czyli szaleństwa transferowego.

Dzisiaj gruchnęła wiadomość o powrocie do klubu Pawła Woickiego. 37-letni rozgrywający bronił barw Resovii w latach 2008-2009. Wtedy grał pierwsze skrzypce, ale oczywiście minęły lata, stąd czeka go funkcja zmiennika kolejnego starego znajomego rzeszowian, Fabiana Drzyzgi. To bez wątpienia hit okienka. Podstawowy wystawiacz reprezentacji Polski przecież dopiero co zdobył tytuł mistrza Rosji z Lokomotywem Nowosybirsk i bez wątpienia przebierał w ofertach. A postawił na tę od przedostatniej ekipy PlusLigi.

Idąc dalej: poprzednich obcokrajowców zastąpili nowi: Estończycy Robert Taht oraz Timo Tammemaa, Amerykanin Jeffrey Jendryk oraz Słoweniec Klemen Cebulj. Obiecująco wygląda szczególnie angaż ostatniego z nich, bo mówimy o chłopaku, który ma za sobą kilka dobrych lat gry w lidze włoskiej.

Władze klubu zadbały o zatrudnienie jeszcze kilku solidnych krajowych siatkarzy, w tym atakującego Karola Butryna, drugiego punktującego ubiegłych rozgrywek. Jego zmiennikiem będzie Damian Domagała, a szanse do gry otrzymają również Nicolas Szerszeń (najlepszy zagrywający ubiegłego sezonu), Piotr Hain oraz Marcin Potera. Pod kontraktem doliczyliśmy się aż dwunastu graczy, skład zatem jest praktycznie zamknięty. A nie wspomnieliśmy jeszcze o nowym trenerze – drużynę poprowadzi Włoch Alberto Giuliani. Powiedzmy sobie szczerze: jak na okres pandemii, takie działania na rynku muszą robić wrażenie.

Reklama

Gdzie będą sięgać ambicje Resovii? Cóż, warto byłoby poczekać na koniec okresu transferowego, bo przecież większość klubów wciąż jest w trakcie zbrojenia. Nie ulega jednak wątpliwości, że ani włodarze klubu, ani kibice nie zadowolą się miejscem poza podium. Mówimy w końcu o rzeszowskim klubie, który w żadną przeciętność bawić się nie zamierza. A ruchy transferowe, jak powrót wspomnianego Drzyzgi, tylko to potwierdzają.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Czarni Radom znów mogą upaść? W tle polityka, człowiek od olejów do aut i naganne noclegi

Jakub Radomski
10
Czarni Radom znów mogą upaść? W tle polityka, człowiek od olejów do aut i naganne noclegi
Polecane

Pozytywny sygnał od Polaków, ale w Wiśle rządził dziś Pius Paschke

Kacper Marciniak
0
Pozytywny sygnał od Polaków, ale w Wiśle rządził dziś Pius Paschke

Komentarze

6 komentarzy

Loading...