Górnik Zabrze nie jest wdzięcznym rywalem dla Korony Kielce. Z ostatnich dziewięciu meczów z tą drużyną złocisto-krwiści wygrali zaledwie jeden. Jeszcze gorzej wygląda to, gdy weźmiemy pod uwagę wyjazdy na Roosevelta, a właśnie wizyta w Zabrzu czeka dziś piłkarzy Macieja Bartoszka.
Biorąc pod uwagę ostatnich dziesięć lat, kielczanie 12 razy gościli na stadionie Górnika. Doznali pięciu porażek, sześć razy remisowali, zaś jedno jedyne zwycięstwo odnieśli 8 listopada 2015 roku. Ich trenerem był… prowadzący obecnie Górnika Marcin Brosz. Tylko pod jego wodzą Korona w tej dekadzie wyjechała z Zabrza z tarczą.
Tamtego dnia wszystko rozstrzygnęło się już w 2. minucie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego, zgranie piłki przez Radka Dejmka i zupełnie niepilnowany w polu karnym Airam Cabrera pokonuje Radosława Janukiewicza. Górnik, prowadzony wówczas przez Leszka Ojrzyńskiego, miał przewagę, lecz nic nie chciało wpaść. Świetne sytuacje zmarnowali Maciej Korzym i Łukasz Madej.
Górnik po tej porażce spiął się i narobił kibicom apetytu na lepsze czasy.
Do końca 2015 roku (sześć spotkań) już ani razu nie przegrał, notując kilka naprawdę efektownych występów. 3:2 w Białymstoku i 4:2 Lubinie robiło wrażenie, ale najbardziej pamiętny triumf to 5:2 nad prowadzącym w tabeli Piastem Gliwice. Cztery bramki zdobył Roman Gergel, który pod koniec tamtej rundy znajdował się w życiowej formie. Złośliwi powiedzieliby, że do teraz odcina od niej kupony. Niestety Górnik wiosną strasznie się posypał, nie wygrał dziesięciu z rzędu meczów i mimo znacznie lepszego finiszu spadł do I ligi.
Dla Korony zwycięstwo w Zabrzu oznaczało… początek fatalnej passy.
W następnych siedmiu kolejkach wywalczyła raptem jeden punkt. Brosz przetrwał tę zawieruchę i później dla odmiany jego zespół był niepokonany przez 12 meczów. Co prawda jedynie trzy z nich zakończyły się zdobyciem kompletu punktów, ale fakt jest faktem: przed ponad dwa miesiące nie było mocnych na kielczan.
Dla Brosza praca w Kielcach była swego rodzaju przełomem w kwestiach interpersonalnych. Nigdy nie był zbyt zbyt wylewnym człowiekiem i już nie będzie, ale wtedy stał się trochę bardziej otwarty. Również na media, zaczął z nimi lepiej współpracować. Wcześniej przeprowadzenie z nim trochę dłuższej rozmowy stanowiło wielkie wyzwanie.
Tak odmieniony poszedł potem do Górnika Zabrze i ciąg dalszy wszyscy znamy: awans po roku, świetny pierwszy sezon w elicie uwieńczony europejskimi pucharami. Potem upadków było równie dużo co wzlotów, ale jak na razie Brosz za każdym razem wychodzi z nich z twarzą. Za sterami Górnika siedzi już ponad cztery lata. Pod względem długości zatrudnienia w jednym klubie, dziś nikt w Ekstraklasie nie może się z nim równać.
Od tego meczu minęło niecałe pięć lat. Wystarczy rzut oka na składy, by uświadomić sobie, jak długi to okres w piłce.
Z meczowej osiemnastki Górnika, nikogo już nie ma przy Roosevelta. Z kadry Korony ostał się tylko wchodzący z ławki Marcin Cebula. Dziś go zresztą nie zobaczymy, kontuzja kolana okazała się nie do przeskoczenia. Bartoszek problemów ma więcej, bo za kartki wypadli mu Mateusz Spychała i Adnan Kovacević. Teoretycznie tym bardziej faworytem wydaje się Górnik, ale Bartoszek po powrocie na ławkę trenerską kielczan jeszcze na wyjeździe nie przegrał. Poprzestańmy więc na tym, że należy spodziewać się fajnego widowiska.
Fot. FotoPyK