Reklama

Mecz pierwszej ligi i sędziowski skandal – wyjątkowo dobrana para

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

12 czerwca 2020, 22:41 • 3 min czytania 7 komentarzy

W tym meczu było wszystko. Zwroty akcji i gol w samej końcówce. Czerwona kartka dla bramkarza. Spektakularnie spartaczona sytuacja z pięciu metrów Sierpiny, sknocone okazje sam na sam Romana. Karny z kapelusza. Zatem z jednej strony można powiedzieć, że pierwszoligowy szlagier nie zawiódł, a Miedź Legnica i Podbeskidzie Bielsko-Biała stanęły na wysokości zadania. Z drugiej jednak… pewien niesmak pozostał. Bo kuriozalne decyzje arbitra prowadzącego zawody kolejny już raz mocno zakłóciły przyjemność z oglądania zmagań pierwszoligowców.

Mecz pierwszej ligi i sędziowski skandal – wyjątkowo dobrana para

Abstrahując od pomyłek i kiksów poszczególnych zawodników, których nazbierało się sporo, spotkanie oglądało się całkiem przyjemnie. Zwłaszcza pierwszą połowę. Lepiej w mecz weszli legniczanie, lecz bardzo szybko Podbeskidzie zaczęło dyktować swoje warunki gry. Podopieczni Krzysztofa Bredego wygrali wojnę o środek pola i zdominowali gospodarzy, kreując sobie naprawdę sporo dogodnych okazji do zdobycia gola. No i bramka padła – w 35 minucie gry na listę strzelców wpisał się Krzysztof Danielak. Wówczas wydawał się, że liderzy pierwszej ligi potwierdzą swoją klasę i umocnią się na prowadzeniu w ligowej stawce. Ale Piotr Urban, sędzia główny dzisiejszego spotkania, postanowił trochę pomieszać przyjezdnym szyki.

Arbiter podyktował bardzo miękk… No nie, to nie był miękki rzut karny. To był po prostu karny z kapelusza. Urban dopatrzył zupełnie marginalnego kontaktu i zrobił z niego jedenastkę, którą na gola zamienił Marquitos. Martin Polacek miał zresztą piłkę na rękawicy, ale ostatecznie nie udało mu się odbić dość nonszalanckiego uderzenia. Podwójnym pechowcem okazał się Bartosz Jaroch – to za jego rzekomy faul na Kacprze Kostorzu podyktowany został rzut karny, a wcześniej ten sam zawodnik wpakował piłkę do siatki gospodarzy, lecz trafienie nie zostało uznane ze względu na nieprzepisowy wyblok Kornela Osyry.

Również wątpliwa sytuacja, choć tu akurat nie mówimy o oczywistej pomyłce.

Wyrównanie dodało legniczanom nieco wiatru w żagle. Wcześniej ekipa Dominika Nowaka sprawiała wrażenie totalnie rozpracowanej przez oponentów, ale już w drugiej połowie przewaga Podbeskidzia nie była aż tak ewidentna. Można wręcz powiedzieć, że poziom gry się wyrównał. Stąd nie może dziwić, że 69 minucie to Miedź przeprowadziła dynamiczną akcję, po której na czystej pozycji znalazł się Kostorz. Przeszkodzić mu próbował Polacek, ale skutek był marny – golkiper trącił piłkę rękawicą poza polem karnym i wyleciał z boiska.

Reklama

I tutaj kolejna kontrowersja. Kostorz po interwencji Polacka utrzymał się przy piłce i miał przed sobą bramkę, której strzegł jedynie obrońca. Dlaczego zatem sędzia Urban nie pozwolił mu dokończyć tej szarży? Spójrzmy w przepisy.

Kostorz miał cholernie klarowną sytuację do zdobycia gola.

W 81 minucie mogło się jednak wydawać, że Miedź i tak weźmie dzisiaj trzy punkty. Grające w osłabieniu Podbeskidzie wyraźnie spuściło z tonu i w końcu straciło gola na 1:2. Samobójcze trafienie zapisał na swoim koncie Dmytro Baszłaj. Ale przecież już wam wspomnieliśmy, że dzisiejsze starcie toczyło się na wariackich papierach, prawda? W doliczonym czasie gry ten sam Baszłaj wyrównał, ustalając wynik spotkania na 2:2. I chyba dobrze się stało, ponieważ ekipa z Bielska-Białej zasłużyła co najmniej na punkcik.

Miedź? Mimo wszystko trochę rozczarowała. Do momentu absurdalnej jedenastki gospodarze prezentowali się o klasę gorzej od Podbeskidzia. Potem w ich grze coś drgnęło, ale strata punktów z osłabionym rywalem mimo wszystko dość dobrze podsumowuje dzisiejszy występ legniczan. Choć fakt faktem, ze okrutnie zawiodła skuteczność – sam Joan Roman mógł ten mecz za dwa razy rozstrzygnąć definitywnie na korzyść gospodarzy. No ale nie rozstrzygnął i po 26 ligowych kolejkach Miedź wciąż musi drżeć o udział w barażach, choć przecież celem kluby bez wątpienia jest powrót do Ekstraklasy.

MIEDŹ LEGNICA 2:2 PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA
(Marquitos 40′, D. Baszłaj 81′ – K. Danielak 35′, D. Baszłaj 90+1′)

Reklama

fot. FotoPyk

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Betclic 1 liga

Komentarze

7 komentarzy

Loading...