Reklama

Dlaczego zawsze on? Brescia rozwiązuje kontrakt z Balotellim

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

06 czerwca 2020, 18:35 • 9 min czytania 10 komentarzy

„Dlaczego zawsze ja?” – pytał Mario Balotelli poprzez legendarny już niemalże napis na koszulce. Było to dziewięć lat temu. Włoch, wówczas napastnik Manchesteru City, zdobył otwierającą bramkę w derbach miasta, ostatecznie wygranych przez „Obywateli” 6:1. Można powiedzieć, że to pytanie stało się niejako podsumowaniem kariery Balotellego. Bo jeżeli w świecie futbolu odgrywa się jakiś skandal, to niewiele się ryzykuje typując, że bierze w nim udział właśnie Mario. Tym razem snajper został wyrzucony z Brescii. Według doniesień włoskich mediów klub rozstał się z zawodnikiem, ponieważ ten przestał pojawiać się na treningach.

Dlaczego zawsze on? Brescia rozwiązuje kontrakt z Balotellim

Balotelli związał się z Brescią w sierpniu 2019 roku. Oczywiście klub z Lombardii zatrudnił go za darmo – to już niejako reguła, że kolejni pracodawcy Włocha nie muszą za niego wpłacać sumy odstępnego. Tym samym Mario powrócił do ojczyzny po latach gry we francuskiej Ligue 1, gdzie – jak mogło się wydawać – odzyskał strzelecką regularność. W Serie A jednak jej nie potwierdził. W sezonie 2019/20 rozegrał dla Brescii 19 spotkań, zdobył 5 goli. Wynik może nie tragiczny, ale też nie jest to rezultat rzucający na kolana.

Niespełna 30-letni napastnik rozpoczął rozgrywki od czterech meczów pauzy za czerwoną kartkę, którą otrzymał w swoim ostatnim występie w barwach Olympique’u Marsylia za bestialski atak na nogi rywala. Przyszłość widział jednak w optymistycznych barwach. Twierdził, że przedłużony okres przygotowawczy mu się przyda, ponieważ będzie mógł dłużej popracować nad formą fizyczną. – Moim celem jest występ na mistrzostwach Europy – twierdził. I nie było to wcale twierdzenie godne marzyciela chodzącego z głową w chmurach. Selekcjonerem kadry Italii jest bowiem Roberto Mancini, a zatem człowiek, który zawsze mocno w talent Balotellego wierzył. Postawił nawet na niego w pierwszym meczu Ligi Narodów przeciwko Polsce w 2018 roku. Gdyby napastnik rzeczywiście odbudował dyspozycję i nastrzelał trochę goli w Serie A, bez wątpienia Mancini nie przeoczyłby jego dobrej formy.

– Mario ma 29 lat, drugi rok z rzędu na dziesięć dni przed startem rozgrywek nie znalazł sobie klubu. Jego przyszłość jest niepewna. Nie przygotowuje się z drużyną, nieregularnie trenuje. To nie jest normalne – komentował Mancini. Czy Brescia to dla niego dobre miejsce? To nie zależy od klubu, tylko od niego. Może gra bliżej domu sprawi, że poczuje się bardziej komfortowo. Ale gwarancji nie ma. Kocham go. Nie mogę już jednak nic więcej dla niego zrobić. Wiem, że ma jeszcze wiele do zaoferowania. Jest dopiero na półmetku kariery.

No i w Brescii ostatecznie nic się Balotellemu nie poukładało. Wręcz przeciwnie.

Reklama

Mario Balotelli – skandalista

Skandalistą był od zawsze. Często szybciej działał niż myślał. Na boisku miało to swoje dobre i złe strony. Z jednej strony jego instynktowne, przepotężne strzały często zaskakiwały bezradnych golkiperów. Z drugiej zaś, jego bezmyślne faule często skutkowały koniecznością odbębniania zawieszeń. Jednak skłonność do podejmowania działań niepopartych namysłem sporo problemów sprawiała mu poza murawą. W 2012 roku został ukarany gigantyczną grzywną za wizytę w klubie ze striptizem tuż przed ważnym meczem Manchesteru City. Wcześniej narobił gigantycznego rabanu, gdy urządził pokaz fajerwerków we własnej łazience. Podczas pobytu w Anglii łącznie naprodukował tyle mandatów za złe parkowanie, że ich łączna wartość przekroczyła 10 tysięcy funtów. Wpadł też z niezapowiedzianą wizytą do więzienia dla kobiet, skąd musiała go usunąć straż.

Jeżeli natomiast chodzi o głupstwa popełniane na murawie, można je wyliczać wręcz w nieskończoność.

Próba nadepnięcia rywalowi na twarz? Odhaczona. Zaatakowanie przeciwnika ciosem karate? Również. Bijatyka z kolegą z zespołu podczas treningu? Jasne, Mario i takiej idiotycznej akcji nie mógł sobie darować. Opuszczenie boiska za lekceważenie przeciwnika? Pewnie. Mancini kiedyś wywalił go z pola gry, gdy Balotelli zmarnował stuprocentową sytuację, bo zamarzył mu się gol zdobyty piętką. – Nie mam do niego słów. Po prostu nie mam – gderał Mancini. – Nie jest złym chłopakiem i jest fantastycznym piłkarzem. Ale jest mi smutno. Trwoni swój talent i swoją jakość. Mam nadzieję, że kiedyś zrozumie, jak rujnuje swoją przyszłość. Mam nadzieję, że kiedyś zmieni swoje zachowanie. Jednak ja nie mam już do niego sił.

Mario Balotelli w akcji.

Przypomnieć można również wyskok Włocha z czasów jego gry w Milanie. Gdy Zvonimir Boban ocenił jego występ jako skandaliczny, Mario wpadł w furię, przechwycił mikrofon i zaczął atakować wszystkich wkoło: – Ty nic nie rozumiesz i nie wiesz o futbolu. Zaufaj mi, nie wiesz nic – pieklił się. – Zawsze mówicie tylko o mnie. Gdy Milan wygrywa to jestem wielki, jak przegrywa to wyłącznie moja wina Nie potrzebuję Twojej krytyki (…) Nigdy nie mówiłem, że jestem zawodnikiem światowego formatu. Jestem całkowicie zwyczajnym piłkarzem. To Wy mówicie, że jestem nie wiadomo jaki, oczekujecie, że zawsze strzelę pięć goli.

Reklama

Już od dawna jest jasne, że Balotelli – wyróżniony tytułem Złotego Chłopca w 2010 roku – nie zrobi kariery na miarę oczekiwań, bo po prostu brak mu do tego dostatecznej ilości oleju w głowie. Fenomenalny występ w półfinale Euro 2012 z Niemcami i szalone lata spędzone w Manchesterze City pozostaną jego znakiem rozpoznawczym, już tych dokonań nie przebije. Ale, mimo wszystko, po przenosinach do Ligue 1 jego forma była w miarę stabilna. 15 goli w w 23 meczach sezonu 2016/17. W kolejnych rozgrywkach: 18 trafień w 28 spotkaniach. Lucien Favre, który prowadził wówczas ekipę OCG Nice, potrafił odpowiednio wykorzystać umiejętności napastnika.

Choć na linii Balotelli – reszta drużyny często iskrzyło.

– Szkoda, że ​​Balotelli spuszcza głowę, widzę to na treningach każdego dnia. Jest wielkim piłkarzem, ale jego zachowanie wskazuje, że nie chce mieć z nami nic wspólnego. To frustrujące. Jego pomoc by nam nie zaszkodziła. Wiemy, że trener drużyny wymaga ogromnego wysiłku i nie pozwala nikomu grać beztrosko, co tyczy się również Mario – mówił Valentin Eysseric, skrzydłowy Nicei.

Drugą połowę sezonu 2018/19 Balotelli spędził, jako się rzekło, w Olympique’u Marsylia. Niceę puścił po kompletnie nieudanej rundzie jesiennej, gdy pokłócił się z nowym trenerem zespołu, słynnym Patrickiem Vieirą. – Jeśli zaczynamy trening o 10, to musisz być na boisku minimum pięć minut wcześniej. Nie możesz przychodzić na ostatnią chwilę, wykonujesz jeden z najpiękniejszych zawodów świata. To nie kara – pouczał Włocha szkoleniowiec. W rozmowach z mediami wyznał: – Czasem chciałbym go przyprzeć do ściany, siłą zmusić do poprawy. Ale nie jestem już zawodnikiem i muszę się dwa razy zastanowić, zanim powiem coś, co mogłoby mieć negatywny wpływ na drużynę. Dlatego mówię mu: „Nie jestem trenerem Mario Balotellego, tylko całej drużyny”.

Napastnik nie potrafił tego zrozumieć. Wyraźnie przybrał na wadze i kompletnie zatracił formę strzelecką, lecz niezmiennie winą za swoje nieudane występy obarczał kolegów w zespołu. Vieira postanowił się go pozbyć.

Vieira o Balotellim.

Wiosną, już po zmianie barw klubowych, Balotelli strzelał natomiast całkiem sporo. Nawet w debiucie w barwach nowego klubu odnalazł drogę do siatki. Pożegnano go jednak po zaledwie pięciu miesiącach. Sportowo spisał się dobrze, polubiły go trybuny, a on odwzajemnił tę sympatię. Jak to zwykle bywa w jego przypadku, dość luźno podchodził do wszelkich rygorów, lecz nie słyszało się o żadnych poważniejszych skandalach z jego udziałem. Dlaczego został zatem odpalony? Cóż, można się tylko domyślać, że władze klubu doszły do wniosku, iż budowanie zespołu wokół tak chwiejnego psychicznie napastnika to spacer po polu minowym.

Andre Villas-Boas, który objął posadę trenera l’OM wiosną 2019 roku, był dokładnie tego samego zdania. Ani przez moment nie uwzględniał Włocha w swoich planach na zespół.

Balotelli znowu na zakręcie

Przenosiny do Brescii stanowiły dla Balotellego naprawdę konkretny sportowy zjazd. Mówimy o beniaminku Serie A. Zespole, którego podstawowym celem na sezon jest walka o utrzymanie. Mario chciał jednak grać w piłkę w Lombardii, bliżej domu. Choć urodził się w Palermo, to wychowywał właśnie w Brescii, pierwsze piłkarskie kroki stawiając tam w parafialnej drużynie Mompiano. Miał też świadomość, że w klubie tak małego kalibru stanie się z miejsca postacią numer jeden, a w gruncie rzeczy tego zawsze najbardziej pragnął.

No i marzył o wyjeździe na Euro.

Szybko zrobiło się o nim głośno, lecz na pewno nie z takich przyczyn, o jakich Włoch mógłby marzyć. Wielokrotnie padł on bowiem ofiarą rasistowskich ataków ze strony kibiców. Choćby podczas styczniowego spotkania Brescii z Lazio, które zostało przerwane ze względu na skandaliczne zachowanie sympatyków gości. W listopadzie w podobny sposób Balotellego zaatakowali kibice Hellasu Werona. Napastnik bardzo osobiście odbiera tego rodzaju chamskie zaczepki, co jeszcze bardziej napędza rasistów.

Balotelli traci nad sobą panowanie podczas meczu z Hellasem.

– Zrobiłem mnóstwo głupot w życiu. Wielu z nich żałuję – tak Balotelli wyjaśniał swoje reakcje na rasistowskie ataki na łamach magazynu Time (tłumaczenie: 2AngyMen). – Chciałbym, by wszyscy, którzy mnie krytykują, choć raz przeżyli to, co stało się moją piłkarską codziennością w pierwszych latach zawodowstwa. W 2009 roku podczas meczu Juve – Inter cały stadion krzyczał: „jeśli podskoczymy, umrze Balotelli”. Zrobiono festiwal nienawiści, wyzywano mnie od „czarnych gówien”, nie oszczędzano nawet na minutę. Prezydent Interu Massimo Moratti zagroził, że wycofa drużynę z rozgrywek, bo nie mógł znieść tych obelg. Powód był jeden. JESTEM CZARNY!

Z kolei Luca Castellini, lider ultrasów Hellasu, tak tłumaczył całą sytuację: – Nasza kultura ma jasną tożsamość, to wulgarne hobby. Wyśmiewamy łysych, długowłosych, piłkarzy z południa i czarnych. Nie robimy tego jednak z politycznych czy rasistowskich pobudek. Obrażamy Balotellego, bo jest pajacem.

Tak czy owak, od dawna było dość oczywiste, że Balotelli w Brescii jednak nie odnalazł szczęścia, a jedynie dodatkowe zgryzoty. W czterech ostatnich spotkaniach przed pandemią koronawirusa wychodził na boisko jako kapitan zespołu, ale z opaską na ramieniu nie strzelił ani jednej bramki. Jego klub znajduje się na ostatniej pozycji w tabeli i ma już dziewięć punktów straty do bezpiecznego miejsca. Mario chyba uznał, że szans na utrzymanie już nie ma, ponieważ postanowił nie wracać do treningów z zespołem. Usprawiedliwiał się chorobą, lecz jego wyjaśnieniom nie dano wiary w klubie. Już w trakcie kwarantanny relacje piłkarza z przełożonymi były bardzo napięte. Eksplozja była w tym przypadku po prostu kwestią czasu. Tym bardziej że kontrakt piłkarza i tak wygasał w przypadku degradacji.

Prezydent Brescii, Massimo Cellino, publicznie przyznał, że zatrudnienie Balotellego było błędem. – Obaj się pomyliliśmy. Ja sądziłem, że ściągnięcie go do jego rodzinnego miasta będzie dobrym pomysłem. On uważał, że posłuży mu powrót do Włoch. Teraz widzę, że Mario nie chce już dłużej grać we Włoszech. Daje znaki, że nie ma ochoty kontynuować kariery w naszym klubie. Trener zespołu, Diego Lopez, dodał: – Mario nas zawiódł. Nie pojawiał się nawet na spotkaniach, które umówiliśmy na Zoomie. Wierzyłem, że akurat w tym mieście będzie miał naprawdę wiele do zaoferowania, ale się zawiodłem. W życiu liczą się fakty, nie słowa. Cały zespół podążył jedną ścieżką, on wybrał inną. Rozczarowanie taką postawą jest naturalne.

Agentem Włocha jest słynny Mino Raiola, więc można zakładać, że znalezienie Balotellemu pracodawcy ponownie się powiedzie. Trudno jednak uwierzyć, by w możliwość poukładania drużyny z Balotellim w szatni nabrał się jeszcze jakikolwiek trener z którejś z topowych lig. Czas chyba na kierunek turecki, a może nawet szykuje się podróż za ocean lub do Chin.

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Weszło

Komentarze

10 komentarzy

Loading...