Futbol się zmienia, czasy się zmieniają, a panowie dalej są w komisji. W Komisji Licencyjnej. Dwa słowa i już wiadomo, że nie ma za co chwalić, tylko jest do czego się przyczepić, bo nie pamiętam momentu, w których ten twór działałby poprawnie. W każdym razie na pewno nie jest to rok 2020. A będzie tylko weselej.
Słyszę na przykład, że po ewentualnym awansie do Ekstraklasy, Warta chciałaby grać w Grodzisku, a Radomiak na stadionie Legii. No tak…
– Idę na Łazienkowską.
– Z kim gra Legia?
– Nie, Radomiak z Wartą.
Z pewnością buduje to powagę polskiej piłki. Bo ja na przykład, jak odpalam mecz piłki nożnej, to oczekuję, że piłkarze nie będą biegać po pastwisku, tylko po w miarę ładnej murawie. Gdyby zastosowano powyższy wariant, jestem przekonany, że najdalej w październiku słyszałbym tłumaczenia, że no tak, nie ma dywanu, ale przecież grają dwa zespoły.
Oczywiście Radomiak w ogóle może nie dostać wejściówki, ale Komisja Licencyjna lubi maślane oczy i odwołanie może przynieść skutek. Nawet jeśli jednak nie, to przechodzimy do kolejnego absurdu polskiej piłki – wicelider zaplecza nie ma stadionu, czołowa drużyna nie ma stadionu i nie płaci, ale wciąż chcemy poszerzać ligę do 18 drużyn.
Do, kurwa, trzydziestu sobie powiększcie. Niedługo będziemy się uczyli, kto gdzie gra, skoro drużyna z Poznania nie będzie występować w Poznaniu, a ta z Radomia w Radomiu.
EKSTRAKLASA NIE DAJE PRZYKŁADU
W Ekstraklasie oczywiście też jest wesoło, Raków jak nie ma stadionu, tak nie miał, tym razem czytam, że przeszkodziła epidemia. Moim zdaniem epidemia przeszkodziła zmarłym ludziom kontynuować życie, a nie budować stadion. Nawet u mnie na Bródnie remonty trwały w marcu i kwietniu, ale w Częstochowie jak widać wirus był bardziej złośliwy. W Szczecinie już nie, bo tam prace trwały i trwają.
Raków nie ma więc stadionu, dalej będzie jeździł do Bełchatowa, Boniek stwierdził, że jak nie ma obiektu, to nie ma Ekstraklasy, dlatego Raków dostał licencję. Czego nie rozumiecie?
Dalej – Lechia Gdańsk. Wygląda na to, że sito Komisji Licencyjnej posiada tak duże dziury, że przeszedłby przez nie pijany słoń, a i tak mógłby nikt nie zauważyć. Lechia nie płaci, nie płaci, potem raz zapłaci i wszystko jest w porządku. Ja się pytam: jak to jest możliwe? Czy robimy sobie jaja i sprawdzamy te kluby rzetelnie, czy mamy tę piłkę gdzieś i sprawdzamy dwa razy w roku, zupełnie zapominając o wydarzeniach sprzed ledwie paru tygodni?
Nie rozumiem, dlaczego nie zaostrzamy przepisów finansowych, nie zmuszamy klubów do rozsądnego wydawania pieniędzy. Przecież dziś my wszyscy wiemy, że nawet jeśli Lechia nie płaci i piłkarze składają pisma, to i tak dostanie licencję. A gdzie jest wtedy komisja i dlaczego na grzybach?
Strasznie mnie denerwuje to nasze naciąganie. Tu przymkniemy oko, tam popuścimy pasa i udajemy, że wszystko jest okej. A to jest pospinane na agrafki, co udowadniają kluby, które po spadku z elity popadają w niebyt i trzeba ich szukać w trzeciej czy czwartej lidze. Byle się dostać i dossać do cyca z praw telewizyjnych.
Co potem – nie myśli nikt. A nie myśli nikt, bo nikt tego nie wymaga. Tylko od nas się wymaga, żebyśmy nie krytykowali i patrzyli na tę ligę przychylnym okiem.
Jak?
WOJCIECH KOWALCZYK