Reklama

Znamy finałową czwórkę Orlen Stay&Play, a w niej… Anita Włodarczyk

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

29 maja 2020, 23:10 • 4 min czytania 1 komentarz

Przyznamy, że obawialiśmy się podobnego scenariusza, jak w finale Orlen Stay&Play w Assetto Corsa. Wtedy pro gracze, którzy przeszli otwarte kwalifikacje, nie dali szans żadnemu przedstawicielowi ORLEN Teamu oraz Grupy Sportowej ORLEN, nawet Robertowi Kubicy. Podczas fazy grupowej turnieju w Rocket League okazało się, że akurat w samochodową piłkę nożną sportowcy grać potrafią. W niedzielnych play-offach zobaczymy aż trzy ekipy z nimi w składzie. Ale od początku.

Znamy finałową czwórkę Orlen Stay&Play, a w niej… Anita Włodarczyk

Pamiętacie naszą pierwszą relację z transmitowanych na żywo treningów Orlen Stay&Play? W razie czego przypominamy: opisywaliśmy zmagania zespołu złożonego z pro gracza Remigiusza „Zamasa” Romanowskiego, 14-letniego aspirującego piłkarza-juniora Maksymiliana Chilika i lekkoatlety Patryka Adamczyka. Już wtedy wydawało nam się, że są mocni, a nasze przypuszczenia potwierdziły się podczas pierwszego spotkania fazy grupowej, kiedy napotkali Kubę Mizińskiego oraz Pawła Antkowiaka i Mirosława Wrześniewskiego z ORLEN Grupy Akrobacyjnej Żelazny.

Na pierwszy rzut oka dało się dostrzec różnicę w zgraniu obu zespołów. Jedni popełniali proste błędy w defensywie, często zostawiając niekrytą bramkę. Drudzy nie mieli większych problemów z taktyką i punktowali każdą pomyłkę rywali. Nad wszystkimi górował jednak „Zamas”. Czołowy polski zawodnik Rocket League rozszalał się jak głodny lis w kurniku. Kąsał, rozjeżdżał, strzelał. Trudno było nadążyć za wszystkimi golami, które wpadały na jego konto. Skończyło się na 7:2 oraz 4:2 w serii do dwóch zwycięstw.

Ale… nie mówimy o zespole, który znalazł się w fazie play-offs. Okazało się bowiem, że grupowi rywale „Zamasa” i spółki grali jeszcze lepiej. O kim mowa? Po pierwsze, ekipie prowadzonej przez Mateusza „Laidera” Błażkowa. Możecie nie kojarzyć, bo ominęła ich możliwość pokazania się podczas treningów. A tak się składa, że śmiało można im przyznać tytuł największych oryginałów turnieju.

Dlaczego? Otóż panowie nie tylko świetnie grali, ale… budowali naprawdę ciekawą otoczkę. Szczególnie ich lider absolutnie nie hamował się z celebracjami po bramkach. To napinał bicepsa, to zbijał żółwika z kamerką, albo ziewał, pozorując, że ta gra jest dla niego tak prosta, że wręcz nudna. Jego koledzy z zespołu – kolarz torowy Patryk Rajkowski oraz fizjoterapeuta Karol Tomaszewski wyglądali natomiast jak esportowcy pełną gębą. Poważne miny, pełne zaangażowanie, a przede wszystkim bombowa postawa na boisku.

Reklama

W grupie przegrali tylko 1 z 5 rozegranych meczów i awansowali z pierwszego miejsca do niedzielnych finałów. Niewiele gorzej zaprezentowali się Anita Włodarczyk, Mateusz Rudyk oraz Patryk „Petrick” Krzywda, którzy zajęli drugie, również premiowane awansem, miejsce w grupie A. Grali z uśmiechem na ustach, znakomicie się komunikowali i uzupełniali na boisku. A na dodatek… ich samochody były ozdobione kowbojskimi kapeluszami. Nagroda specjalna za styl? Gdyby istniała, niewątpliwie musiałaby trafić w ręce tego zespołu.

Posłuchajcie zresztą, co mówiła prowadzącym Anita Włodarczyk po skończonym meczu: – Petrick to oaza spokoju. My z Mateuszem to natomiast wulkany energii. Nie możemy odpuścić, mamy w sobie sporo emocji oraz chęć rywalizacji. Petrick namawiał nas, żebyśmy się trochę wyciszyli, ale nie jesteśmy w stanie (śmiech) – mówiła lekkoatletka. – Kipi z nas energia, cały czas się przekrzykujemy, tak że Patryk musi nas uspokajać – dodał Rudyk.

Co wyjdzie, jeśli zmieszamy esportowca Patryka Bruzdę, komentatora esportu Marka Jankowskiego i motocyklistę Macieja Giemzę (znanego również jako Robert Lewandowski Rocket League)? Oczywiście pustka w rubryce porażek. Jako jedyny zespół zaliczyli czyste 5-0, choć warto zaznaczyć, że wcale nie było im tak łatwo. Choćby w spotkaniu z drużyną Piotra Nowakowskiego niezbędna okazała się trwająca ponad osiem minut dogrywka!

Na końcu liczą się jednak wygrane, a nie ich wysokość. – To wszystko bardzo duża zasługa moich współzawodników, którzy naprawdę robią znakomitą robotę i dają mi świetne wskazówki, żebym strzelał te bramki. Mówią, gdzie mam się ustawić, a ja staram się ich słuchać i cały czas się uczyć. Zapisuję im 80% sukcesu!– mówił Maciej Giemza, jeden z lepiej spisujących się zawodników Orlen Teamu.

Finałową pulę uzupełniła drużyna zwana „Kiedyś Miałem Team”, która udział w fazie grupowej zagwarantowała sobie poprzez otwarte kwalifikacje. Wszystkie karty zostały więc odkryte. Oto komplet uczestników play-offs:

Reklama
  • Drużyna Mateusza Błażkowa, Patryka Rajkowskiego oraz Karola Tomaszewskiego
  • Drużyna Patryka Krzywdy, Anity Włodarczyk oraz Mateusza Rudyka
  • Drużyna Patryka Bruzdy, Marka Jankowskiego oraz Macieja Giemzy
  • Kiedyś Miałem Team

Kto okaże się najlepszy w całym Orlen Stay&Play? Przekonajcie się już w niedzielę – 31 maja. Transmisja na facebooku Orlen Teamu oraz Twitchu.

Fot. Twitch

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...