Ruszyły transmitowane na żywo treningi w Rocket League przed Orlen Stay&Play. Polscy sportowcy oraz reprezentanci esportu staną w szranki co prawda dopiero 29 maja, ale ich zmagania możemy już teraz śmiało oglądać. Niektórzy z was mogą nawet robić z nich notatki, bo w końcu w wielkim finale wezmą udział również kibice. Jak poszło pierwszej ekipie?
Orlen Stay&Go to projekt, w ramach którego ludzie na co dzień odnoszący sukcesy na sportowych arenach, spróbują swoich sił w świecie wirtualnych potyczek. Pomóc im w walce o wygraną mają profesjonalni gracze esportu, a stanąć przeciwko nim może… każdy z was. Dokładnie, w tym miejscu trwają zapisy do turnieju kwalifikacyjnego, który wystartuje 16 maja. Natomiast treningi zespołów możecie oglądać na Twitchu oraz przez facebooka Orlen Teamu.
Wśród sportowców biorących udział w turnieju, dominują lekkoatleci oraz reprezentanci sportów motorowych, ale to nie znaczy, że zabrakło kandydata na piłkarza. Mowa o Maksymilianie Chiliku – 14-letnim zawodniku Beniaminka Krosno, któremu pykanie w gierki w wolnym czasie nie jest absolutnie obce. Jego ulubiona pozycja? Okazuje się, że wcale nie FIFA, a właśnie Rocket League oraz Counter Strike. Kompanem młodego kopacza został Patryk Adamczyk, zawodnik Orlen Teamu i lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 400 metrów przez płotki. On akurat nie miał wcześniej styczności z Rocket League. Ba, nigdy nawet o tej grze nie słyszał.
Wyżej wymienieni sportowcy połączyli siły z Remigiuszem “Zamasem” Romanowskim. To czołowa postać polskiego Rocket League, pro gracz od 2016 roku. W swojej karierze miał okazję zmierzyć się z samą… FC Barceloną. Zgadza się, hiszpański klub ma swój zespół nie tylko w piłkę, koszykówkę i ręczną, ale również na scenie esportowej.
Po krótkiej pogawędce, trio ruszyło do boju, przedtem składając krótką modlitwę o stabilny internet oraz niski ping. Jak im z początku szło? Tak sobie. Pierwszy mecz wygrali co prawda 2:1, po kluczowym golu Zamasa w końcówce, ale już drugi zakończył się porażką 1:3. Podczas tego spotkania zawodnicy po raz pierwszy połączyli się z Weszło FM, które prowadziło relację z ich zmagań.
Skąd ta wpadka? Odpowiedź na to pytanie chciał poznać Samuel Szczygielski (prowadzący audycję wspólnie z Dariuszem Urbanowiczem), który wprost spytał o przyczyny porażki chłopaków. I słuchajcie, takiej riposty od Zamasa się nie spodziewaliśmy…
– Na ten moment chcemy bardziej wytłumaczyć widzom mechanikę gry, a nie skupić się na samym wygrywaniu. Bo gdybym się skupił, to po prostu skopałbym im tyłki.
Cóż, pewność siebie to podstawa. Jak i również zapewne dobry prognostyk przed turniejem finałowym Orlen Stay & Play. Szczególnie, że słowa zamieniły się w czyny. Z czasem ich gra wyglądała coraz lepiej, zaczęli wygrywać mecz za meczem. Mieliśmy nawet styczność z doprawdy hokejowymi wynikami, jak 7:2.
Wszystkiemu przodował – co absolutnie nas nie dziwi – Zamas, który zademonstrował, jak wielka przepaść dzieli pro gracza od laika. A przecież nawet nie dawał z siebie stu procent, tu wpadły trzy gole, tam pięć. Wiecie… norma, luzik.
Sporą cegiełkę do zwycięstw dokładał również Chilik, któremu z pewnością gra z profesjonalistą sprawiała niemałą frajdę. Patryk Adamczyk od kolegów nieco odstawał, ale wiadomo, na jego miejscu nie wypadlibyśmy wcale lepiej. Zawodnik Orlen Teamu i tak otrzymał kilka pochwał od Zamasa, że jak na początki idzie mu naprawdę nieźle.
Dobra, to czas na podsumowanie. Jak oceniamy postawę tego zespołu? Po kilku gierkach trudno się mądrzyć, ale na pierwszy rzut oka widać, że chłopaki się naprawdę dobrze dogadują. A nie musimy tłumaczyć, jak ważna w tworzeniu dobrego zespołu jest odpowiednia atmosfera. Tego tria na żywo nie zobaczymy już do 29 maja, kiedy to wezmą udział w wielkim finale. Nie znaczy to jednak, że odkładają treningi na bok, wręcz przeciwnie – będą regularnie budować formę. Anito Włodarczyk, Robercie Kubico, Bartoszu Zmarzliku – przygotujcie się!
Fot. Twitch.tv