Reklama

„Jeśli ktoś chce awansować po trupach, to proszę bardzo, ale trzeba myśleć mądrze”

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

13 maja 2020, 15:28 • 10 min czytania 10 komentarzy

„Budżet znacznie się uszczupli. Nie będę rzucał liczbami. Myślę, że przychody do naszej kasy mogą być mniejsze o co najmniej 40 proc. niż zakładaliśmy z początkiem roku. ”

„Jeśli ktoś chce awansować po trupach, to proszę bardzo, ale trzeba myśleć mądrze”

„Czekają nas potężne straty. Większość klubów żyje z pieniędzy z umów sponsorskich, a firmy walczą o przetrwanie i swoich pracowników, nie łożąc pieniędzy na klub”

„To są zwykłe cipy. Jeśli teraz ktoś chce po trupach awansować, to stworzyłbym dla nich dodatkową II ligę, żeby ci wszyscy sobie tam poszli wyżej, jeśli uważają, że dadzą tam radę. Tylko mówię, że według mnie oni tam będę zamiatać ogony, bo się do niej nie nadają”

PZPN potraktował III ligę jak gorącego kartofla i odpowiedzialność za rozstrzygnięcia tego sezonu zrzucił na związki regionalne. Wszystko wskazuje więc na to, że rozgrywki na czwartym poziomie rozgrywkowym zakończą się tu i teraz, w tym momencie, z awansami, ale bez spadków. O zdanie na ten temat, ogólne impresje i refleksje na temat swoich klubów spytaliśmy prezesów trzecioligowych klubów. Jest parę mocnych i kontrowersyjnych wypowiedzi, trochę frustracji, trochę czarnowidztwa, ale generalnie jakiś obraz się z tego wszystkiego wyłania. Zapraszamy. 

***

Reklama
Piotr Stępień (Chełmianka Chełm III liga gr. IV)

Do momentu, kiedy zarząd LZPN nie zbierze się i nie podejmie ostatecznej uchwały, to my trwamy w zawieszeniu. Nie jesteśmy w stanie podejmować w klubie żadnych decyzji bez oficjalnych informacji od związku, który prowadzi rozgrywki. Chcielibyśmy zagrać. Poparliśmy pismo Wisły Puławy do prezesa Bońka. Zależy nam na tym, żeby w tym sezonie rozegrać jeszcze kilka kolejek. To oczywiste. Wiemy, że mamy 5 punktów straty do bezpiecznej strefy, ale zawsze uważamy, że o wszystkim powinno decydować boisko, a nie zielony stolik. Jeżeli murawa zadecydowałaby, że spadamy, to przyjęlibyśmy to z pokorą i przygotowywalibyśmy się do gry w kolejnym sezonie w IV lidze. Ale do rozegrania zostało jeszcze piętnaście kolejek, więc nie dzieliłbym skóry na niedźwiedziu.

Sytuacja, która teraz zaistniała, spowodowała, że interes klubu mocno ucierpiał. Nie rozgrywając meczów uszczupliliśmy przychody w budżecie klubu o naprawdę duże pieniądze. A pewne koszty zostały i dalej klub je musi ponieść. Ciężko powiedzieć, co byłoby lepsze dla wszystkich – granie czy niegranie? Dla nas na pewno granie, bo w umowach ze sponsorami jest zapis, że dostajemy od nich gratyfikację finansową za konkretnie działania promocyjne, czyli reklamowanie firmy podczas meczu mistrzowskiego. A myśmy taki mecz rozegrali raptem jeden. Nie będę operował kwotami, ale to są naprawdę niemałe pieniądze.

Jeden sponsor rozwiązał z nami umowę. Nie mogliśmy świadczyć usług, więc miał do tego prawo. Z innymi sponsorami umowy są ważne, do czerwca, ale w taki sposób, że jak rozegramy jakiś mecz, to wystawimy za niego fakturę, a jeśli nie, to nie będzie żadnej faktury.

Nawet, jeśli mielibyśmy rozegrać kilka kolejek, to i tak zanotujemy niemałe straty, a w przypadku zakończenia sezonu już teraz będą one jeszcze większe. Miasto Chełm w budżecie na 2020 rok na upowszechnianie kultury fizycznej przeznaczyło milion złotych na cały sport w mieście. Konkurs się odbył, kluby złożyły oferty, wszystko rozstrzygnięto, podpisano umowy, ale dwa-trzy tygodnie po wybuchu pandemii prezydent miasta podjął decyzję, żeby połowę tej kwoty zamrozić. Czekamy na jej odmrożenie. Nie tylko Chełmianka, ale inne kluby, reprezentujące różne dyscypliny sportu. I też od tego będzie zależało, w jakim kształcie nasz klub będzie w stanie przygotować się do nowych rozgrywek. Gdyby nie koronawirus, to jestem przekonany, że dostalibyśmy wyższą dotację niż obecnie, przy tych podzielonych 500 tysiącach złotych.

Czy jest jakaś decyzja odnośnie rozwiązań III liga, która by nasz klub satysfakcjonowała? Chcemy grać, na pewno chcemy grać. Jeżeli nie wyjdziemy już na boisko, to przyjmiemy tę decyzję jako ostateczną, ale wiemy, że nie tylko u nas, ale też w innych klubach w nowym sezonie będzie bardzo trudno pod względem finansowym. Rozmawiam z prezesami i dyrektorami innych klubów. Tam jest podobnie – wiele umów sponsorskich jest uzależnione od rozgrywania meczów mistrzowskich. Nie ma meczów, nie ma wpływów. Prosty rachunek. Gra się 34 kolejki. W tym roku rozegraliśmy jeden mecz. Jeśli ruszy nowy sezon, to będziemy mieli do rozegrania 17 spotkań plus jedno z tego sezonu, czyli wychodzi, że w 2020 r. łącznie rozegramy 18 spotkań. Szykując budżet na cały rok, planowaliśmy 34 mecze mistrzowskie. Brakuje nam 16 meczów, za które nie dostaniemy pieniędzy od sponsorów.

Budżet znacznie się uszczupli. Nie będę rzucał liczbami. Myślę, że przychody do naszej kasy mogą być mniejsze o co najmniej 40 proc. niż zakładaliśmy z początkiem roku.

Reklama

***

Henryk Frystacki (ROW 1964 Rybnik III liga gr. 3)

Uważam, że decyzję powinien podejmować PZPN, a nie spychać to na związki okręgowe. Ale to drugorzędne. Patrzę na to, co dzieje się na Śląsku. Jestem trochę związany z górnictwem i tutaj bardzo trudno będzie wznowić jakiekolwiek treningi. Nawet w czerwcu. Jeżeli liga ma ruszyć w lipcu, to my nie jesteśmy w stanie się do tego przygotować. Będziemy mieli problem. Być może w poszczególnych rejonach, gdzie zagrożenie epidemiologiczne jest mniejsze, będzie to możliwe, ale liczby są druzgocące – u nas było 600 przypadków, a gdzieś tam dziesięć przypadków. Przepaść. W naszym rybnickim rejonie są trzy kopalnie, ognisko znajduje się w naszej okolicy. Nie wiemy, co robić, czy będziemy w ogóle wychodzić na boiska. Decyzja o niegraniu byłaby racjonalna. Bardzo racjonalna.

Czekają nas potężne straty. Większość klubów żyje z pieniędzy z umów sponsorskich, a firmy walczą o przetrwanie i swoich pracowników, nie łożąc pieniędzy na klub. Otrzymujemy też środki z miasta, ale nie wszystkie te środki można przeznaczyć na potrzeby, jakie są w klubie. Tu jest mały problem.

Próbujemy dojść do porozumienia w kwestii wynagrodzeń za marzec-kwiecień-maj, gdzie zawodnicy wykonywali pracę tylko częściowo. Musimy się dogadać, coś tam obniżyć, żeby klubowi pomóc.

Rozmawiałem z prezesem Henrykiem Kulą ze Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Przedstawiłem swoją opinię, żeby zakończyć ligę w tym momencie, tu i teraz, z awansami, bez spadków. Specjalnie nam na tym nie zależało, bo jesteśmy bezpieczni – jedno miejsce nad strefą spadkową. Ale też byłoby to niesprawiedliwe, żeby były spadki, bo kluby z dołu tabeli wzmacniały się i chciały robić wszystko, żeby się w tej lidze utrzymać.

Jesteśmy na łączach z naszymi trenerami, którzy przeprowadzają pewne rodzaju treningów online z zawodnikami. Piłkarze wyposażeni są w zegarki, jest przegląd nad tym, co robią, ale wiadomo, że czymś innym jest trening indywidualny, a czym innym jest trening w grupie. Żeby przygotować zespół do rozgrywek, to potrzebujemy minimum miesiąc czasu, żeby prezentowali taki poziom, jak prezentowali.

Jeśli pojawiłaby się decyzja, że jednak gramy, to zagramy. Na pewno nie będziemy się wyłamywać, nie będziemy jednym klubem, który bojkotowałby rozgrywki. Do tego musi być jednak decyzja wszystkich klubów. Ok, kończymy te wszystkie kolejki, tylko jak to się ma do tego, żeby 15 lipca rozpoczynać kolejne rozgrywki.

***

Bogusław Bieliński (Ruch Wysokie Mazowieckie III liga gr. 1)

Zrobiliśmy niezły skład. W pierwszym meczu mieliśmy pecha. Pięć zmarnowanych setek, kontuzje, przypadkowa ręka, karny, nie wyszło, ale generalnie chcieliśmy pograć, bo nie wiem teraz, czy utrzymam tych wszystkich zawodników, którzy są u nas w ekipie. Mieli grać u nas pół roku. Dopiero wczoraj wieczorem dowiedziałem się, że nie będzie spadku, więc zostajemy w lidze bez gry na boisku. Niedługo będę spotykał się z zawodnikami i z miastem, bo co tu się spotykać, jak nie wiadomo, jaki będzie się miało budżet.

Wolałbym powalczyć na boisku. Ściągnąłem doświadczonych zawodników. Chciałbym zobaczyć, jak dadzą radę. Nie bałem się spadku, ale jak go nie ma, to nie będziemy płakać. Szkoda tych piłkarzy ściągniętych, bo oni mieli z nami zostać tylko na okres walki o utrzymanie, a teraz, co tu robić? Ciężko ich wyczuć. Ale przynajmniej będziemy mieli dłuższy okres przygotowania do kolejnego sezonu. Poprzedni sezon – 24 czerwca kończyliśmy ligę, nie minęła chwila, a już ruszaliśmy, to też było ciężko. Teraz będziemy mieli czas.

Co dla klubu oznacza ta przerwa? Nie za wiele, bo my i tak gramy bez biletów, nic się nie płaci. Tylko, że włodarz patrzy, jak są mecze, ludzie przychodzą, a tak jedna grupa naszych zawodników trenuje w Białymstoku z trenerem Jurczakiem, a druga grupa mazowiecka z trenerem Jóźwiakiem. Taki podział.

Sponsorzy? Nie mieliśmy ich, głównie sponsoruje nas miasto. Miałem być dzisiaj u burmistrza, ale go nie było. Nic nie wiem, jak teraz będzie, ale obciął, wiadomo, bo i on sam dostał mniejszą subwencję. Wyjazdy, wszystko, mniejsze pieniądze. A później zobaczymy, jaki budżet będziemy mieli na jesień i wtedy będziemy formować drużynę. Naszym celem jest utrzymanie na boisku w kolejnym sezonie. O awansie nawet nie myślimy.

Nikt się z nami nie kontaktował, nikt nas nie pytał o zdanie. Inne kluby wyrażały swoje opinie, wypełniały ankiety, kontaktowały się z górą, a my? A my nic, a my nie. Mamy grać – gramy. Mamy nie grać – nie gramy. Dostosowujemy się. Co tu teraz zaczynać, jak się ma kadrę 22 zawodników, a mielibyśmy grać co trzy dni, to jeden mecz kontuzja, drugi mecz kontuzja, trzeci mecz kontuzja. Wszystko leci. Bałbym się o zdrowie zawodników. To są amatorzy. Duża część normalnie pracuje fizycznie – kończą o czwartej-piątej robotę, a o szóstej są na treningu.

Obniżyliśmy stypendia. O 50%. Tak jak wszystkie kluby. I Olimpia Zambrów, i Pelikan Łowicz – tak słyszymy, tak do mnie dzwonią i mówią ludzie stamtąd. Połowę mniej treningów i meczów nie ma. Zobaczymy, jaką kwotę dostaniemy od miasta – wszystko, co dostaniemy, to idzie na wynagrodzenie dla zawodników.

Wiadomo, że wolelibyśmy utrzymać się na boisku, ale dobrze, że podjęli decyzję, że nie spadamy. Bo to byłoby nie fair.

***

Tadeusz Gątkiewicz (Jutrzenka Giebułtów III liga gr. 4)

Myślę, że słusznie jest zakończyć rozgrywki bez spadków i z awansami. Kiedy mamy zagrać zaległe mecze? Nie wyobrażam sobie tego. A niechby coś się stało, ktoś by coś po drodze złapał. Odwołują Euro, przekładają Igrzyska… my gramy o coś więcej? Lepiej spokojnie poczekać, przygotować się do rundy jesiennej niż kończyć wiosnę. Każde rozstrzygnięcie, podział, nie podział, nie będzie do końca sprawiedliwy. Nie można w połowie skończyć roboty i mówić, że jest zakończona.

Inna sprawa, że decyzję powinien podjąć PZPN, a wyszło tak, że ustawił się do całej sprawy trochę boczkiem, zostawiając sprawę związkom. Jest, jak jest, nic nie poradzimy. Nic na siłę. Możemy sobie porozmawiać, z prezesem Bartnikiem, z prezesem Niemcem, a chłopaki zaraz przyjdą, że stara ich nie puści i nie zagrają. Takie jest życie. To jest nasze hobby, nasze szaleństwo, nasza zabawa. Jeśli ktoś taki Tomasz Kawa ma dwójkę małych dzieci i miałby iść na mecz, ryzykować, to co on zrobi? Oczywiście, że no sorry, ale zostaję w domu, możecie się śmiać, ale żona mnie nie puści. I to trzeba zrozumieć. Mogłoby tak nie być, ale mogłoby by tak być. Zdrowie jest najważniejsze.

O tyle dobrze, że skończy się bez spadków, bo choć nie ma doskonałych rozwiązań, to chodzi o to, żeby skrzywdzić, jak najmniejsza liczbę klubów. Nikt nie zagwarantuje, że dalibyśmy radę dograć rozgrywki. Nie da się tego wszystkiego zrobić. Jeśli ktoś uważa, że można zmusić ludzi do głosowania czy grania, to jest zwykłym kretynem. To nasza dobra wola. Jesteśmy hobbystami, jesteśmy lekko pierdolnięci, ale tyle. Kiedy na wagę kładzie się ludzkie życie, to zdrowy rozsądek powinien wziąć górę. Nie gramy i tyle. Myślę, że prezes Niemiec, zresztą rozmawiałem z nim niedawno, przedstawi nasze opinie w dobry sposób. My i Podhale uważamy, że wznawianie rozgrywek w tej chwili jest lekką przesadą. Tego nie można dograć i rozstrzygnąć w sportowy sposób.

Jeśli ktoś w III lidze ma ambicje i gra o najwyższe laury, to będę mu kibicował, ale wolałbym, żebyśmy lepiej przygotowali się do następnej rundy niż teraz wystawiali się na strzał.

Ja to finansuję z własnych pieniędzy. Nie jest mi to potrzebne do niczego. Kiedy chcę mogę zrezygnować. Mogę rzucić piłkę. Tak o, z dnia na dzień. I wydaje mi się, że im bardziej patologicznie będzie na górze, tym więcej będzie takich klubów. Albo szanujemy się nawzajem, albo wybieramy sobie lepszych czy gorszych kolegów.

Należy ten sezon zamknąć. Oczywiście, jeśli ktoś ma ambicje awansu, to okej, super, ale zapytałbym, dlaczego nie awansowali rok temu, dwa lata temu czy trzy lata temu, mając duże budżety. To są, za przeproszeniem, zwykłe cipy. Jeśli teraz ktoś chce po trupach awansować, to stworzyłbym dla nich dodatkową II ligę, żeby ci wszyscy sobie tam poszli wyżej, jeśli uważają, że dadzą tam radę. Tylko mówię, że według mnie oni tam będę zamiatać ogony, bo się do niej nie nadają. Jeśli taka Jutrzenka może wygrać z Motorem, to z Motorem może wygrać każdy. Ale dobra, mniejsza o to, idźcie. Z Hutnikiem też mamy pozytywny bilans, umęczyli u nas 1:0 i to ledwo co, ledwo co. Mają ambicję, daj im Boże, wcale im źle nie życzę. Chciałbym nawet, żeby opuścili III ligę, byłoby bardziej po przyjacielsku, mniej nerwowo, nie wynik za wszelką cenę. Takim jestem człowiekiem – nie gram dla wyniku, gram, bo lubię piłkę. Wziąłem drużynę w B-klasie, jestem w III lidze.

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...