Zawsze z niepokojem czekam na ważne decyzje władz polskiej piłki, bo potem trzeba szukać w nich logiki, a to tak, jak szukać dobrych transferów Korony – można, ale człowiek się tylko wkurwi. No, ale ja poszukałem, zawsze to lepszy temat na felieton niż żaden. Natomiast sensacji brak: logiki nie znalazłem.
Przede wszystkim nie bardzo rozumiem decyzję o tym, by były awanse, a nie było spadków. Moim zdaniem albo-albo.
Albo są awanse i są spadki.
Albo nie ma ani awansów, ani spadków.
Dlaczego wyróżniać jednych, a zapominać o drugich? Przecież to nie ma żadnego sensu. I lepsi, i gorsi mieli tyle samo meczów, by udowodnić swoją wartość. No więc ci lepsi uzbierali tyle punktów, że mogą złapać awans, a ci gorsi tyle, że powinni zaliczyć spadek. Tymczasem związki chcą na siłę nikomu nie podpaść i przybierają fałszywą pozę matki Teresy. A umówmy się, że mają tyle samo wspólnego z matką Teresą, co ja z baletem. Wiem, że istnieje, ale to tyle.
Nie wiem, dlaczego cały czas w polskiej piłce promuje się słabszych. Patrzę na tabelę grupy, w której gra KTS i widzę Bednarską na ostatnim miejscu. Nie ugrali, cholera, nawet jednego remisu. Grill na boisku, grill poza boiskiem. Nikomu niepotrzebna drużyna na tym poziomie, piłkarzom Bednarskiej też nie, bo grillować można bez piłki i namalowanych linii. Ale nie, muszą zostać. Bo tak.
W kolejnym sezonie znowu wszystko w trąbę, ale skoro ktoś opierdolił nietoperza, to niech grają. I nie myślcie, że to jest jedyny taki przypadek w Polsce, bo spokojnie znajdziecie podobne drużyny, które zostaną w swoich ligach i będą zaniżać poziom w następnym sezonie. Po co, nie wiadomo.
Tworzy to oczywiście inny bezsens, mianowicie w najniższych ligach nie ma spadków z natury, bo nie ma gdzie spaść. Ale awanse w ramach tej decyzji zostają. Czyli zabieramy jedną czy dwie drużyny, nikt nie spada w to miejsce i co dalej?
W osiem zespołów mają sobie popykać? Świetnie. Pierwsza runda w październiku, druga runda w marcu i do widzenia. Do tego to doprowadzi, a spokojnie potrafię sobie wyobrazić ligi czterozespołowe, bo ktoś się jeszcze wycofa.
Dalej – ligi nie mogą grać, ale regionalne puchary Polski: będziemy próbować. Pierwszy strzał – w łódzkim zatrzymali się na ćwierćfinale. Czyli parę meczów trzeba jeszcze pyknąć. I teraz nie wiem, czy wirus jest łaskawy i opuszcza rozgrywki pucharowe, czy kogoś rozum opuścił w związkach.
A właściwie wiem…
Natomiast do tych absurdów niższych lig jestem przyzwyczajony i w dużej mierze ta decyzja mnie nie dziwi. Tam się zatrzymano z myśleniem na zimie stulecia, od tego momentu niby życie się toczy, ale w polskiej piłce jakoś zatrzymało. Uważam, że niższych lig jest po prostu za dużo, co jednocześnie tworzy absurdalne terminarze. Zaczynamy grać w sierpniu, kończymy na początku listopada. Czy można to poszerzyć i grać od lipca do końca listopada, a wracać w końcówce lutego, nie marca?
Oczywiście, że można, tylko najpierw trzeba spojrzeć, jak zmienił się klimat w Polsce i prześledzić, jakie mamy temperatury zimą. No ale niestety na telegazecie tego chyba nie podają, a to – zdaje się – główne źródło informacji betonu.
ALE KOWAL, WAKACJE!
W sierpniu nie ma wakacji?
Naturalnie ktoś mi zaraz zarzuci, że jestem zły, bo KTS nie awansował. Nie wiem, skąd się tacy ludzie biorą, ale wiem, że nie chciałbym w to miejsce trafić. Mogliśmy grać lepiej jesienią? Mogliśmy. Nie graliśmy? Nie. No to nie awansowaliśmy. Ale KTS to jedno, a głupota polskiej piłki to drugie.
Jeśli ktoś tego nie rozróżnia… To cóż, nie mam dla niego dobrych wiadomości.