Reklama

Pandemia zatrzymała karuzelę trenerską. Kto wróci na nią najszybciej?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

27 kwietnia 2020, 15:41 • 8 min czytania 4 komentarze

Karuzela trenerska zatrzymała się w dość dziwnym momencie. Prezesi Ekstraklasy zgłupieli – trochę niezręcznie im zwolnić trenera w obecnych warunkach. Kto zdążył to zrobić, ten miał farta, ale niektórzy prezesi zostali z gorącym ziemniakiem w rękach – liga nie gra, więc głupio tak zwolnić za porażkę sprzed miesiąca. Usprawiedliwić się tym, że nowy trener musi mieć teraz czas na przyjrzenie się zespołowi? Słaby argument, bo jakie to obserwacje na konferencji na Skype. Zatem rynek trenerski na chwilę zamarł. Zastanawiamy się – kto na tym straci i jak może wyglądać kończenie sezonu w kontekście przyszłości szkoleniowców?

Pandemia zatrzymała karuzelę trenerską. Kto wróci na nią najszybciej?

Chcielibyśmy być pełni wiary w to, że natężenie meczów sprawi, że prezesi wyjdą z założenia “nie ma za bardzo kiedy zwolnić” i dadzą szesnastu szkoleniowcom przepracować ten szalony okres w spokoju. Ale zbyt dobrze znamy tę ligę, byśmy nie spodziewali się, że jeszcze przed rundą finałową poleci czyjąś głowa. Albo i więcej niż jedna. Gdy piłkarska Polska zastanawia się, czy piłkarze wytrzymają tempo grania co trzy dni – my zastanawiamy się, czy władze niektórych klubów wytrzymają dwa słabsze wyniki na przestrzeni tygodnia. Piłka przyspiesza, a wraz z nią pewne procesy. Jednym z tych procesów jest wymiana trenerów.

Niektórych szkoleniowców pandemia zaskoczyła w trakcie bezrobocia. Mówi się, że nikt tak chętnie nie rozmawia z dziennikarzami, jak bezrobotni trenerzy i – wiemy to z doświadczenia – coś w tym jest. Natomiast też nikt tak nie nudzi się dziś w domu, jak wspomniana grupa zawodowa. Trener w klubie wyśle rozpiski, dopyta zawodników jak leci, podpyta prezesa kiedy wypłata. Bezrobotny trener? Cóż, ósmy sezon Wigrami Suwałki w Football Managerze może i wciąż daje frajdę, ale nie daje emocji, spełnienia i – co kluczowe – wypłaty.

Dlatego przyglądamy się zestawieniu szkoleniowców, którzy w momencie zatrzymania karuzeli trenerskiej przez pandemię zostali z boku i czekają na swoją szansę. Przy okazji prognozujemy kiedy znów możemy ich powitać w skromnych, ekstraklasowych prograch.

IRENEUSZ MAMROT

Reklama

Kiedy wróci: przed wakacjami

Ostatnio gruchnęła wiadomość o tym, że Mamrot miałby zostać nowym trenerem Miedzi Legnica. Sam zainteresowany na łamach “Sportu” dziwił się tym doniesieniom, bo o niczym nie słyszał, a akurat on coś powinien o tym wiedzieć. W tej samej rozmowie przyznaje, że wolałby nie schodzić poniżej poziomu Ekstraklasy. I my też wolelibyśmy, by jeśli już gdzieś podejmował pracę, to na poziomie, na który go stać. W I lidze udowodnił już swoją wartość, obronił się na poziomie Ekstraklasy. Stawiamy, że w przypadku pierwsze zwolnienia w klasycznej wymieniance “głównymi kandydatami do zastąpienia trenera X w klubie Y są…” Mamrot będzie miał pewne miejsce po wielokropku.

JACEK ZIELIŃSKI

Kiedy wróci: gdy trzeba będzie ratować

W Cracovii udowodnił, że może budować projekty trochę dłuższe niż te sezonowe, ale w Arce czy w Termalice nie było mu to dane. W Ruchu osiągnął wynik ponad stan, w Lechu zdobył upragnione dla Poznania mistrzostwo kraju, a jednak w Gdyni pożegnano się z nim gładko, bo uznano, że po szkoleniowiec na ratowanie, a nie na budowanie. Ponoć treningi były nie takie, nie wykorzystywał potencjału piłkarzy, a tak w ogóle, to są lepsi.

Obawiamy się, że ta opinia może ciągnąć się za Zielińskim jeszcze trochę – aż faktycznie dostanie gdzieś opcję projektu długofalowego (w warunkach ekstraklasowych – przynajmniej półtora sezonu), gdzie odkuje się ponownie. Natomiast bardzo często w tym zawodzie jest tak, że żeby założyć strój budowniczego, to najpierw musisz pobujać się w rynsztunku strażaka. Powrót Zielińskiego na ławkę trenerską jest możliwy jeszcze w tym sezonie z dość prozaicznego powodu – jakoś w połowie czerwca wyłoni się grupa zespołów mocno zamieszanych w spadek. Jeśli ktoś w tej grupie będzie pikował, to pewnie będziemy świadkami nerwowej zmiany szkoleniowca. A wtedy najlepiej sięgać po sprawdzone rozwiązania – Zieliński, Ojrzyński…

Reklama

LESZEK OJRZYŃSKI

Kiedy wróci: gdy Arka poprosi

Sam na łamach “Piłki Nożnej” przyznawał, że ten sezon nie jest już dla niego, bo rynek się zacementował i po pandemii zwolnień nie będzie. Natomiast wydaje się, że Ojrzyński przeszacował cierpliwość prezesów polskich klubów. I jeśli mielibyśmy tworzyć listę trenerów, którzy w okresie pod tytułem “weźmy kogoś, kto nam szybko odmieni zespół i metodą na nową miotłę ogarnie szatnie”, to pan Leszek byłby spokojnie na podium.

Na miejscu Ojrzyńskiego nie rozpakowalibyśmy tych walizek, które były przy drzwiach w momencie, gdy Arka rozstawała się z trenerem Rogiciem. Ten bilet do Gdyni też byśmy tylko przebukowali, bo może jeszcze się przydać.

MARIUSZ RUMAK

Kiedy wróci: gdy znajdzie się prezes, z którym się dogada

Jest z Rumakiem pewien problem. Gdy się z nim rozmawia i wyjaśnia swoje niepowodzenia – brzmi to całkiem sensownie. W Opolu przerwano mu projekt w połowie realizacji, w Śląsku miał wyniki do czasu, gdy miał niezły zespół. O Termalice szkoda gadać, w Bydgoszczy bywały momenty, w Poznaniu – poza europucharami – było naprawdę dobrze. Problem w tym, że mamy multum przypadków, gdy do trenerów przyklejają się łatki, które trudno odkleić słowami. I do Rumaka powoli przykleja się łatka szkoleniowca, który leci na nazwisku od czasów wicemistrzostw z Lechem.

Wydaje nam się, że jeśli gdzieś w najbliższym czasie podejmie pracę, to raczej nie w Ekstraklasie. Po prostu nie widzimy na ten moment miejsca, gdzie mógłby zakotwiczyć. Jeśli są jakieś kluby, które będą wymieniać w najbliższym czasie kadrę szkoleniową, to tam z kolei Rumakowi może być nie po drodze (bo niestabilnie, bo bałagan, bo raczej rozliczanie z wyniku niż z budowania zespołu).

Spodziewamy się raczej kolejnej próby w I lidze. Jeśli się obroni, to może znów zjedzie do niego winda z przyciskiem “Ekstraklasa” wewnątrz kabiny.

MACIEJ STOLARCZYK

Kiedy wróci: kwestia czasu

Jeśli mówimy o względnie młodych trenerach, którzy coraz odważniej wypierają stare i znane nazwiska z karuzeli trenerskiej, to Stolarczyk może stać na czele tego pochodu. Dobrej roboty w Wiśle już nikt mu nie zabierze, ma mocny wpis do CV, chyba każdy piłkarz pytany o niego w wywiadzie robi mu dobry PR. Powrót na ławkę trenerską jest kwestią czasu, ale spodziewamy się, że najwcześniej nastąpi to dopiero przed lub w trakcie przyszłego sezonu.

Niemniej – czekamy, bo projekt Wisła był momentami obiecujący. Choć pamiętamy o tej zniewalającej serii porażek z rzędu. W marcu zaczął pracę z kadrą do lat 19, ale nie poprowadził jej jeszcze w żadnym meczu. I biorąc pod uwagę fakt, że rozgrywki międzynarodowe są wstrzymane, to nie wykluczamy, że Stolarczyk spróbuje jednak wrócić do seniorskiej piłki zanim jego kadra zagra jakikolwiek mecz.

FRANCISZEK SMUDA

Kiedy wróci: nigdy

No nie. Po prostu – już nie.

RYSZARD TARASIEWICZ

Kiedy wróci: nie wiemy kiedy, ale raczej do I ligi

Trend w karierze trenerskiej Tarasiewicza dość klarownie wskazuje, że dziś można go umieścić w klasyfikacji trenerów pierwszoligowych. Takich, którzy w kontekście Ekstraklasy już się nie rozpatruje, ale regularnie wracają wśród spekulacji przy zmianach na ławkach trenerskich pierwszoligowców.

Wciąż mamy takie przekonanie, że w GKS-ie Tychy pożegnano go nieco zbyt szybko i mogło się tam urodzić jeszcze coś fajnego w tym sezonie, bo szansa na baraże była – i to taka realna. Latem stracił dwóch ważnych obrońców, zimą przespano okno transferowe, no i winnego znaleziono w trenerze. Jeśli mielibyśmy bawić się we wróżenie, to latem “Taraś” trafi do średniaka I ligi z ambicjami na baraże. Powrót do Ekstraklasy? Raczej tylko w wypadku, gdy wywalczy go sobie awansem.

TADEUSZ PAWŁOWSKI

Kiedy wróci: gdy Lavicka się potknie…

… ale tylko na chwilę.

JAN URBAN

Kiedy wróci: gdy mu się zachce

Urban zrobił się dość wybredny jeśli chodzi o wybór pracy. Wie, że ma trochę do stracenia – kolejne średnio udana próba odbicia się od średniej ligowej może na dobre pogrzebać go w kontekście pracy na poziomie Ekstraklasy. Słyszeliśmy o tym, że kilka ekip sondowało w ostatnich miesiącach zainteresowanie ze strony Urbana pracą w ich klubie, ale za każdym razem było kręcenie nosem ze strony byłego szkoleniowca Legii czy Lecha.

Mamy też problem z tym, żeby napisać o Urbanie coś konkretnego. Na pewno ma rękę do młodzieży, pokazał to w Legii czy w Lechu. Na pewno jest dobrym wytrychem dla szatni, która do tej pory miała za trenera autokratę, bo Urban to trener typu “tato” – poklepie po plecach, przytuli, podpompuje. Może to się wydawać śmieszne, ale na piłkarzy to działa. Jeśli zlepiamy to jakoś do kupy, to wydaje się, żeby namówić Urbana na powrót do Ekstraklasy potrzeba byłoby telefonu od – dajmy na to – Zagłębia Lubin.

Ale z drugiej strony – czy Urban ma tak mocne CV i renomę, by móc wybierać sobie między propozycjami? Cóż, nie wydaje nam się. Prędzej czy później – o ile chce mu się jeszcze trenować seniorów – powinien zakasać rękawy i zdecydować się na zimnego schabowego z ziemniakami zamiast czekać na wykwintne rataouille.

PIOTR MANDRYSZ

Kiedy wróci: jeśli awansuje z I ligi

Można powtórzyć tu casus Ryszarda Tarasiewicza. W książkach telefonicznych prezesów pierwszoligowców jest oznaczony tagiem “ulubiony”, prezesi Ekstraklasowi przy rozpatrywanych kandydaturach raczej nie będą go brać pod uwagę.

***

Wydaje nam się, że na przestrzeni następnych miesięcy będziemy oglądać postępującą wymianę kadr na karuzeli trenerskich. Kluby zmęczyły się kolejnymi Dariuszami Wdowczykami, szukają młodej energii. Kogoś w typie Aleksandara Vukovicia, Dariusz Żurawia, Radosława Sobolewskiego czy nawet Artura Skowronka. Na swoje szanse czekają też Krzysztof Brede, który robi w Podbeskidziu dobry wynik, czy Piotr Tworek, kluczowy element rewelacji pierwszoligowej Warty.

Karuzela na chwilę się zatrzymała, ale zaraz ruszy. Dzisiaj trenerów nie stać już na przebieranie w ofertach, trzeba wsiadać do pociągów, które przyjeżdżają. Konkurencja rośnie, rynek puchnie i zaraz może się okazać, że CV z dwiema plamami z rzędu może wyautować cię z listy kontaktów prezesów klubów Ekstraklasy na długie, długie miesiące.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Kamil Warzocha
21
Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Komentarze

4 komentarze

Loading...