Jakie ma cele na pierwsze miesiące pracy w Wiśle? Czy przedłuży kontrakt ze swoim bratem? W jakich stosunkach Wisła rozstała się z Piotrem Obidzińskim? O tym wszystkim i wielu tematach w pierwszej rozmowie z Dawidem Błaszczykowskim, nowym prezesem „Białej Gwiazdy”.
Przyzwyczaił się pan już do tytułu prezesa?
Jeszcze nie. Póki co koncentruję się na pracy.
Tak się zastanawiam – zmiana prezesa w trakcie kryzysu pandemicznego była konieczna?
Myślę, że tak naprawdę to jest pytanie nie do mnie. Ciężko mi jest na nie odpowiedzieć. Wiadomo, że koronawirus nie ułatwia działań, wręcz przeciwnie, cały czas je komplikuje i przeszkadza. Myślę, że to pytanie nie powinno być kierowane do mnie.
Mógł pan zostać prezesem już rok temu, wtedy podobno nie do końca pan był chętny na to stanowisko. Czy to prawda?
Tak. Czy rok temu – nie wiem, musiałbym mocno sięgnąć pamięcią w tył. Były natomiast wstępne rozmowy, przewijały się tematy. Nigdy nie było mocno konkretnie. To nie było tak, że dostałem propozycję z dnia na dzień i podjąłem decyzję. To był jakiś proces, nad którym mocno myślałem, zastanawiałem się, szukałem argumentów za i przeciw, podejmowałem decyzję mocno przemyślaną.
Wtedy argumentów było więcej przeciw niż za, co się zmieniło przez te kilka miesięcy?
Od okresu?
Od momentu, gdy miał pierwszy raz styczność z taką ofertą.
Przede wszystkim to, że jestem w klubie już kilkanaście miesięcy i z ramienia rady nadzorczej uczestniczyłem w kilku strategicznych decyzjach. Brałem udział w życiu klubu z tego poziomu. Posiadałem wiedzę w funkcjonowaniu klubu w ważnych kwestiach.
Kibiców martwi, że ma pan małe doświadczenie w biznesie. Co by pan im odpowiedział?
Myślę, że nie będę szukał argumentów, nie będę się jakoś wybielał. Dla mnie najważniejsze jest teraz to, by skoncentrować się na wykonaniu zadania, które zostało mi powierzone. Mają prawo teraz i później mnie oceniać.
Nie udało się zatrzymać Piotra Obidzińskiego w klubie czy nie było takiej chęci z waszej strony?
Wolałbym nie poddawać tego dywagacji. Umówiliśmy się z Piotrem na pewne rozwiązanie, dogadaliśmy to jak mężczyźni. Myślę, że obie strony doszły do tego wniosku, że chcemy się rozstać jak prawdziwi mężczyźni, z gentlemen’s agreement. Dalej chcemy utrzymywać kontakty i to dla nas najważniejsze.
Ale chyba nie zaprzeczy pan, że mowa o bardzo dobrym specjaliście od restrukturyzacji, który bardzo poprawił waszą sytuację finansową.
Tak, jak najbardziej. Piotr wykonał ogrom pracy i my, jak i osoby z zewnątrz, o tym wiedzą.
Jakie wyznaczył pan sobie cele na najbliższe miesiące?
Tak naprawdę po pierwsze jestem tutaj kilka dni, po drugie – sytuacja gospodarcza jest bardzo zła, bo komplikuje wiele planów, które możemy sobie założyć. Tak naprawdę nie wiemy, co jest przed nami, bo nie wiemy, ile ta sytuacja będzie trwała. Jest kilka obszarów, nad którymi chcę pracować i będę szedł w tym kierunku.
Podpisuję się obiema rękoma, że sytuacja gospodarcza jest zła, natomiast z waszych komunikatów wynika, że sponsorzy nie odwrócili się od Wisły, w dodatku piłkarze zgodzili się szybko do tej trudnej sytuacji dostosować.
Tak, jak najbardziej. Jeśli chodzi o piłkarzy – wielki szacunek dla nich, że mają świadomość tego, w jakiej sytuacji jesteśmy. Jeśli chodzi o sponsorów – również mamy sygnały, że póki co z nami są, zostają, chcą nas dalej wspierać, co też jest ważnym elementem. Jak powiedziałem przed chwilą – nie wiemy, co będzie w przyszłości, ile ten kryzys będzie trwał i jakie będzie miał efekty.
Macie jakieś sygnały czy mogą pojawić się nowe firmy chętne sponsorować Wisłę?
W tym momencie patrząc na sponsorów i biznes, jest to ciężki temat do rozmów. Każdy z nich walczy o przetrwanie, by firmy nie upadały, by utrzymać miejsca pracy. Ja już poniekąd prowadziłem wcześniej takie rozmowy. Zobaczymy, na ile one przez tę pandemię będą kontynuowane i jakie będą finalne efekty.
Poprawa relacji z miastem to chyba jeden z priorytetów. Pana brat cieszy się dużym uznaniem u prezydenta. Uda się porozumieć w sprawie lepszych warunków wynajmu stadionu?
Jak najbardziej to jeden z elementów, nad którym chcę pracować. Jesteśmy umówieni w najbliższym czasie, będę chciał spotkać się z prezydentem. Chcemy wrócić do dialogu.
To kwestia dni czy tygodni?
Myślę, że nawet dni. Czekam na sygnał. Wszystko koliduje nam jeden temat. Koronawirus powoduje zaburzenia, nie jest to łatwe, by się z kimś spotykać w takiej dobie. Jeśli się to uda, będziemy to chcieli zrobić z pełnym zachowaniem bezpieczeństwa.
Miasto najpierw miało problem z zaufaniem do władz klubu, potem władzom nie podobało się podejście sterników klubu. Z pana nazwiskiem powinno być łatwiej.
Dlatego chcemy wrócić do rozmów i jak najbardziej jest to jeden z ważnych obszarów, które chcę na początku kadencji poruszyć – wrócić do rozmów i współpracy.
Czy w związku ze zmianą na stanowisku prezesa, w klubie szykują się jakieś kolejne roszady? Na przykład zatrudnienie dyrektora sportowego, gdzie od dłuższego czasu jest wakat?
Myślimy nad tym. Na obecną chwilę nie chciałbym składać jakichkolwiek deklaracji. Mamy świadomość wakatu tego stanowiska i jak najbardziej jest to obszar do przemyśleń i ewentualnych ruchów.
Lepiej szukać dyrektora sportowego w Polsce czy zagranicą?
Myślę, że jeśli byśmy to robili, to raczej w Polsce.
Planujecie szerszą współpracę z Borussią Dortmund? Wiemy, że pana brat ma znakomite relacje w BVB.
Zobaczymy. Cieżko mi jest odpowiadać już teraz na takie pytania. Na pewno możemy się wiele nauczyć od tak wielkiego klubu jak Borussia Dortmund. Jeśli będzie taka możliwość, oczywiście chcielibyśmy skorzystać ze współpracy.
Kuba był przeciwny graniu, gdy koronawirus pojawił się w Polsce, co pan myśli o wznowieniu ligi pod koniec maja?
Po pierwsze od początku mówimy, że jeśli będzie taka decyzja, to chcemy grać. Zależy nam na tym, by bezpieczeństwo wszystkich – zawodników, sztabu, każdego, kto będzie uczestniczyć w meczu – było zapewnione prawie że w stu procentach. O tym też mówiliśmy – ważne jest to, by zabezpieczyć wszystko i przygotować takie procedury. Było parę znaków zapytania, na które nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Sędziowie w maseczkach i chłopcy od podawania piłek w przyłbicach nie rozwiali waszych wątpliwości.
Wiem, że pan teraz żartuje, ale myślę, że nie.
Trochę żartuję, bo ten plan, który przedstawili dzisiaj dziennikarze „Przeglądu Sportowego” wygląda trochę śmiesznie, ale jednak mówimy o powrocie ważnego elementu życia społecznego, jakim jest piłka nożna.
Dokładnie tak, tak, oczywiście. Widzimy, co się dzieje w Europie. Mamy już informacje, że liga holenderska zawiesiła rozgrywki i wróci najprawdopodobniej we wrześniu. Pytanie, czy wróci. Słyszymy w kuluarach, że najprawdopodobniej ósmego maja rusza Bundesliga. Kryzys dopadł całą Europę i nie tylko. Byliśmy na ten kryzys nieprzygotowani. Zobaczmy, kto podejmuje teraz lepszą decyzję – Bundesliga, która chce grać czy liga holenderska, która odwołuje rozgrywki?
Wróżenie z fusów, kto ma rację. Pana koledzy, właściciele, mocno rozpoczęli też temat podziału pieniędzy z praw telewizyjnych.
Na początku chcę się skupić na wewnętrznej pracy w klubie. Oczywiście pewne kwestie przewijają się w naszych rozmowach i jak najbardziej są to argumenty, które należy rozważyć.
Trochę wychodzi pan z cienia Kuby, ale mam wrażenie, że panu w tym cieniu źle nie było. Niechętnie rozmawiał pan z mediami.
Tak, z reguły tak bywało, że stałem z tyłu, w cieniu. Mam świadomość, że teraz nie będzie to takie proste i jednak będę musiał wyjść. Ale jednak nie planuję ze swojej strony wielkiej aktywności. Chcę pozostać taką osobą, jaką z natury byłem. Ale nie zamykam się. Dzisiaj mam jedenaście wywiadów z rzędu, to nie będzie łatwe dla mnie, ale też myślę, że będę ograniczał to do obowiązków, które będę musiał wypełniać.
Telefon dzwoni nieustannie?
Dzwoni, ale brak czasu na to, by go odbierać. Jeśli to robię, to z reguły w późnych wieczornych godzinach.
Były już gratulacje od selekcjonera?
Tak, oczywiście. Z selekcjonerem również rozmawiałem na ten temat. Również pytałem go o zdanie przed podjęciem decyzji.
Zaaprobował?
Cóż mam powiedzieć? Na pewno jest to dla mnie człowiek, który w moim życiu był ważny w wielu kwestiach. Pomagał nam w ciężkich czasach, Kubie, mnie i babci, gdy nasz świat się zawalił. Na pewno z jego zdaniem bardzo się liczę.
A czy prezes Błaszczykowski rozmawiał z kapitanem Błaszczykowskim o nowym kontrakcie? Obecna umowa wygasa po sezonie.
Jeszcze nie! Ale myślę, że w najbliższym czasie musi to nastąpić. Rozumiem, że to też w kategorii żartów. Słyszałem już nawet, że można powiedzieć, iż jestem jego przełożonym, a on moim (śmiech). Jak najbardziej nasze relacje zostają na tym poziomie, na którym muszą. O kwestiach biznesowych będziemy rozmawiać, ale mam nadzieję, że nie będzie problemów z tym, by ten kontrakt został przedłużony.
Czytałem, że w dzieciństwie dużą rolę w waszych relacjach odgrywała siła, Kuba lubił się bić. Prawo siły nie obowiązuje już w waszych relacjach?
Nie, jak najbardziej nie. To były lata dziecięce, młodzieńcze. Często bywało tak, że walczyliśmy o swoją pozycję między sobą czy nawet próbowaliśmy wzajemnie rywalizować. Teraz wręcz przeciwnie, stoimy w jednym szeregu, wzajemnie się wspieramy.
Sporej grupie w waszej drużynie umowy wygasają. Co planujecie z nimi zrobić z umowami, które są do czerwca? Macie już wstępne porozumienia z zawodnikami?
Czekamy na jakiekolwiek decyzje ze strony władz. Nie wiemy czy dostaniemy możliwości rozwiązania, które nam pomogą. Co, jeśli liga przedłuży się do lipca, a będziemy mieć zawodników, którym kończą się kontrakty w czerwcu? Nie ukrywam, że rozmawiamy z zawodnikami, z którymi kontrakty chcemy przedłużyć. Co w sytuacji, gdy mamy zawodników wypożyczonych, a kończą się one 30 czerwca?
Przewijał się temat kończących się wypożyczeń. Ciężko chyba w czasach koronawirusa zweryfikować przydatność tych piłkarzy.
No dokładnie, teraz też w ogóle ciężko planować. Nie wiemy, jaki będzie efekt tych wszystkich działań. Nie wiemy, kiedy liga się skończy, kiedy się zacznie, a już słyszymy też, że ma się zacząć dopiero we wrześniu. Cały czas pojawia się wiele pytań. Na bieżąco musimy działać, interweniować doraźnie. Ciężko tak naprawdę usiąść, zaplanować sobie, wiedząc o tym, że kończymy w maju i ruszamy pod koniec lipca jak przed pandemią.
Mecze mają odbywać się co trzy dni. Dla trenera Skowronka kadra jest odpowiednia, by grać z taką częstotliwością?
Z trenerem Skowronkiem jestem umówiony na piątek, ale myślę, że nie powinno być żadnych problemów z tym, że mamy grać co trzy dni. Wróciło też paru zawodników, którzy byli kontuzjowani. Nie powinno być problemów.
Z pracy trenera Skowronka jest pan chyba zadowolony.
Jak najbardziej. Myślę, że to był też jeden z tych transferów, które przyniosły dużo radości.
Przewijał się w naszej rozmowie ciągle wątek, że przyszłość jest niewiadoma i cieżko cokolwiek planować. Wypada zapytać pół żartem – czemu pan się zgodził na to stanowisko, skoro tutaj tyle niewiadomych?
Rozmawiał KAMIL KANIA
Fot. 400mm.pl