Nie mogę się doczekać powrotu Ekstraklasy. Nie ze względu na poziom, bo to jak czekać na TLK bez miejscówki do Sosnowca, ale ze względu na zmiany w rozgrywkach. Rzut z autu? Trzeba wytrzeć piłkę i poprawić maseczkę. Rzut karny? Tak, karny, kolego z czwórką, ciągnąłeś rywala za maseczkę. Dość zasłaniania ust przy rozmówce z asystentem, czy wprowadzić Siemaszkę, czy Łosia – teraz ten manewr taktyczny przykryje tajemnica maseczki.
Brzmi głupio. Brzmi bardzo głupio. Ale skoro tak zwani normalni ludzie mają nosić maseczki do czasu wynalezienia szczepionki – czyli może rok, może dwa, może pięć albo osiem – to dlaczego nie piłkarze?
Ja rozumiem, że zawodnicy często się czują jak specjalny gatunek, bo zarabiają za dużo. Jeśli stolarz zamiast zamówionej setki stołów przygotowałby trzy taborety, nie byłby wynagradzany. A tu proszę – można kopać w lewo, kiedy chce się w prawo, a pieniądze i tak wpadają. Natomiast skoro w życie w chodzi tak zwana nowa normalność, to chyba koniec z tym? Wszyscy jesteśmy równi i tyle. Maseczki na twarz dla każdego: dozorców, piekarzy, kominiarzy. Piłkarzy.
Powiecie: Kowal nie wygłupiaj się, przecież w tym się nie da grać.
Tylko… co z tego? Co mnie to obchodzi? Dlaczego 25 chłopa ma być na specjalnych prawach tylko dlatego, że spotkało się na zielonej murawie, są pomalowane linie, a w bramkach wiszą siatki? Bo co, bo uprawiają sport? W takim razie znów: bądźmy równi. Rowerzyści bez masek, biegacze bez masek, nawet ci, co chodzą z kijkami. Też bez masek. Wszyscy uprawiają sport jak jeden mąż. I to czasem w większym tempie niż drużyny Ekstraklasy.
Dalej – dziś można się spotkać maksymalnie w dwie osoby (i jakoś nie słychać, by miało zostać to zmienione). Dlaczego piłkarze, trenerzy, sędziowie i działacze mieliby się spotykać w pięćdziesięciu? Znów tylko dlatego, bo ograniczają ich białe linie?
W porządku.
Dzień po starcie ligi robię grilla. Piłka na środek, pianka do golenia pójdzie w ruch, część kolegów ubierze się na czarno, część na biało, a część na zielono. I będziemy sobie grillować. Odległości… Jakie odległości? W polu karnym też jest ścisk. No to jak ktoś mnie skontroluje, po prostu powiem: panie władzo, akurat mieliśmy akcję ofensywną. Korner.
Absurd goni absurd, trudno mrugać, bo człowiek coś jeszcze przegapi. Oczywiście piłkarze będą testowani. Przecież ja też mogę sobie test kupić, nawet cztery i rozdać kolegom. Tyle że to w mojej sytuacji niewiele zmienia, ale gdybym ubrał getry i krótkie spodenki… Kto wie.
Trzeba zrozumieć jedną rzecz. Ekstraklasa w skali kraju interesuje niewiele osób. Widać to po trybunach, które nawet gdy nie było pandemii, często wyglądały, jakby ta pandemia była. Ale już swobody i znoszenie obostrzeń obchodzą znacznie większą część społeczeństwa – powiedziałbym, że 99%. Dlatego nie wyobrażam sobie sytuacji, w której Gnjatić z Lioiem będą biegać bez maseczek, a ja z sąsiadem będę musiał jechać rowerem w odległości dwóch metrów z maseczką na twarzy.
Co się za tym kryje – naturalnie kasa, wpływy, lobby. Natomiast szary obywatel ma to w dupie. Poskacze po kanałach, zobaczy, że leci na żywo 22 chłopa i żaden nie ma maseczki. Jak się poczuje? Jak idiota.
Nie pierwszy raz w tej rzeczywistości. Ale być może ostatni raz, który wytrzymał.