Kilka dni temu na Kanale Sportowym zagościł Quebonafide, jeden z najpopularniejszych polskich raperów, piłkarz KTS-u Weszło oraz po prostu wielki fan futbolu. Podczas rozmowy, gdy zeszło na temat sportowych akcentów w tekstach Kuby, widzowie zastanawiali się – ilu piłkarzy doczekało się upamiętnienia na płytach Quebo? Jeden z blogerów wyliczył, że to 44-osobowa armia.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy nasz kolega z KTS-u jest jedynym raperem tak ochoczo czerpiącym inspirację ze świata futbolu i okazało się, że zdecydowanie nie. Przebiegliśmy się przez polskie teksty i dzielimy się z wami naszymi znaleziskami.
TACO HEMINGWAY
Zadeklarowany fan Tottenhamu. Na okładce płyty projektu Taconafide przywdziewa bluzę Spurs, w teledysku do „Nowy Kolor” buja się w koszulce „Kogutów”. Sympatię do londyńczyków przekuwa też w wersy i to raczej tych z typu niebanalnych. Weźmy na tapet chociażby kapitalny follow-up do byłego trenera Tottenhamu:
– Ciągle se w poczet ino wchodzę, jak pasterz kogutów.
Kto nie łapie na pierwszy rzut oka – śpieszymy z tłumaczeniem. Chodzi o Mauricio Pochettino – „poczet ino”, Poczetino. No i „jak pasterz kogutów” – tu chodzi rzecz jasna o przydomek Spurs. Kolejne nawiązanie do swojego ukochanego klubu jest już dużo bardziej czytelne:
– Znowu po tych klubach żonglerka jak Dele Alli / Wjechałem jak Conrado, o kurwa, jesteście cali?
Chociaż tu bardziej niż samo nawiązanie do angielskiego pomocnika bawi nas follow-up do klasyka polskiego YouTube’a. Taco rzadko ucieka w swoich nawiązaniach piłkarskich do lig innych niż Premier League, którą chłonie weekendami. Tym razem wers o rywalu Tottenhamu:
– Chciałbym mieć naiwną wiarę jak Wenger / i pokładać swą nadzieję w byle Dannym Welbecku.
Sporo futbolowych rozkminek jest na płycie Taconafide, gdzie zadziałała synergia dwóch fanatyków futbolu, a zwłaszcza rzeczonej ligi angielskiej. O Quebonafide będzie zaraz, oddajmy jeszcze głos koledze Szcześniakowi.
– Okulary, dresy, czapa, jestem Tony Pulis.
Wygooglujcie sobie trenera Pulisa – zawsze okularki, zawsze dresik, zawsze czapeczka (prawie jak Dariusz Dźwigała).
– Moja dziewczyna totalnie Giselle, twoja to raczej John Arne Riise.
Klasyczna bragga, przechwałka typu „moja dziewczyna ładna, twoja niekoniecznie”. Cóż, mamy kolegów, którzy nie są wybredni w wyborze partnerek, ale takich, którzy umawialiby się z laskami o urodzie rudego Norwega nie znamy.
– Głowa wbita w materacu, niby Zinedine.
Też wers z typu tych oczywistych – finał mundialu 2006, Zidane walący z byka w Materazziego. A w tym kontekście – głowa w materacu podczas zamuły.
A na koniec zmiana frontu, bo Filipowi zdarza się też odnieść do polskiej kopanej. Na „Marmurze” przewijał o tym, jak prawie dostał w cymbał od kibiców Lechii. Czasami wplatał coś o Żylecie i racach, natomiast numerem jeden w jego zestawieniu jest dla nas follow-up do tego, jak Michał Kucharczyk narzekał na to, że piłkarze – w przeciwieństwie do wielu innych zawodów – nie mają wolnych weekendów.
– Fifi se idzie do celu po trupach / pragnę wolnego weekendu jak Kuchar.
Ach, bonus. Mało piłkarski, bardziej kibicowski. Dość dobrze obrazuje jak wielkie są serca kibiców Legii – niełatwo w nich pomieścić tyle klubów i organizacji.
– byłem w Syrenim Śpiewie / I na Powiślu wśród grafitti o Wiśle no i Widzewie / O Lechu, no i o Lechii, Cracovii, PZPNie
QUEBONAFIDE
Miłośnik Arsenalu, polskiej piłki. Quebo ma dość szerokie horyzonty pod względem przeglądu kulturowego, ale do piłki nawiązuje bodaj najczęściej ze wszystkich raperów w kraju. A na pewno jest pod tym względem w czołówce. Mamy tu przekrój od klasycznych polskich nazwisk sprzed lat po dzisiejsze gwiazdy Premier League.
– Te demony są w ataku jak Lukaku, ratuj.
– Szybko się nie zmyję jak Arsené Wenger.
– I handlowaliśmy wszystkim co wpadło w ręce / Zwijając się w dresie jak Gábor Király.
– Chcę kupić Arsenal Londyn i kazać im grać w baseball.
– Przy kartach nie pasuje jak Torres do The Blues.
Dziś czasu na oglądanie meczów ma mniej, ale w przeszłości był totalnie wkręcony w futbol. Do tego stopnia, że myślał o… karierze dziennikarskiej. Jako siedemnastolatek aplikował do portalu transfery.info i się nie dostał. Dla polskiej sceny muzycznej – dobrze się stało, że dziś Quebonafide puszcza w eter świetne płyty, a nie pisze z nami o tym, czy Radomiak dotrwa do wznowienia rozgrywek. Ma sporo znajomych w futbolowym świecie, kumpluje się chociażby z Jakubem Świerczokiem.
– To jak GKS Katowice, bo miałem Szalę po swojej stronie.
– Nie mogę się odsłonić podczas gierki jak Jakub Kosecki.
– Mnie nie zamienisz na Bereszyńskiego.
Tu już mamy do czynienia z większymi wczutkami niż zwykłe rzucenie nazwiskiem. Cenimy zwłaszcza za wers o Szali i pokojarzenie go z GieKSą, a nie Legią, w której przecież też grał. Do tego dorzućmy zabawę słowem z bitew freestylowych – z Que na wolno kojarzy nam się przede wszystkim fajna przekmina pod ex-bramkarza Legii:
– Mucha nie siada, to nie Everton.
Sam raper o częstych follow-upach piłkarskich mówił tak: – Piłka od zawsze była obecna w rapie, przywoływaliśmy tutaj chociażby Eldo. Raperzy zawsze się piłką interesowali, więc była też obecna w ich twórczości. Może obecnie jest tego jeszcze więcej, bo ostatnio coraz popularniejsza jest konwencja punchline’owa, oparta w dużej mierze na erudycji. Jeśli więc ktoś się futbolem interesuje, to też emanuje nim w tekstach przez porównania piłkarskie czy jakieś piłkarskie analogie. Wielu raperów zresztą do teraz pogrywa w piłkę, nawet po zrobieniu tej „kariery” muzycznej.
Zresztą, kilka lat temu zrobiliśmy duży i chyba fajny wywiad z Kubą. Kto nie czytał, ten ma okazję nadrobić – TUTAJ. Kawałki do sprawdzenia? Polecamy oczywiście te w oczywisty sposób piłkarskie: Eden Hazard, Luis Nazario de Lima oraz #DavidMoyes.
DWA SŁAWY
Łódzki duet nie pcha się na afisz pod względem znajomości futbolu, w wywiadach zasłaniają się niewiedzą i mówią, że dziś piłki nie śledzą już tak jak przed laty. Ale po wersach widać, że chłopaki czują klimat i potrafią wrzucić w kawałki niezłe porównania. Zresztą na polskiej scenie należą do czołówki raperów, którzy zgrabnie bawią się w gry słowami i potrafią wycelować trafnym hasztagiem.
Skoro łódzka ekipa (Radek nikomu nie kibicuje. Astek z kolei kiedyś sympatyzował z Widzewem), to nie może u nich zabraknąć wersów o tamtejszych drużynach. Stąd chociażby jakże barwne:
– Mam koszulki na stanie tak jak Widzew 2-13.
To nawiązanie pokazuje, że akurat obaj kumają scenę piłkarską. Widzew w 2013 roku grał bowiem w koszulkach z logo Braveranu, czyli producentem leków na potencję. „Koszulki na stanie” mają więc wymowę dwuznaczną – z jednej strony „na stanie”, czyli mam t-shirty na sprzedaż, a z drugiej „na stanie” w nawiązaniu do tamtej reklamy.
U Sławów był też jeszcze jeden wers koszulkowo-piłkarski:
– Mela na butach i smarki na te-esie jak Barca 2-16.
Zwrotka jest o tym, jak wygląda wejście do klubu, ale smarki na t-shircie nawiązują do koszulek Barcelony z tamtego okresu, w których reklamodawcą były linie Qatar Airways. Zresztą podobnie wykonane koszulki miał też chociażby Arsenal.
– Może dostaniemy z bramki zwroty / Wszyscy bez biletów #Błaszczykowski
Kolejna ładnie przekminiona linijka. Sławy rapują o formie rozliczania za koncerty w formie zwrotów za bilety. I nawiązują tu do sławnej afery biletowej z Euro 2012, gdy Jakub Błaszczykowski krytykował w mediach postawę PZPN-u w kwestii wydzielania wejściówek dla kadrowiczów.
– Oni z przodu są, ja ciągle z tyłu / Chcę zaczynać każdy rok jak poprzedni Giroud / jestem już o krok, a ciągle z tyłu / Chciałbym kiedyś wygrać coś jak Olivier Giroud.
Kawałek „Giroud” to jedyny autorski kawałek Rado Radosnego na płycie „Coś przerywa”. Wcale nas to nie dziwi, że akurat on z tego duetu nagrał track o tym tytule, bo już wcześniej był wielokrotnie przyrównywany do Francuza ze względu na swój wygląd. Ale na tym follow-up się nie kończy. Refren nawiązuje do napastnika m.in. Arsenalu czy Chelsea i jego trafienia w barwach „Kanonierów”. „Chce zaczynać każdy rok jak poprzedni Giroud” – to nawiązanie do cudownej bramki Francuza strzelonej 1 stycznia, za którą zresztą dostał nagrodę Puskasa za najpiękniejsze trafienie roku. Swoją drogą – tego gola strzelił w barwach Arsenalu, a track ten ma czwarty numer na rzeczonej płycie. Arsenal, czwarty, kumacie.
– Każda szmata chce być w kadrze #JarekSmuda
Sprawa jest jasna. Jarek selekcjonuje.
– Gramy do jednej bramki jak Janusz Jojko
Czy naprawdę trzeba tłumaczyć, skoro Janusz Jojko po tylu latach kojarzy się przede wszystkim z tamtym pamiętnym zagraniem do swojej bramki?
– W STS-ach znów się mylę co przeważnie jeden / W tym roku wszystko mi weszło tylko ŁKS nie wszedł
A tu już potrzebne jest jednak nakreślenie tła. Wersy padają w kawałku „A zakład?” poświęconym szeroko rozumianym zakładom, w tym bukmacherskim. Rado nawiązuje tutaj do sezonu 2009/10, gdy ŁKS miał jak na warunki I ligi potężną paczkę z Tomaszem Hajtą, Piotrem Świerczewskim czy Mariuszem Mowlikiem. Łodzianie byli murowanym kandydatem do awansu, zwłaszcza, że mimo problemów finansowych do klubu dojeżdżali kolejni byli reprezentanci, ale rozczarowując przez sporą część sezonu ostatecznie zajęli 4. miejsce. Wszystko by weszło, ale ŁKS nie wszedł. Wielu ludzi w Łodzi, nie tylko raper Rado, byli zmuszeni podrzeć swoje kupony.
– Najlepsza dieta kiedy catering na stołach / Wsadzenie korka w japę jak Eric Cantona
To akurat fragment utworu o jedzeniu i czytelna sugestia – najlepszą dietą jest po prostu zatkanie otworu gębowego zanim zdąży pochłonąć wszystkie smakołyki. Natomiast fraza „korek w japie” przywołała pamiętne kopnięcie Erica Cantony, który tego rodzaju dietę postanowił wprowadzić u obrażającego go kibica podczas meczu Manchesteru United z Crystal Palace.
ELDO
Nie mogło w tym zestawieniu zabraknąć Leszka „Eldo” Kaźmierczaka, do niedawna zresztą członka naszej weszlackiej ekipy. Kibic Legii Warszawa, reprezentacji Argentyny oraz człowiek, którego utwory inspirowały wielu kadrowiczów – by wspomnieć choćby o tym, w jaki sposób Jakub Błaszczykowski opowiadał o kawałku Eldo „Nie pytaj o nią”. Nawiązania do futbolu w jego tekstach pojawiają się dość często, choć rzadko z udziałem konkretnych nazwisk. „Gramy w piłkę na parkingu, później gramy rap na scenie” czy „kupuję rap, oglądam mecze piłki na trawie” to za mało, by zasłużyć sobie na osobny akapit, wybraliśmy więc kilka tych zbitek, które w niektórych środowiskach stały się kultowe.
– Jeśli żyłeś wtedy i widziałeś go w akcji / To Maradona nie Pele jest dla ciebie królem piłkarzy
Czasy kiedy nie było kablówki w domach / Mexico 86 z czarno-białego telewizora
Bramkę w finale strzelił brodaty Jorge / Brazylijczyk Socrates z karnego strzelił bramkę Polsce
Ja na podwórku kiedy cieszyłem się bramką / Ręce w górze i okrzyk Diego Armando
Kawałek „Dzieciństwo” to jeden wielki hołd dla dziesięciu lat pomiędzy 1985 a 1995 rokiem. Zaczyna się od krótkiego uporządkowania piłkarskich idoli oraz ożywienia słowami mundialu „mehiko osiem-sześć”, ale potem mamy jeszcze grę w kapsle czy płyn Lugola. Co tu dużo pisać – dla tamtego pokolenia to wehikuł czasu.
– To ulice po których chodziły legendy / Od Wiecha, Tyrmanda, Brychczego do Deyny
Tysiące bezimiennych wymienione później jednym tchem / Masy boisk z osiedli
Nie jest wielką tajemnicą, że Leszek poza talentem muzycznym, dziennikarskim i sportowym (Kierunek Tokio!), jest też przewodnikiem po Warszawie. Stolica ma w jego twórczości wyjątkowe miejsce, a wraz z nią – właśnie dwie piłkarskie legendy z Łazienkowskiej. Brakuje trzeciego muszkietera, który pojawia się w zupełnie innym utworze.
– Myślisz, że emerytuta? Pudło! Chyba śnisz / Stawiasz mur, to akurat jestem najlepszy; Leszek Pisz
Urodzony w 1979 roku fan warszawskiej Legii zapytany o najlepszego wykonawcę rzutów wolnych może mieć tylko jedną odpowiedź.
– Taka gaża, pensja ze snów spełnionych / Nie umiem się bronić, zawsze gram w roli gospodarza
Dwójka w ataku, bracia Tachibana rapu / Wudoe, Eldoka, salutuj chłopaku
Bracia Tachibana to ci skaczący po słupkach, poprzeczkach i własnych podeszwach. Jeśli nie znacie – nadrabiajcie, bo to legendy futbolu w Polsce i Japonii, które śmiało mogłyby rzucić rękawice wielu rzeczywistym zawodnikom.
OSTR
Fan Łódzkiego Klubu Sportowego, obok Marcina Gortata najpopularniejszy ambasador Bałut oraz raper pozostający na rynku od ponad dwudziestu lat. Przez ten czas do piłkarzy odwoływał się kilkadziesiąt, albo i kilkaset razy, czasem nieco bardziej kreatywnie, czasem poprzez wyjątkowo proste zestawienia jak „w defensywie jak Lizarazu” czy „łysy jak Zidane”. Co my tutaj mamy?
– Marzyłem dla Realu wygrać mecz przeciw Barcie / A dziś to ja w Realu kupię chleb na kolację
Krótko i na temat. Wiele razy widzieliśmy ten chwyt stosowany też przez dziennikarzy – „on by się nadawał do Realu! Na kasę!”. Okej, teraz brzmi trochę sucho, ale był czas, gdy to było nawet świeże.
– Postać zwierzaka z siłą Trzeciaka / Zdrapię z niego ptaka, ale będzie draka
Hoho, ależ tu wątków upchniętych na przestrzeni paru słów. Zacznijmy od tego, że to jeden z najmniej znanych utworów OSTR-a w całej jego dyskografii – pochodzi jeszcze z czasów przed wydaniem legalnej płyty. Kawałek nazywa się „ŁKS” i opowiada oczywiście o Garbarni Kraków. Zupełnie serio zaś – wtedy OSTR był jeszcze trochę bardziej uliczny niż dzisiaj, więc obok zachwytów nad prowadzącym ŁKS do mistrzostwa Trzeciakiem znalazło się też parę wyzwisk w kierunku lokalnych rywali. Warto dodać – kibice ŁKS-u powoli wkraczali na ścieżkę konfliktu z Antonim Ptakiem, właścicielem klubu, stąd też „zdrapanie Ptaka” – nazwisko i logo jego firmy pojawiały się nawet pod herbem na koszulkach i w oficjalnej nazwie. Inny ważny wers z tego utworu: ŁKS jest najlepszy, na niego nie ma żadnych broni skutecznych.
– Strzał w stylu Giggsa, szybki aż w fotel wciska (…) Z nieudolnym komentarzem jaki daje Szpakowski
Nie jest to może jakieś szalenie pomysłowe, ale warto zauważyć, że już wtedy – prawie dwadzieścia lat temu! – Dariusz Szpakowski miał pewną grupę krytyków. Nie było jeszcze fejsa, nie było Twittera, nie było nawet MySpace’a, więc adwokatem ludzi zażenowanych wiecznymi pomyłkami pana Dariusza stał się raper z Łodzi. Inna sprawa, że w utworze oberwało się nawet Arturowi Partyce za reklamowanie jogurtów.
– Chcę więcej czasu, uwięzionego w konsolach / Gdybym tyle trenował, byłbym Diego Maradona
Niemoc mnie nie pokona, za mną całe Bałuty, i co? / Dalej napierdalam w Pro Evolution
Pisaliśmy już przy Eldo, że Maradona dla tego pokolenia jest kimś unikalnym. Ale przywołujemy te wersy, by zaznaczyć, że to bardzo częsta zbitka u raperów – jeśli piłka, to też ta konsolowa. Pro Evolution, FIFA – bardzo popularny temat. Z OSTR-a kojarzy nam się jeszcze: „szósta rano, znów mnie to kusi – ty nie pierdol o śnie, wolę tu grać w Pro Evolution„.
– Czy majtki Celine Dion, zresztą Dody bym nie chciał / Po co mi pierdolnięta głupia jak z buta podeszwa, przestań
Moje życie prywatne, to nie biznes i forsa / Nie to co mieć wydziabane na piździe „Radosław”
W takim kontekście piłkarza się nie spodziewaliście, co?
Na koniec jeszcze dwa akcenty derbowe, które OSTR każdorazowo wrzucił obok innych sportowych wersów.
– Dziesięć – jak Pele, Zidane, Leo Messi / Przy jedenastce marzeń złapie cię niemoc mięśni (…)
Osiemnaście – jak ilość tytułów Boston Celtics / Choć dziewiętnasty przepadł znowu jak łódzkie derby
– Zagubieni w życiu niczym po derbach szalik
PROCEENTE
Jeden z tych, którzy piłce nożnej potwierdzają nie pojedyncze wersy czy nawet zwrotki, ale całe numery. Na najnowszym albumie „Dziennik 2020” jest wprawdzie jedna drobna pomyłka (zdradzimy: remis z Japonią na mundialu), ale poza tym Proceente to fachura, który ma w małym palcu i wszystkie kultowe postacie lat dziewięćdziesiątych („Christo”), i najnowszych bohaterów z polskimi klubami żegnającymi się z Europą w pierwszych dniach sierpnia na czele.
– Znowu masz oczy jak Crvena zvezda Belgrad
– To moje miasto, gdzie gram i chlam jak Paul Gascoigne
Na rozgrzewkę dwa nawiązania melanżowo-piłkarskie. Czerwone oczy, wiadomo. Gazza – wiadomo jeszcze bardziej.
– Na trybunach jęk zawodu / Gol po indywidualnej akcji całego zespołu
Bez jakichkolwiek szans, aby marzyć o czymkolwiek / Duńczycy zachwycili świat i cała Europę
O panie, a kto to panu tak zarapował? Otóż Dariusz Szpakowski w kawałku „Ostatniej szansy mecz”! Proceente poświęcił cały utwór legendzie komentatorstwa, tworząc trochę hołd, a trochę parodię. To w głównej mierze jedna wielka zbitka powiedzonek czy lapsusów Szpakowskiego, ale mimo wszystko sympatyczna, nie paszkwilowa. W końcu takie rzeczy jak Wciąż jesteśmy rozczarowani, zdegustowani to nie tylko historia polskiego dziennikarstwa, ale zwyczajnie historia polskiej piłki.
– W ekstraklasie wynik zero do zera / Polskie kluby kończą grę w pucharach z początkiem sierpnia
A weź nic nie mów. Właściwie to dzisiaj by nam podeszło nawet takie poniedziałkowe 0:0, albo środowe 1:3 w kazachskim stepie.
– Ja wtedy dałbym wszystko żeby grać jak Christo Stoiczkow / Biec z piłką przez boisko, strzelić na Camp Nou ważną bramkę
A to już wycinek ze wspomnianego utworu o Stoiczkowie, choć trzeba dodać – Camp Nou występuje u Proceenta również jako osiedlowe bojo. Świadczą o tym wersy w innym utworze:
– Ja związany z Czerniakowską ziemią jak Lucjan Brychczy z Legią / Dlatego jak jest -10 gram w piłkę na Camp Nou
Brychczy zresztą wśród warszawskich raperów jest prawdopodobnie popularniejszy nawet od Błaszczykowskiego. Tuż za Maradoną.
– Mecz jest ustawiony sędziowie są kupieni / Zaskoczony był tylko prezes Listkiewicz
Ech, pamiętne słowa o czarnej zbłąkanej owieczce w czystym stadku sędziowskim.
– Dziś zalejesz pałę jutro będziesz niewyraźny / Jak Ronaldo w finale na mundialu we Francji
Jestem starszy, jak Lucjan Brychczy gram w to dalej / Wgryzam się bit jak Luis Suarez w ramię
W sercu futbol, w płucach dym z liści #BobMarley / Moja lodówka to Borussia, którą czyści Bayern
Wykorzystuję wolne jak Leszek Pisz / Dlatego czuję że w ten weekend golnę z dziesięć piw
(…)
Jesteśmy nie do wyjebania #WojtekHadaj / Mistrzowska paka jak blaugrana
Tu z kolei prawie cała zwrotka pełna mrugnięć w stronę kumatych. Ronaldo we Francji w 1998 roku to jedna z największych tajemnic w historii futbolu – dlaczego zaniemógł? Dlaczego grał tak słabo? Na czym polegała jego zagadkowa choroba? Wgryzienie się w ramię w wykonaniu Suareza to klasyka, podobnie jak transfery na linii Borussia – Bayern, polegające zazwyczaj na wybieraniu najlepszych kąsków przez ten drugi klub. Podoba nam się też dwuznaczność „wykorzystywania wolnego” (rzutu lub dnia), ale zwrotkę i tak wygrywa: jesteśmy nie do wyjebania #WojtekHadaj.
Na koniec jeszcze bonus kibicowski.
– Choć życie napierdala z plaskacza jak Piotrek Jakuba
KAMIL PIVOT
Był Taco Hemingway, jest i Tato Hemingway. Kamil to postać w rapie dość unikalna: nagrał bardzo obiecujący kawałek w 2009 (z piłkarskim odniesieniem, „kiepski tak bajer miałem w gadce / Wiedziałem tyle o nim, że Matysek stał na bramce”) i… zniknął na 10 lat. Po dekadzie nagrał zupełnie luźny album „Tato Hemingway”, na którym opisuje przede wszystkim swoje życie z trójką dzieci – na luzie, bez spiny, bez prób udowadniania, że jest najlepszym raperem świata.
Sam uroczo to określa w kawałku „Który rocznik”, w którym zauważa, że jego rówieśnicy wśród piłkarzy nie są już młodymi talentami, ale kończą powoli swoje kariery. W kolejnej zwrotce to samo dzieje się z raperami, a wniosek brzmi:
Pełne Torwary i Wembleye / Złote puchary i longpleje?
To się już raczej nie zadzieje / Ta płyta to mecz na orliku w niedzielę
I takiego meczu na orliku w niedzielę słucha się kapitalnie. Ale po kolei, najpierw wersy.
– Wpisujemy w Youtube: Zamorano, Salas, Claudio Bravo / I sprawdzamy jak to Chile na mundialach grało
Potem Sanchez i Arturo Vidal / I to tyle wiem o Chile chyba
Tak! Trafiliście! To właśnie próba przybliżenia Chile dopytującemu o ten kraj synkowi. To jednak nie koniec smakowitych aluzji do futbolu, bo puenta brzmi: „kto tam teraz mistrzem?” pyta młody, Colo Colo?”
– „Kiedy kolejne?” Pytają nas żartem / My wtedy idziemy w zaparte
Ale Olu, czegoś nie wiesz skarbie / Jestem za Arsenalem, więc pewnie będzie czwarte
Cóż, Arsenal i jego domniemana czwarto-miejscowość stała się po pierwsze nieco oklepana, a po drugie nieco nieaktualna, ale z drugiej strony – czy ktoś się spodziewał, że przykucie Kanonierów do miejsca tuż za podium może zostać użyte przy opisie liczby dzieci?
No i dochodzimy do kawałka „Sny o Intertoto”, który uruchamia taką lawinę skojarzeń, że idzie uronić łezkę wzruszenia. Kamil Pivot wciela się w rolę napastnika Bangor City, który łączy grę z etatem wuefisty. Co się dzieje później – nie zdradzamy, ale może wystąpić tutaj element Mariusza Śrutwy.
FREESTYLE
Ubieramy zbiorczo wszystkie wersy rzucone podczas improwizacji, bo nie chce nam się rozkładać ich na poszczególnych zawodników. O co chodzi we freestyle’u? Dwóch gości wychodzi na scenę, DJ rzuca bit, a walczący przerzucają się wersami wymyślonymi naprędce (lub wcześniej przygotowani, choć środowisko piętnuje takich ananasów nazywając ich pisankowcami). Wygrywa ten, kto zdaniem publiki lub jury nawinie lepiej, rzuci lepsze linijki lub po prostu zniszczy przeciwnika celnymi punchline’ami.
To tyle tematem wstępu. Piłka nożna to niezwykle wdzięczny temat dla wolnostylowców, bo po pierwsze – wielu z nich kuma piłeczkę, a po drugie – możliwości do nawiązań są wręcz nieograniczone. Polecimy z listą, choć przy niektórych spróbujemy dopisać didaskalia, jeśli wers nie będzie oczywisty:
Milu:
– Santi Peusini, nie grasz #SantiCazorla
– Ja się bronię sam, jak Santi Canizares
– Wygrasz ze mną jak Neymar będzie na przeglądzie piosenki aktorskiej
Filipek:
– jego dupa jest jak Alex Ferguson, bo lubi żuć gumę (u Fergusona chodzi o gumę dosłownie, u partnerki jego oponenta – o tę ze środków antykoncepcyjnych)
– a tak między nami – on jest jak Ryan Giggs, bo robi dupy kolegów za plecami
– dobra, zamknij mordę, za pisanki masz jak Peszko – zawieszenie na dwa miesiące
– jestem jak karny Błaszczykowskiego – niepowtarzalny
– twoja niunia mówi, że jesteś jak Manchester City, to spontany. Wiecie dlaczego? Bo Yaya do zmiany (Yaya Toure, jaja – wiecie które)
– on jest jak bramkarz Wolfsburga – nie wie co jest pięć (w nawiązaniu do pięciopaka strzelonego Wolfsburgowi przez Lewandowskiego)
Milan:
– po co nam dogrywka, dajcie rzuty karne, a jak rzuty karne łajzo, to Filipe strzela – jak Błaszczykowski z Portugalią
Trzy-Sześć:
– twój rap śmierdzi chujem, jak prawa ręka Joachima Loewa
Przemek:
– lubię ćpać, typie? Nie jest ci głupio? Ty pół życia przy białej linii – jak Alex Ferguson
Edzio:
– Edzio wygrał bitwę, Pe – Pisz-czek (gra słowem – Edzio zwraca się do prowadzącego bitwę Dużego Pe, by wpisał mu już czek za wygraną, a robi to łamiąc nazwisko Łukasza Piszczka)
Wudo:
– Jaki AC Milan, to jest suma styli, po prawej jest legenda jak Paolo Maldini. A ty marna fajo, ciągle zmieniasz kluby – jak Adebayor
DUŻE PE I MEZO
Musieliśmy dać ten kawałek w osobnej kategorii. Po prostu musieliśmy. Jak to mówią – klasyk w dniu premiery. Prawdopodobnie najbardziej dopieszczony kawałek pod względem linijek w rapie piłkarskim. Do tego świeżutkie jak na tamte czasy flow obu dżentelmenów.
Ileż tam jest kapitalnych wersów:
– Strzelam jak Gianfranco Zola, jak Saviola / Drybling jak Ginola, skuteczność Andy Cole’a / Twoje błędy karcę jak Nicola Ventola
– Wykorzystuję sytuację jak Alan Shearer / Mam grację, defensywę zostawiam w tyle / Jak Robert Pires rzucam świetne crossy / Prosisz o zmianę bo masz mnie dosyć
– Trafiam celnie jak Loko, kiwam jak Okoń / Twój występ jest wtopą, szukaj szczęścia w Intertoto
– To klasyczny duet jak Romario – Bebeto / Jak w El Depor – Makaay i Diego Tristan /Siejemy popłoch, od gwizdka do gwizdka
Cholera, może to po prostu nasz sentyment do tego kawałka, ale mamy wrażenie, że gdyby on wyszedł dziś, to spokojnie przyszarżowałby w kartkę na czasie na YouTube.
Swoją drogą – Marcin „Duże Pe” Matuszewski, co pewnie wiecie, jest dzisiaj obrotnym menadżerem piłkarskim. Ściągał do Polski chociażby Daniego Ramireza czy Igora Angulo. Marcin, wiemy że to czytasz – może pomyślałbyś nad czymś świeżym w piłkarskim klimacie?
KAZIK STASZEWSKI
Chwilę się zastanawialiśmy: czy to na pewno raper? Pewnie mógłby się o to obrazić, bo Kazik to przede wszystkim Artysta, taki pisany z wielkiej litery, ale pewne okresy jego twórczości z pewnością można do rapu zaliczyć. Poza tym – czy moglibyśmy pozwolić na to, by w tego typu zestawieniu nie znalazł się bodaj najczęściej cytowany przez Weszło fragment muzyczny?
– Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił byłaby rzecz wielka
Nie ma chyba w całym świecie sztuki bardziej zwięzłego określenia tragizmu polskich fanów piłki nożnej. A przecież w tym samym utworze Kazik biczuje nas dalej:
– I teraz zasadniczo, ważna rzecz / Czy doczekam Ligę Mistrzów wygra Legia albo Lech
Mogę se pomarzyć, a ty się śmiej / Kto ostatni ten się śmieje, więc śmiać się chciej
Czy to jeszcze dzisiaj do państwa nie dotarło / Najlepszy bramkarz to jest Bogusław Wyparło
Zdaje się, że skoro ŁKS z Wyparłą nie dał rady (ale przynajmniej odpadł z późniejszym triumfatorem!), to innym będzie trudno. Może Stal Mielec? Wyparło tam szkoli bramkarzy.
– Polscy piłkarze nie strzelili od kilkuset minut gola / To stan na kwiecień 2000 i zakończona moja rola
Tak, były takie czasy. Młodsi nie pamiętają i bardzo, bardzo dobrze!
– Zamiast biegać po górach z workiem / Wolę pojechać z żoną na Majorkę
Przecież nic się do cholery nie stanie / Jak nie zagram sparingu z Kazachstanem
A to już historia z utworu „Nie chcę grać w reprezentacji”. Początkowo może się wydawać, że to szydercza krytyka nowego pokolenia piłkarzy, któremu zależy tylko na wakacjach w ciepłych krajach, natomiast puenta rzuca nieco nowe światło – i na piłkarzy odmawiających gry w sparingach z Kazachstanem, i samego Kazika.
Na koniec – stricte futbolowy kawałek Kazika. Mazzieh. Nie do końca Zeigbo, nie do końca Uche, ale jednak: nigeryjski piłkarz w Polsce. 10 goli in polish liga.
VARIOUS ARTIST
Piłkarskie wersy mają właściwie wszyscy, choć czasami ograniczają się do szalenie kreatywnego „strzelam celnie jak…” i tutaj nazwisko danego piłkarza. Ale jest jednak grupa wersów, która ma szczególne miejsce w naszym sercu – bo jak nie docenić choćby takiego Muflona z wersem „nie dbam wiecznie o siebie / mam jogurt na t-shircie jak Widzew ’97”? Nawiązanie do kultowej Bakomy to zresztą w jego przypadku nie jest wcale najlepszy piłkarski wtręt. Uwielbiamy choćby streszczenie kariery wielu małolatów z osiedli oraz Vinniego Jonesa – „od gry na trawie do przekrętów jak Vinnie Jones”. Vinnie Jones to oczywiście ścieżka od gry dla Wimbledonu do filmu „Przekręt”, w wypadku dzieciaków z miasta ścieżka od trawy do przekrętów jest o wiele mniej metaforyczna.
Muflon:
– Przez lata coś nas opętało, jak Emily Rose / Od gry na trawie do przekrętów jak Vinnie Jones
– Idę jak bej, nie dbam wiecznie o siebie / Mam jogurt na t-shircie jak Widzew w ’97
Bambo:
– Jak byłem małolatem, miałem koszulkę z Barriosem, nie Barosem
Flojd:
– Chciał pogonić to za wąsa, ale wtedy z Holandii sort był / Że tak powiem przeciętny, jak Tomasz Rząsa
Kuban:
– Fifa, u zioma na wagarach, Daj pada bo prowadzi Blaugrana
– Idę postać przy barze, popatrzeć na panie, obejrzeć mecz gwiazd / A trzeba było zostać piłkarzem i mieć żonę Anię, po bramce biec w kadr
Deys:
– Lecę jak selekcjoner kiedy się wkurwi Boniek
Wicher:
– A fair play to fairy tail, honor mają jak Walijczyk / O szacunku wiedzą tyle, że był kiedyś gest Garrinchy
– Wielu goni za hajsem, nie mieszam ich z błotem / Bo Prawo Bosmana wytransferowało mi ziomów w Europę
Solar/Białas:
– Czasem się trudno cieszyć wygraną / Jeżeli tu tańczysz jak Suarez z Ghaną / Nie patrz na ręce, w nogę tu grają
– Robię to chociaż nie muszę dzieciaku, dokładnie jak Karim Benzema
JAKUB OLKIEWICZ I DAMIAN SMYK