Jeżeli wydaje się wam, że wywlekanie wewnętrznych sporów na forum międzynarodowym to polska specjalność, to zdecydowanie nie doceniacie możliwości Słoweńców. Mamy bowiem w tej chwili do czynienia z wojenką słoweńsko-słoweńską w naprawdę zajadłym wydaniu, toczoną na najwyższym szczeblu. Za pośrednictwem mediów ciosy wymieniają: Janez Janša, premier kraju, oraz Aleksander Čeferin, prezydent UEFA.
Dlaczego panowie wzięli się za łby? Iskrzyło od dawna, ale punktem zapalnym obecnego konfliktu stały się ostatnie wypowiedzi Čeferina, któremu nie podobają się działania słoweńskiego rządu w dobie pandemii koronawirusa.
– Rząd musi wyraźnie oświadczyć, że sytuacja jest poważna, ale musi także dawać nadzieję ludziom, ponieważ nie możemy każdego dnia mówić, gdzie zagrożenie wybuchnie. Pandemia skończy się i musimy przyjąć bardziej pozytywne nastawienie, ponieważ nastąpi załamanie gospodarki – przestrzegał prezydent UEFA na łamach portalu Squad24, co cytuje dzisiejszy “Sport”.
Trzeba przyznać, że są to dość odważne spostrzeżenia, jeżeli przypomnimy sobie działania europejskiej federacji w momencie wybuchu pandemii. Być może Čeferin sądził, że wszystkie bardzo kontrowersyjne posunięcia ze strony dowodzonej przez niego organizacji poszły już w zapomnienie, bo ostatnio dzieje się tak wiele, że rzeczywiście wiele spraw momentalnie umyka z pamięci. Okazuje się jednak, że premier Słowenii jest wyjątkowo pamiętliwy. Janez Janša z brutalną precyzją postanowił wypomnieć swojemu rodakowi szereg zaniechań i błędów popełnionych przez UEFA przed paroma tygodniami.
– Čeferin dopuścił, by rozegrano mecz Ligi Mistrzów pomiędzy Atalantą Bergamo i Valencią. Podobnie jak wiele innych spotkań w całej Europie, które nie powinny się odbyć. Dlaczego te mecze nie zostały odwołane? Przez chciwość. Żądzę pieniędzy. I proszę zobaczyć, do czego to doprowadziło we Włoszech i w Hiszpanii. Wirus rozprzestrzenił się po całej Europie również z powodu rozegrania tych spotkań. To było działanie nieodpowiedzialne i kryminalne – grzmiał Janša, cytowany przez brytyjskie media. A to jeszcze nie koniec jego tyrady. – Čeferin jest winowajcą tego kryzysu. UEFA jest pod jego auspicjami on za to wszystko odpowiada. Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła stan pandemii, a on jednak postanowił rozgrywać mecze. W efekcie doszło do śmierci tysięcy ludzi, a kolejni umierają w tej chwili. My w Słowenii też nie jesteśmy odporni i też zbieramy żniwo tych decyzji.
Bum. Trzeba powiedzieć, że pan Janša nie silił się na dyplomację.
Čeferin, który ponoć po zakończeniu pracy w europejskiej federacji ma zamiar realizować ambicje polityczne w ojczyźnie, pozostaje jednak niewzruszony i nie zgadza się, jakoby mecz Atalanty z Valencią miał aż tak olbrzymie znaczenie w kwestii rozprzestrzenienia się wirusa po Starym Kontynencie. Bomba biologiczna? E tam, przesada.
– Uważam, że niektóre środki ostrożności są przesadzone, komuś zależy na tym, żeby ludzie się bali. Polityk powinien powiedzieć, że sytuacja jest poważna, ale też dać optymizm i nadzieję. Nie można codziennie mówić ludziom, że „czekamy na dziś, juto będzie gorsze”, bo to doprowadzi ich do szaleństwa. Naprawdę nie można dać ludziom jednego uśmiechu, jednego ciepłego słowa? Zamiast tego przypomina się o karach i mandatach. Nie mogę dłużej patrzeć na to codzienne czarnowidztwo w publicznych wystąpieniach przywódców, nie mogę już słuchać tych apokaliptycznych wizji – mówi prezydent UEFA.
Cóż, poniekąd ma nawet rację. Ale chyba akurat on jest dzisiaj ostatnią osobą uprawnioną do wygłaszania tego rodzaju uwag. Porządny rachunek sumienia i podsumowanie własnych decyzji sprzed paru tygodni powinien raczej skłonić Słoweńca do ustąpienia ze stanowiska. Bo jeżeli ktoś oblał egzamin dojrzałości w momencie kryzysowym, to bez wątpienia była to UEFA, z jej dowódcą na czele.
fot. FotoPyk