Reklama

„Chorwaci szybko reagują, Zagrzeb od poniedziałku może być zamknięty”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

14 marca 2020, 12:01 • 4 min czytania 2 komentarze

Damian Kądzior był ostatnio w bardzo dobrej formie, prawie w każdym meczu Dinama Zagrzeb strzelał gola lub notował asystę. Teraz jednak czeka go przerwa w grze, oczywiście spowodowana przez koronawirusa. Z reprezentantem Polski rozmawiamy o rzeczywistości w Chorwacji w związku z tym paskudztwem. Z jego słów wynika, że grzechu zaniechania chyba udało się uniknąć.

„Chorwaci szybko reagują, Zagrzeb od poniedziałku może być zamknięty”
***

Jak wygląda sytuacja w Chorwacji?

W czwartek wieczorem dostaliśmy informację, że liga prawdopodobnie będzie zawieszona, w piątek wydano już oficjalny komunikat.

Zapewne przyjęliście to wszyscy z pełnym zrozumieniem?

Reklama

Zdecydowanie. Na takie rzeczy nie mamy wpływu. Wiadomo, że człowiek chciałby grać jak najwięcej meczów, nawet co trzy dni. Tym bardziej ja, będący ostatnio w dobrej formie. Są jednak sprawy ważne i ważniejsze, zdrowie nasze i naszych rodzin jest ponad piłką nożną. W Chorwacji nie chcą podzielić losu Włoch, dlatego władze szybko zaczęły reagować. Zamknięto już szkoły czy uniwersytety. My przez najbliższych 10 dni mamy w ogóle nie przychodzić do klubu i z nikim się nie spotykać. Dostaliśmy indywidualne rozpiski treningowe i GPS-y, będziemy pracowali sami bez piłek – bieganie, ewentualnie jakaś lekka stabilizacja w domu. Nie są to fajne rzeczy dla piłkarza, ale co zrobić. Oprócz tego wydano nam zakaz wyjazdów poza Zagrzeb. Musimy przeczekać ten trudny czas.

Zapasy porobione?

Wiadomo, że jedzenie się kupuje, ale nie idę w skrajności, nie wariuję. Rodzina wysyła zdjęcia czy video z tego, co dzieje się u nas w Polsce i widać, że niektórzy mocno przesadzają. Co nie znaczy, że Chorwatom się takie nastroje nie udzielają. W Zagrzebiu jeszcze dwa dni temu byliśmy na zakupach i wszystko wyglądało normalnie. Teraz nawet w małym sklepie koło domu wielu rzeczy brakowało. Ludzie się nakręcają widząc zdjęcia pustych półek, w tym wypadku media społecznościowe nie pomagają.

Ale generalnie masz poczucie, że Chorwaci są świadomi powagi sytuacji?

Wydaje mi się, że ich świadomość jest na trochę wyższym poziomie niż w paru innych krajach. Nie mamy telewizji chorwackich, miejscowych gazet też za bardzo nie czytam, ale od chłopaków w szatni wiem, że w ciągu ostatnich dwóch dni Chorwaci zmienili myślenie. Sam też to widzę. Jeszcze na początku tygodnia ludzie siedzieli w kawiarniach i tłoczyli się w parkach, teraz tego nie ma. Nie wiem, może namnożyły się przypadki wykrycia koronawirusa i stąd zamykanie szkół czy urzędów. Dostaliśmy też informację, że od poniedziałku miasto może być zamknięte. Chyba zrobiono to wszystko w porę i nie jest za późno na powstrzymanie wirusa.

Liga chorwacka brała pod uwagę warianty przejściowe typu granie bez publiczności czy od razu zawiesiła rozgrywki?

Reklama

Dwa dni wcześniej ustalono, że gramy mecze przy pustych trybunach. Dla Dinama nie byłby to aż taki problem, kibiców na lidze zbyt wielu nie mamy, ale na przykład Hajduk Split bardziej by odczuł taki wariant. W piątek natomiast zmieniono decyzję i zawieszono wszystkie rozgrywki, również w innych dyscyplinach. Oby przerwa poskutkowała i za kilka tygodni można było wrócić do normalności. Już tęsknię za normalnymi meczami i treningami.

W Chorwacji odnotowano już jakieś głośniejsze przypadki zakażenia koronawirusem w świecie sportu?

Wśród piłkarzy nie, co nie znaczy, że nikt nie jest zakażony, ktoś może nawet o tym nie wiedzieć. Wcześniej widziałem, że wielu chłopaków z Dinama – a mamy w składzie sporo narodowości – nie za bardzo przejmowało się wytycznymi. Wylatywali po meczach do domów, byli gdzieś na zakupach w innych miastach. Wiadomo natomiast, jaką postacią dla Chorwatów jest Luka Modrić. Gdy rozeszła się wiadomość, że zawodnicy Realu Madryt przechodzą dwutygodniową kwarantannę po wykryciu wirusa u koszykarza tego klubu, z którym trenowali w jednym ośrodku, wszyscy zaczęli mówić, że może Modrić też go ma. To mogło podziałać na wyobraźnię. Tak jak mówię, sądzę, że Chorwaci w porę reagują i unikną katastrofy.

Dziś już nie ma o czym mówić, ale czy wcześniej byłeś na łączach z PZPN-em w sprawie ewentualnego przylotu na marcowe zgrupowanie reprezentacji?

Nic się nie zmieniło od rozmowy w waszym radiu. Nie miałem ostatnio żadnego kontaktu ze sztabem kadry i związkiem. Nawet nie wiem, czy byłbym teraz powołany.

To jak będziesz zabijał wolny czas przez najbliższe dni?

W piątek odbyliśmy ostatni normalny trening, dopiero zaczynam się z tym oswajać. Jestem osobą uzależnioną od ruchu i wysiłku fizycznego. Nie będę wariował i siedział non stop w czterech ścianach, postaram się coś porobić na świeżym powietrzu, chociażby lekkie bieganie. Zależy mi na podtrzymaniu formy, żeby dobrze zakończyć rozgrywki jak już zostaną wznowione. Co do pobytu w domu, zawsze zajęcie się znajdzie. Już odpaliłem jakiś serial na Netflixie, mamy też polską telewizję, na pewno sięgnę po jakieś książki. Staramy się z żoną organizować czas. Szkoda, że wszystko dzieje się w takich okolicznościach. Normalnie mając 10 dni wolnego leciało się na szybkie wakacje albo do rodziny, z którą siłą rzeczy rzadko się widzę. Na dotarcie do Białegostoku nie ma jednak żadnych szans.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...