Reklama

Pozamiatane

redakcja

Autor:redakcja

04 marca 2020, 23:24 • 3 min czytania 135 komentarzy

Mamy dopiero 4 marca, a emocje związane z walką o mistrzostwo Polski w tym sezonie właśnie się zakończyły. Legia po wygranej w Gdańsku ma już dziewięć punktów przewagi nad resztą stawki i nawet gdyby chciała przeprowadzić eksperyment, dogrywając sezon samymi Cecariciami, prawdopodobnie nie straciłaby pierwszego miejsca. Konkurencja bowiem jest jeszcze bardziej kulawa – z grona tych, którzy mieli ze stołecznym klubem rywalizować obecnie tylko Lech znajduje się na fali wznoszącej, ale on raczej obudził się za późno, pozostaje mu skupić się na zajęciu drugiej lokaty.

Pozamiatane

Lechia zagrała dziś klasyczny antyfutbol. Postawiła mur na linii pola karnego, a klucz do jedynych drzwi włożyła do szkatułki, którą zatopiła na dnie morza. Macie piłkę i martwcie się – taki był przekaz do Legii. Ta podjęła wyzwanie, przez 40 minut babrała się w mule i w końcu ten klucz z dna wygrzebała. A wtedy drużyna Piotra Stokowca momentalnie zaczęła przeciekać.

Tuż przed przerwą ostrzeżeniem były minimalnie niecelna główka Pawła Wszołka po centrze Marko Vesovicia i bomba Jose Kante w spojenie słupka z poprzeczką. Zaraz po zmianie stron Legia zaczęła cisnąć na dobre – Dusan Kuciak wspaniale obronił strzał Kante, a w swoim stylu dobre akcje chrzanił Arvydas Novikovas, wszystko wróciło do normy. Dopiero fatalny błąd Rafała Pietrzaka przy wycofaniu piłki sprawił, że Luquinhas wypuścił Wszołka, który wykorzystał sytuację sam na sam. Kante później zabrał drugą potencjalną asystę Vesoviciowi. Czarnogórzec wystawił mu piłkę mającą być formalnością, ale reprezentant Gwinei tym razem obił słupek. Drugi cios “Wojskowi” zadali więc już w doliczonym czasie gry. Mario Maloca przeliczył się w zamieszaniu podbramkowym, Kuciak odbił piłkę po uderzeniu Tomasa Pekharta, lecz przy dobitce Mateusza Cholewiaka był bezradny.

Pozamiatane. I w tym meczu, i w kontekście mistrzostwa.

Pauzujący dziś Michał Nalepa w przerwie przed kamerami Canal+ stwierdził, że jego zespół chce wygrać, że remis go nie zadowala. Chyba sam nie wierzył w tę formułkę, bo nie trzeba było być fachowcem od taktycznych niuansów, żeby dostrzec kompletną bezradność biało-zielonych w ofensywie. To były istne męki. Błyskawiczne straty po odzyskaniu piłki, nieśmiałe zrywy, zupełny brak pomysłu. W pierwszej połowie – jeden strzał, do tego niecelny. W całym meczu – trzy strzały, wszystkie niecelne. Groźna była jedynie próba Filipa Mladenovicia, który zza pola karnego uderzał prawą nogą i piłka odbiła się od górnej części poprzeczki. Oprócz tego raz powstało zamieszanie po zagraniu z prawej strony (przy odrobinie pecha któryś z legionistów mógłby zaliczyć samobója), a gdy Mateusz Wieteska popełnił prosty błąd, Omran Haydary przegrał z nim jeden na jeden w polu karnym i było po temacie. Poza okresem między 80. a 90. minutą Legia całkowicie kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń, nawet gospodarze musieli mieć świadomość, że tylko cudem coś strzelą.

Reklama

Strasznie rozczarował Pietrzak, który ustawiony na skrzydle nie dał absolutnie nic do przodu, za to po jego błędzie Legia wreszcie zdobyła bramkę. Haydary dużo biegał, ale przeważnie bez sensu, na dodatek często zapominał o obronie. Flavio został nakryty czapką, nie było gościa.

Legia zagrała bardzo solidnie jako zespół, indywidualnie aż takiego szału nie oglądaliśmy. Długo najbardziej pamiętanym momentem był taki kiks Michała Karbownika:

Najmocniej naszym zdaniem wyróżniał się Vesović, który zamknął swoje skrzydło, a do tego chwilami szalał w ofensywie. Gdyby Wszołek i Kante skorzystali z jego dograń, skończyłby z dwiema asystami. Wybieramy go więc piłkarzem meczu, mimo tego cyrku z ostatnich minut. Vesović najpierw sam prowokował Haydary’ego, by potem udawać, że został przez niego mocno uderzony. Tomasz Musiał obu podarował żółte kartki.

Legia wjechała na autostradę do mistrzostwa. Musiałaby przebić sobie wszystkie cztery opony i zapomnieć o zapasowej, żeby nie dojechać do celu. Lechia? Niech się cieszy, że ma Kuciaka, bo bez niego byłaby w tym roku bez zwycięstwa.

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
5
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

135 komentarzy

Loading...