Reklama

“Nie można zbiec z pokładu, gdy robi się trudniej”

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

18 lutego 2020, 17:17 • 10 min czytania 0 komentarzy

Czy Wisła Kraków uporała się już z demonami przeszłości? Jak trudno było znosić serię porażek jesienią? Jak wyglądają relacje Wisły SA z Towarzystwem Sportowym oraz z miastem? Czy Aleksander Buksa przyniesie klubowi miliony? Czy Kuba Błaszczykowski namawia na przenosiny do Krakowa Łukasza Piszczka? Na te i inne pytania odpowiedział Jarosław Królewski, jeden z współwłaścicieli Wisły Kraków, który był gościem dzisiejszej „Dwójki bez sternika” w radiu Weszło FM.

“Nie można zbiec z pokładu, gdy robi się trudniej”

Zapis audycji możecie przeczytać poniżej, a pełną wersję do odsłuchu znajdziecie na końcu tekstu.

***

Czy końcówka minionego roku w wykonaniu Wisły Kraków była najtrudniejszą rzeczą, z jaką się zmierzyłeś?

To było jedno z trudniejszych wyzwań w moim życiu, ale takich wyzwań nie powinniśmy unikać. Każdy, kto stara się robić rzeczy, które są jego pasją, musi być przygotowany na tego typu sprawy i mam nadzieję, że uda się to pokonać.

Reklama

Miałeś taki moment, kiedy pytałeś siebie, po co ci to było? Może po porażce 0:7 z Legią Warszawa?

Ten moment trwał bardzo krótko. Przede wszystkim – jedna rzecz to dokonanie wyboru, a druga to odpowiedzialność. Nie można zbiec z pokładu, gdy robi się trudniej. Jesteśmy przekonani co do tego, co chcemy w Wiśle Kraków zrobić i stopniowo będziemy ten cel osiągać. Nie układało nam się pod względem sportowym w końcówce roku, ale to był chwilowy dołek, wracamy na dobrą trajektorię.

W Polsce bardzo szybko popadamy ze skrajności w skrajność. Jak Wisła przegrywała mecz za meczem, zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądała liga bez Wisły, a jak zaczęliście wygrywać, zastanawiamy się, czy awansujecie do górnej ósemki.

Jest to jakaś cecha, która sprawia, że nasze życie ma trochę pikanterii. Natomiast ja podchodzę do tego tak, że jeszcze nic się nie stało, przed nami długa droga, żeby osiągnąć cel, jakim jest utrzymanie. Chciałbym jednak podkreślić – nie wiem czy dostrzegacie takie niuanse – że życzyłbym sobie, żeby było tyle drużyn, w których po 10 porażkach tylu kibiców przychodzi na stadion. To jest siła Wisły Kraków, która była widoczna nie tylko w czasie misji ratunkowej, ale i w ostatnim kwartale. 10 tysięcy widzów na trybunach w takich okolicznościach to coś, jak na nasz kraj, wyjątkowego.

Jakby to nie brzmiało, w wielu momentach brakowało wam tylko szczęścia, żeby złą passę odwrócić.

Prawo Murphy’ego działa na każdym możliwym poziomie. Może to wynik zmęczenia materiału? Kiedyś mieliśmy dyskusję z twitterowiczami, że takie przesilenie musiało nadejść. Wszyscy dookoła przez ostatnie półtora roku byli poddani ogromnej presji, która w końcu dała o sobie znać. Przed nami cały czas stoi mocne wyzwanie, bo to że wyszliśmy bramkami ze strefy spadkowej, nie oznacza, że już się utrzymaliśmy. Bardzo mocno liczymy na 12 zawodnika, tak jak na ostatnim wyjeździe.

Reklama

2019.03.17 KRAKOW SPORT PILKA NOZNA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/19 KOLEJKA 26 WISLA KRAKOW - CRACOVIA KRAKOW NZ JAROSLAW KROLEWSKI FOT JAKUB GRUCA / 400mm.pl 2019.03.17 KRAKOW SPORT FOOTBALL LOTTO EKSTRAKLASA SEASON 2018/19 ROUND 26 WISLA KRAKOW - CRACOVIA KRAKOW FOT JAKUB GRUCA / 400mm.pl

Fajnie to wyglądało w telewizji, bo mecz graliście na Zagłębiu, a po dopingu można było wnioskować, że jesteście przy Reymonta.

Jakby ktoś robił taką automatyczną transkrypcję, to pewnie przeważałyby przyśpiewki Wisły Kraków.

Czy doświadczenia, które wyciągasz z Wisły, przydają się w biznesie? Albo na odwrót, czy umiejętności biznesowe przenoszą się na pracę w klubie?

U mnie wygląda to dość prosto, żeby nie powiedzieć binarnie… Były ostatnio takie dyskusje na Twitterze, że może to niepoważne, że właściciel klubu rozmawia z kibicami. Po pierwsze nikomu nie obiecywałem, że jestem poważny. Po drugie jedną z lepszych rzeczy, jaka mnie spotkała, był kontakt z kibicami. Kluby piłkarskie mają misję wykraczającą poza cele biznesowe, mają dostarczać ludziom radość. Wiąże się to też z tym, że trzeba przyjąć krytykę, kiedy jest ona potrzebna. Jeśli pytacie mnie o doświadczenia, to stałem się bardziej pokorny i odporny na stres czy czynniki wewnętrzne.

Zawsze mnie śmieszyły podpisy pod wywiadami „biznesmen”, bo mnie jest daleko do bycia biznesmenem, czy to starego, czy nowego typu, raczej nigdy nim nie będę. Nie potrafię iść po trupach do celu, wierzę, że można osiągnąć pewne rzeczy w piękniejszy sposób, np. umysłem niż być kimś określanym słowem na cztery litery. Z całej czwórki ratowników Wisły jestem najmłodszy, więc jako człowiekowi dało mi to dużo.

Jak na dziś wyglądają rozmowy Wisła Kraków SA – Towarzystwo Sportowe?

Nie chciałbym, żeby w tym półroczu kwestie sportowe zostały czymś przysłonięte. Muszą wydarzyć się pewne rzeczy, żeby wydarzyły się kolejne, ale to oczywiste, że chcemy realizować naszą misję. Jeśli ona zacznie być moderowana, to wizja przestanie być nasza i rozmyje się kwestia odpowiedzialności, tak jak to było w Wiśle do niedawna. Z mojej perspektywy kluczem jest posiadanie na tyle dużej charyzmy, żeby wziąć odpowiedzialność i spróbować dać Wiśle nowy początek. Mam wiele pokory, ale nie będzie u mnie przyzwolenia na popełnianie tych samych błędów drugi raz, to idiotyzm, tak robią imbecyle. Wisła dziś jest nową organizacją, uważamy, że TS musi narodzić się na nowo, a nie narodzi się, kiedy będziemy mówić o dwóch podmiotach.

Dualizm na rynku prowadzi do kanibalizacji pewnych rzeczy, bo nie konsoliduje się spraw. Nie sztuką jest mieć krótkie i szybkie zwycięstwa, sztuką jest przebiec maraton i jeszcze przyśpieszyć na ostatniej prostej. Nasze stosunki są takie, jak wiecie, przedłużyliśmy nasz czas do końca roku. W tym czasie chcemy uporządkować sprawy, chcemy to zrobić jak najszybciej, bo każdy miesiąc obsuwy pogarsza naszą sytuację.

Kiedy przychodziłeś do Wisły myślałeś, że będzie tak trudno sprowadzić do Wisły inwestora?

Kilka sprostowań, bo misję Wisły Kraków rozpoczął Kuba Błaszczykowski i to znacznie wcześniej niż w grudniu 2018. Następnie Bogusław Leśnodorski z Rafałem Wisłockim dogadali się, żeby pewne rzeczy zrobić. Nie ma dzisiaj klubu w Ekstraklasie, o którego historii wiedziałoby tak wiele różnych, znanych postaci i funduszy inwestycyjnych. Z mojej perspektywy byłem przygotowany, że nie wszystko będzie proste, mieliśmy wiele umów, o których się może głośno nie mówiło, ale podpisane były tak, że ograniczały nasze ruchy. Ktoś, kto wcześniej zarządzał Wisłą chciał zarobić tu i teraz, rozsprzedawał rzeczy zbyt wcześnie, za małą cenę, przez co teraz są one zablokowane. Ja uważam, że nie wykonałem jeszcze swojego zadania.

Zbieram doświadczenie jeżdżąc po klubach od Czech przez Hiszpanię po Stany Zjednoczone, to przełoży się potem na Wisłę. Jeśli naszej trójce nie uda się Wisły podnieść, to bez fałszywej skromności uważam, że chyba nikomu się nie uda. My będziemy myśleć długofalowo, nie będziemy zaniżać cen, żeby na tu i teraz znaleźć inwestora i ogłosić sukces. Widzimy jak dużym klubem jesteśmy i możemy się zgodzić na bylejakość.

Mamy wrażenie, że Towarzystwo Sportowe nie do końca ufa w wasz plan.

To wielowymiarowa kwestia. Nie chcę oceniać personaliów, ani nikomu się narzucać. Z mojej perspektywy Wisła i TS mogą wspólnie wygrać ogromnie dużo, to jedyny czas w ostatnich 20 latach, kiedy jesteśmy blisko porozumienia na różnych poziomach. Niewykorzystanie tego byłoby zmarnowaniem największej z okazji. Jednym z naszych pierwszych celów, które sobie postawiliśmy, było połączenie obydwu środowisk na profesjonalnym poziomie.

Moim zdaniem wymuszanie podległości przez TS to strategia nieefektywna i nieefektowna, na którą się nie zgodzimy. Chcemy wziąć odpowiedzialność za warunki, które postawiliśmy, jeśli ktoś inny chce to zrobić, to też jesteśmy otwarci, wysłuchamy każdej wizji. Musi być jednak twarda deklaracja – rozproszona odpowiedzialność nas nie interesuje.

Czy Wisła ma dziś już kartę, jeśli chodzi o sytuację na rynku biznesowym?

Będę pewnie mało popularny, ale piłka nożna to sport emocji. Ludzie, którzy w nią inwestują, rozumieją, że te emocje bywają różne, wiedzą, jak specyficzne są relacje kibicowskie. Vincent Thun kiedyś wpadł na pomysł zmienienia koloru koszulek Cardiff City i też natknął się na opór ze strony kibiców, którzy mieli w tym sporo racji. Takie jest ryzyko biznesowe. Dzisiaj nowa Wisła przysłoniła w dużej mierze afery, coraz lepsze zachowanie kibiców i poziom, który mamy, zmienił oblicze klubu.

Pan Wojciech Kwiecień pomaga dziś Wiśle Kraków?

Przede wszystkim pomaga w ten sposób, że pożyczył Wiśle pieniądze i dopóki ta pożyczka nie zostanie spłacona, to jest to pomoc. Czy może zostać współudziałowcem? Podkreślę raz jeszcze – drzwi dla wszystkich, którzy mają Wisłę w sercu, są otwarte. Rozpatrzymy każdą propozycję.

W jakim stopniu byłeś odpowiedzialny za transfery Wisły Kraków? Na dziś Wisła jest na dobrej drodze, żeby chwalić ją za wzmocnienia.

Tak, jak nie chcemy nikogo skreślać po trzech słabych występach, tak musimy studzić zapędy i robienie gwiazd z nowych piłkarzy. Bliżej sprawiedliwej oceny będziemy po 10 meczach, cieszy nas jednak zaangażowanie nowych piłkarzy. Często widzę różne artykuły, że ta i ta osoba stała za transferami, a z mojej strony to trochę infantylne podejście do tematu. Przede wszystkim jest tak, że – używając metafory – zapraszamy kogoś na kolację w piękne miejsce, a przy stole oprócz pięknej zastawy siedzi Jakub Błaszczykowski. Mając taki handicap jak wsparcie kibiców czy historia Wisły, nie można uprawiać heroizmu, bo nie jest tak, że jedna osoba ma jednoznaczny wpływ na to, czy ktoś przyjdzie do klubu.

Ekspozycja Wisły jest tak duża, że nie będę sobie uzurpował prawa, że mam na transfery wpływ. Mówiąc szczerze wiem jednak, że poprzednie okienko bardzo zaniedbaliśmy, choćby w ten sposób, że nie włączyliśmy w nie Dawida Błaszczykowskiego, który w piłce jest od wielu lat. W tym okienku włączył się w działania transferowe i widać różnicę na wielu stopniach. Dziś działamy bardziej jako organizm, system ludzi, a nie algorytmów.

Kuba Błaszczykowski zaczął namawiać Łukasza Piszczka na transfer do Wisły?

Nie chciałbym zostać rzecznikiem Kuby Błaszczykowskiego, to byłaby dość przytłaczająca robota. Łukasz jest w tak świetnej formie, że na pewno nie skończy jeszcze kariery piłkarskiej, a wiemy też o jego zapędach trenerskich, więc taki transfer raczej się szybko nie wydarzy.

Z dobrej strony zaprezentował się Tugerman, jest opcja definitywnego transferu tego zawodnika?

To co różni dzisiaj Wisłę od jej wcześniejszej wersji, to że bardzo dużo rzeczy dzieje się dziś na podstawie zaufania. Powiem wprost – wszystko jest możliwe, niektórzy piłkarze widząc, jak żyje się w Krakowie, co dzieje się na Wiśle, nabierają przeświadczenia, że Wisła jest świetnym miejscem do gry w piłkę. Dzisiaj nie wchodziłbym w to, jak skończą się jakieś umowy, naszym celem zawsze jest zatrzymanie najlepszych piłkarzy w klubie.

KRAKOW 01.12.2019 MECZ 17. KOLEJKA PKO EKSTRAKLASA SEZON 2019/20 POLSH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH IN KRAKOW: WISLA KRAKOW - LECHIA GDANSK NZ JAROSLAW KROLEWSKI FOT JAKUB GRUCA / 400mm.pl

Często dobijają się do ciebie menedżerowie, którzy chcą przeprowadzić jakiś transfer?

Zdarza się, ale w takich przypadkach zawsze robię „forward” do ludzi zajmujących się transferami. Wyjątkiem był Żukow.

Aleksander Buksa to dziś ogromne aktywa Wisły Kraków?

Przede wszystkim to przyszłość reprezentacji Polski. Oczywiście wiele rzeczy musi się jeszcze wydarzyć, wszyscy muszą o niego dbać i go prowadzić. To nowy typ piłkarza, bardzo inteligentny, świetnie się uczy, jest dobrze wychowany. Jego rodzice dbają o to, żeby nie był tylko piłkarzem, ale i świetnym człowiekiem. Wierzę, że chcą dla niego jak najlepiej.

Ciężko było rozstać się z trenerem Maciejem Stolarczykiem?

To retoryczne pytanie, on był bardzo ważną postacią dla Wisły jako piłkarz i jako trener. W najtrudniejszym dla klubu okresie wziął na barki to, żeby go dźwignąć. Zrobił ogromną robotę, bez niego misja ratunkowa by się nie udała. Powinien zostać zapamiętany tylko i wyłącznie w pozytywny sposób. Z mojej perspektywy zmiana była potrzebna, ale nie oznacza to jego negatywnej oceny, to trener, którego w tamtym okresie Wisła mogła sobie wymarzyć.

Jak wyglądają obecnie wasze relacje z miastem w kwestii stadionu?

Zastój. Myślę, że brak dialogu działa na niekorzyść obu stron, kibice Wisły to spory procent populacji Krakowa. Musimy patrzeć na to, że osoby, które przychodzą na stadion zostawiają pieniądze nie tylko na nim, ale i w różnych punktach dookoła niego, co napędza zyski. Warto byłoby patrzeć w szeroki sposób. Nie zamykałbym jednak tej relacji, bo pewne rzeczy muszą dojrzeć. Jeśli będziemy siebie respektować, to każda rzecz jest do osiągnięcia i nasza symbioza przyniesie korzyść dla Wisły i Krakowa. Wizerunkowo i ekonomicznie.

rozmawiali: Marcin Ryszka, Leszek Kaźmierczak

***

Całość audycji tutaj:

fot. Jakub Gruca/400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...