Reklama

Urodziny, wygrany turniej i 43 tysiące dolarów – taką zabawę w Tajlandii to my rozumiemy

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

16 lutego 2020, 13:37 • 3 min czytania 0 komentarzy

Urodziny, wygrany turniej i 43 tysiące dolarów – taką zabawę w Tajlandii to my rozumiemy

Tajlandia to jeden z ulubionych wakacyjnych kierunków Polaków. Można tam latać, by posmakować egzotyki i przysmaków jednej z najlepszych kuchni na świecie. Można korzystać w uroków rajskich plaż, spróbować tajskiego boksu, znakomitych masaży, albo setek innych atrakcji. Można także… wygrać turniej rangi WTA. Magda Linette właśnie triumfowała w Hua Hin, zgarniając drugi tytuł WTA i awansując na najwyższe miejsce w karierze.

Zdecydowanie, Magda Linette lubi Tajlandię. Rok temu w Hua Hin osiągnęła półfinał, który wówczas był jednym z najlepszych wyników w jej karierze. Potem, w sierpniu poszła krok dalej i zdobyła tytuł w Bronksie. Co ważne, był to pierwszy w historii polski tytuł WTA, nie zdobyty przez Agnieszkę Radwańską. Ba, niewiele brakowało, a miesiąc później byłby kolejny. W Seulu Linette jednak przegrała w finale z Muchovą i troszkę zwolniła.

Ten rok zaczął się mocno średnio dla najwyżej notowanej Polki. W Hobart odpadła w drugiej rundzie, w Australian Open już w pierwszej. Potem jednak przyszła przerwa na Puchar Federacji i wszystko wróciło na właściwe tory. Linette w meczach w Turcją, Słowacją i Szwecją zaliczyła trzy wygrane, nie przegrała nawet seta. Prosto ze zgrupowania reprezentacji poleciała do gorącej Tajlandii. Klimat zmieniła diametralnie, ale formy na szczęście nie zgubiła. Jedynego seta przegrała w ćwierćfinale, z Chinką Xiy Wang. Dziś w finale mierzyła się z Leonie Kung, Szwajcarką, tą samą, którą Iga Świątek pokonała w pamiętnym finale juniorskiego Wimbledonu. 19-latka w Tajlandii przeszła imponującą drogę od eliminacji do finału (jak Linette we wspomnianym turnieju w Bronksie). W nim jednak nie miała czego szukać. Polka przełamała ją trzy razy i to wystarczyło do gładkiego 6:3, 6:2 w niewiele ponad godzinkę.

Panna Kung nie ma jednak co płakać. W Tajlandii wywalczyła pierwszy finał w karierze i tyle punktów do rankingu, że w nowym notowaniu skoczy o 130 miejsc i znajdzie się w okolicach 150. pozycji na świecie. Skoro mowa o rankingach, Magda Linette także ma się z czego cieszyć. 280 punktów wywalczonych w Hua Hin da jej awans na 33. miejsce w notowaniu WTA, najwyższe w karierze. Dzięki temu są coraz większe szanse na rozstawienie w turniejach wielkoszlemowych, w tym w majowym Roland Garros. To o tyle ważne, że dzięki temu w dwóch pierwszych rundach można uniknąć wyżej notowanych rywalek. Dodatkowo, w tym roku paryska impreza jest kluczowa, bo właśnie ranking po jej zakończeniu będzie brany pod uwagę przy kompletowaniu list startowych na igrzyska olimpijskie w Tokio.

Reklama

Aha, skoro mowa o wakacjach w Tajlandii – wielu Polaków bawi się do upadłego w klubach w Pattayi, po czym wraca do kraju z pustym portfelem. Zakładamy, że Magda także się pobawi po wygranym turnieju, tym bardziej, że w jego trakcie obchodziła 28. urodziny. Jednak co jak co, ale spłukanie jej raczej nie grozi. Od organizatorów GSB Thailand Open odebrała właśnie czek na 43 tysiące dolarów. Zdecydowanie, są powody do świętowania!

foto: newspix.pl

Najnowsze

Anglia

Trener Chelsea wstawia się za Mudrykiem. “Wszyscy wierzymy, że jest niewinny”

Arek Dobruchowski
5
Trener Chelsea wstawia się za Mudrykiem. “Wszyscy wierzymy, że jest niewinny”

Inne sporty

Komentarze

0 komentarzy

Loading...