Reklama

ReVARlucja we Włoszech? Weryfikacja na życzenie trenera coraz bliżej

redakcja

Autor:redakcja

14 lutego 2020, 11:48 • 4 min czytania 0 komentarzy

VAR, VAR, never changes? Nie do końca. Wygląda na to, że szykuje nam się kolejna rewolucja związana z powtórkami wideo w futbolu. Na południu Europy coraz poważniej myślą o tym, by uczynić z VAR-u coś na wzór systemu challenge w siatkówce. Trenerzy mogliby wtedy poprosić o sprawdzenie danej sytuacji, jeśli ich zdaniem sędziowie na boisku i w wozie popełnią błąd.

ReVARlucja we Włoszech? Weryfikacja na życzenie trenera coraz bliżej

Włosi jako jedni z pierwszych zaczęli korzystać z systemu VAR i jako jedni z pierwszych palą się do zmian w jego funkcjonowaniu. Inicjatorem dyskusji o potrzebie wprowadzenia systemu challenge ma być część klubów, zapewne rzecz jasna ta, która czuje się najbardziej poszkodowana. Nie ma się co dziwić, bo dyskusja o tym, jak powinna wyglądać wideo weryfikacja, powraca jak bumerang praktycznie co tydzień. Teraz w końcu doczekała się odpowiedzi ze strony włoskiej federacji.

[etoto league=”ita”]

FIGC zapowiedziała, że zmiany wprowadzone zostaną z marszu, ale obecnie nie będą tak drastyczne, jak chciałyby tego kluby. Od teraz, aż do końcówki sezonu, VAR ma być wykorzystywany znacznie częściej niż dotychczas, sędziowie mają przyzwolenie na to, by nie tylko słuchać podpowiedzi kolegów po fachu, ale i chętniej oglądać powtórki na ekranie obok murawy. Takie działania mają zapobiec pomyłkom sędziowskim na finiszu rozgrywek, które mogą okazać się bardzo kosztowne dla wielu klubów.

Jak wiadomo, w grę wchodzą przecież spore pieniądze, czy to związane z pozostaniem w lidze, czy też z grą w europejskich pucharach. Dlatego też potrzeba zmian, żeby unikać choćby takich sytuacji.

Reklama

Ewidentny rzut karny? Nie dla Marco di Bello, który nawet nie rzucił okiem na to, czy w doliczonym czasie gry Francesco Acerbi powalił Andreasa Cornelusia. Lazio wygrało 1:0 i utrzymuje się punkt za Interem oraz Juventusem.

No dobrze, a co z tym challengem? FIGC gra w otwarte karty i wykłada kawę na ławę, oznajmiając wszem i wobec, że to pomysł klubów. – W ostatnich tygodniach otrzymaliśmy zgłoszenia od kilku klubów Serie A i poinformowaliśmy FIFĘ o chęci przetestowania systemu challenge. Wierzymy, że dzięki temu sędziowie dostaną odpowiednie narzędzia, dzięki którym ich autorytet nie będzie podważany – czytamy w oświadczeniu włoskiej federacji.

Jak miałoby to wyglądać? Dokładnie jeszcze nie wiadomo, ale mówi się, że każdy z trenerów miałby jedną lub dwie możliwości wezwania sędziego do monitora w trakcie spotkania. Wszystko zależy jednak od tego, jak do tematu podejdzie IFA, która ma decyzyjny głos w sprawie wprowadzania zmian w systemie VAR. Oczywiście, jak to we Włoszech bywa, pomysł ma grono popleczników, jak i przeciwników. W „La Gazzetto dello Sport” przeczytamy, że wprowadzanie zmian na chybcika może bardziej zaszkodzić, niż pomóc i ciężko się z tym nie zgodzić. Najpopularniejszy włoski dziennik sportowy apeluje, by nad zmianami zastanawiać się na chłodno, po sezonie, a nie w trakcie rozgrywek, gdy wszystkimi targają emocje.

Z drugiej strony jednak mamy wspomniany przykład Lazio, mamy też zapewne wiele innych sytuacji, wokół których szybko budowane są kontrowersje. Żeby daleko nie szukać – w środowym meczu pucharowym Piotr Zieliński trafił w rękę Stefana de Vrija, a jedenastki nie podyktowano. Z kolei wczoraj Cristiano Ronaldo z bliska nastrzelił rękę odwróconego tyłem do niego Davide Calabrii i rzut karny już był. W przeciwieństwie do wcześniejszej, zupełnie niezauważonej sytuacji, w której Ante Rebić zdzielił z łokcia Juana Cuadrado. System challenge miałby zastosowanie właśnie w takich chwilach – łatwo sobie wyobrazić, że Zieliński czy Cuadrado sygnalizują trenerowi, że arbiter czegoś nie wychwycił, ten bierze challenge i mecz układa się w zupełnie inny sposób.

Zmiany, nad którymi coraz poważniej myślą Włosi są o tyle ważne, że w ślad za nimi poszłyby zapewne pozostałe federacje, żeby system VAR był jasny i spójny w każdym zakątku świata. A to oznacza, że wkrótce moglibyśmy spodziewać się takiego rozwiązania również w Polsce. U nas też przecież nie brakowało sytuacji, w których na wideo weryfikację publicznie narzekali trenerzy – od Rogicia przez Żurawia po Ivanauskasa. Nie ma lepszej metody na wytrącenie argumentu o niesprawiedliwości VAR-u z ręki, niż częściowe oddanie go w ręce tych, którym ma służyć.

Reklama

Najnowsze

1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
0
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu
Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...