Reklama

Czy piłkarze bez licencji na nazwiska dostaną licencję na utrzymanie?

redakcja

Autor:redakcja

01 lutego 2020, 16:43 • 7 min czytania 0 komentarzy

Ach, Korona. Gdyby komuś, kto kompletnie nie interesuje się piłką, trzeba byłoby wytłumaczyć specyfikę Ekstraklasy, z pomocą przyszedłby właśnie zespół z Kielc. Budowany bez sensu, z gracją pijanego słonia na lodowisku, w oparciu o obcokrajowców nie drugiej kategorii, tylko czasem może i dwunastej. Korona wzięła sobie logikę tej ligi do serca i podniosła do potęgi. I cóż, najlepszym żartem byłby ten, gdyby zgodnie z tą logiką ekipa Smyły utrzymała się w lidze. Patrząc na tabelę nie można jej odebrać tej nadziei.

Czy piłkarze bez licencji na nazwiska dostaną licencję na utrzymanie?

NAJMOCNIEJSZA STRONA

Jeśli chcielibyśmy być złośliwi, napisalibyśmy, że najmocniejszą stroną Korony jest słabość jej rywali, bo chyba trzeba byłoby przenieść kielczan na Litwę, żeby też mogli mieć prawo myśleć o utrzymaniu. W lepszych ligach od naszej, czyli w coraz większej liczbie zahaczającej o ¾ kontynentu, Korona spadłaby z hukiem. A u nas? Wisła z kłopotami, Arka zarządzana głupio, by nie powiedzieć dosadniej, ŁKS nie dał rady zakończyć kolejnego awansu dobrą grą. Kielczanie korzystają więc z okoliczności przyrody.

Ale dobra nie będziemy złośliwi i powiemy, że trener.

Mirosław Smyła.

Reklama

Za jego rządów widać postęp. Zaczął od jednego zwycięstwa w pięciu meczach, skończył na czterech wygranych w siedmiu spotkaniach. Mamy wrażenie, że to nie jest gość, którego drużyny w trakcie 90 minut siedemnaście razy zmienią ustawienie, ale inaczej niż Lettieri, potrafi zjednoczyć szatnię. To jest cholernie trudne mając taką wieżę Babel, natomiast jakoś to Smyle idzie i wygrane przy udziale dziewięciu czy dziesięciu piłkarzy na boisku nie są przypadkiem.

Oczywiście nie ma co też robić z niego chłopka roztropka, który jedzie tylko na atmosferze, bo choćby odstawił Sokoła z bramki, zaufał Spychale i Szymusikowi, co się Koronie opłaciło.

NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA

Z jednej strony permanentny brak jakości. Korona ma wielu słabych piłkarzy, którzy po spadku nie mają wręcz prawa znaleźć zatrudnienia w Ekstraklasie. Bo kogo byśmy zostawili? Kovacevicia, Żubrowskiego, może Marqueza, chyba już nie Cebulę, który nie ma w tym sezonie ani gola, ani asysty, co dla ofensywnego pomocnika jest przecież wynikiem kompromitującym.

Natomiast resztę już na pewno trzeba rozgonić we wszystkie strony świata, jeśli ktoś chciałby zatrudnić Zalazara, Lioia, Djuranovicia czy Gnjaticia, powinien mieć z urzędu na głowie prokuratura ze sprawą o niegospodarność i działaniem na szkodę spółki. Tylko w Koronie tacy goście w tak dużej liczbie mogli znaleźć zatrudnienie, gdyż owszem, ściągamy do Ekstraklasy szrot w nieprzyzwoitych numerach, natomiast Korona po prostu przesadziła.

Ponadto można w tym znaleźć drugą bolączkę klubu – czy taki zespół pozbawiony większej tożsamości będzie potrafił choćby na charakterze utrzymać ligę? Nawet jeśli nad wszystkim czuwa Smyła? ŁKS, Wisła czy Górnik ten plus mają, a biorąc pod uwagę, że wszystko rozbija się o marne umiejętności dna tabeli, to może być naprawdę istotne.

Reklama

KLUCZOWY PIŁKARZ

Adnan Kovacević. W zalewie obcokrajowców, których nazwisk nie ma co się uczyć, bo zaraz odejdą i szkoda miejsca w głowie, Bośniak zdecydowanie się wyróżnia. Jest w Kielcach od trzech lat, nosi opaskę kapitańską i powołują go do kadry narodowej, która jasne, nie jest najmocniejsza w Europie, ale jednak dzielić szatnię z Dżeko, Pjaniciem czy Kolasinacem to dla piłkarza Korony nigdy nie będzie sprawa w kij dmuchał.

Gdyby na takich zawodnikach zza granicy Korona opierała w większości swój skład, byłaby w zupełnie innym miejscu, mianowicie na pewno nie walczyłaby o utrzymanie. Niestety Kovacević jest wręcz wyjątkiem i co gorsza takim, który odejdzie z klubu, bo kończy mu się kontrakt i on sam czuje, że już czas na krok do przodu. Mamy zresztą nadzieję, że ten krok zrobi w polskiej lidze, bo naprawdę mógłby go podebrać zespół z wyższej półki niż Korona i jesteśmy przekonani, że Bośniak dałby sobie radę.

Teraz będzie jednak grał o utrzymanie Korony i aż strach pomyśleć, co by było z klubem, gdyby o byt w lidze miałaby walczyć bez niego.

[etoto league=”pol”]

TRANSFER OKIENKA

I co my możemy państwu powiedzieć… Jeśli chodzi o wybór, szybciej znajdzie się udko z kurczaka na wegańskim targu. Otóż jedynym potwierdzonym transferem Korony na dzisiaj jest Bojan Cecarić, którego kielczanie wypożyczyli z Cracovii.

Znacie naszą opinię na temat Cecaricia, zresztą nie jesteśmy w tym poglądzie odosobnieni: Serb jest piłkarzem skrajnie słabym, jeszcze wczoraj wrzuciliśmy go do „szrotowej jedenastki” Pasów, bo tak, to jest ta skala paździerzowatości. 17 meczów dla Cracovii, dwa gole, oba w Pucharze Polski – raz przeciwko Jagiellonii, raz z Bytovią. Probierz próbował, ostatnio pojawiły się głosy, że chce z Cecaricia zrobić środkowego obrońcę, serio, ale musiał dać sobie spokój, ponieważ to nie jest fikcja Collodiego, żeby z kawałka drewna zrobić żywą istotę.

Trudno nam sobie wyobrazić, że Cecarić ciągnie Koronę do utrzymania. Ale Smyła wierzy. Mówił nam: – Możliwe, że zadziała to, co dzieje się w w wielu wypadkach z zawodnikami – nie wyszło na początku, potem może być lepiej. Czasami się pasuje lub nie pasuje do szatni. Różnie bywa. To mimo wszystko jeszcze młody człowiek i nie wolno go tak po prostu skreślać.

No a poza tym Korona testowała jeszcze D’Seana Theobaldsa i Johnny’ego Spike’a Gilla. O pierwszym nasz wysłannik w Turcji, Kuba Białek, pisał, że wyglądał nieźle w sparingu z FK Sabail (ostatni zespół ligi azerskiej), ale Korona jest zadowolona z obu. – Udowodnili, że warto im dać szansę. Podpiszemy z nimi kontrakty – stwierdził Krzysztof Zając, prezes klubu.

Czy szóstoligowiec z Anglii i czwartoligowiec z Polski będą punktem zwrotnym tej kampanii? Powiemy tak: na pewno będzie ciekawie.

CO Z MŁODZIEŻOWCEM?

Od czasu gdy – zgodnie z prawdą – uznano, że Paweł Sokół obecnie nie spełnia ekstraklasowych wymagań, wszystkie siły związane z młodzieżowcem zostały rzucone na prawą obronę. Albo grał Mateusz Spychała (częściej), albo Grzegorz Szymusik (rzadziej). Tak samo będzie w rundzie wiosennej.

I trzeba oddać, szczególnie Spychale, że dawał sobie radę. Wykręcił u nas średnią not 4,50 i przeważnie trzymał poziom, może poza dwoma wyjątkami, kiedy było gorzej (spotkanie z Jagiellonią i Arką u siebie), ale generalnie: solidność. Szymusik też sroce spod ogona nie wypadł, pewnie koła na nowo nie wymyśli, natomiast w przeciwieństwie do kilku kieleckich cudaków sobie poradzi.

Czyli tak: dwóch przyzwoitych młodzieżowców jest, ale co jeśli jeden – odpukać! – złapie kontuzje, a drugi się wykartkuje? Będzie problem, będzie trzeba szyć. Zapewne wstawieniem Pierzchały do środka obrony, kiedy jednak rozbicie duetu Marquez – Kovacević byłoby dla Kielczan pewnym problemem. Inna opcja to powrót do bramki Sokoła, ale znów: to gorszy fachowiec niż Kozioł.

Poza tym Korona nie ma młodzieżowców, którzy zagraliby w tym sezonie nawet minutę i każdy inny scenariusz byłby ogromnym ryzykiem. Bo wstawianie Pierzchały czy Sokoła to już spore ryzyko.

ZIMOWE SPARINGI

Wiadomo – nikt nie oceniał Pavarottiego za to, jak śpiewał pod prysznicem, nie ma też co oceniać klubów za sparingi, ale jakoś różowo to nie wygląda.

Korona Kielce – FK Tirana 2:1 (Pacinda, Djuranović)

Korona Kielce – Sepsi 0:1

Korona Kielce – Olimpik Donieck 0:2
.
Korona Kielce – Sabail 0:1

Korona Kielce – Arsienał Tuła 1:1 (Cecarić)

SZALENIE ISTOTNY FAKT

W Koronie wciąż znajduje się Luka Kukić, choć zespół chętnie by się go pozbył (nie pojechał nawet na obóz). Odszedł za to Ivan Jukić, tak więc uwaga, bo łatwo się pomylić!

OPINIA EKSPERTA

Anegdotka od przybysza z przyszłości.

Wyścig o utrzymanie wchodził w decydującą fazę i mecz na Olimpijskiej mógł zadecydować o tym, czy trofeum 13. miejsca zostanie w Gdyni, czy trafi do Kielc. Do przerwy było 0:0, a w szatni koroniarzy panowały całkiem niezłe nastroje. Przecież remisowali na stadionie rywala, który ma w składzie Serrarensa. Atmosfera zadowolenia pękła jednak, gdy do szatni wpadł Smyła. Purpurowy ze złości.

– Kurwa, czy wy ich widzicie? CZY WY ICH WIDZICIE? Oni są osrani na tym boisku, boją się przyjąć piłkę pod presją, nic nie grają. A wy stoicie i patrzycie. Wy stoicie i patrzycie, zamiast ich dojechać.

W tym momencie Smyła odwraca się do siedzącego za nim Andersa Lioia.

– A ty? Jak się nazywasz?

Lioi się uśmiecha.

– Jak ty się, kurwa, nazywasz?!

– Trenerze, spokojnie, znam tę anegdotkę o Linettym. Poradzę sobie!

– Nie, serio, jak ty się nazywasz, bo nie wiem? „Ojoj”?

PRZEWIDYWANY SKŁAD

84047337_791554571343234_7447457421359841280_n

NASZ WERDYKT

Nie ma co kryć: utrzymanie Korony byłoby kolejnym dowodem śmieszności tej ligi, bo mało co się tam spina, piłkarze są słabi, prezes umiarkowanie zna się na piłce, pieniędzy za dużo nie ma. Natomiast tak jak napisaliśmy na wstępie: nadziei nie można kielczanom odebrać, ponieważ choć są słabi, to inni po prostu też są, może nie tak „memowo”, ale jednak. Punkty na to wskazują: jest ich 21, tyle samo co u bezpiecznej na razie Arki.

Natomiast nawet jeśli po raz kolejny Korona się utrzyma, to co dalej? Czy ten klub ma na siebie jakiś pomysł, czy już do końca świata i jeden dzień dłużej chce dryfować w marazmie, bez nadziei na cokolwiek więcej?

Obawiamy się, że odpowiedź jest smutna i w zasadzie to jest główny problem. Można spaść, to nie dramat, ale można też jednocześnie budować coś z głową i wiedzieć, że prędzej czy później się wróci. A nam coś mówi, że jeśli Koronę pożegnamy, to szybko jej z powrotem nie przywitamy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...