Wyjechał za pieniędzmi do Chin, ale nigdy nie przyszedł ten moment, by Yannick Ferreira Carrasco troszeczkę się w Chinach zakochał. Teraz syn marnotrawny wraca pod skrzydła Cholo Simeone. Nie jest to transfer przez Rojiblancos wymarzony – miała być dziewiątka, miał być Cavani – ale z drugiej strony, mówimy o transferze bardzo niskiego ryzyka. Carrasco przychodzi na wypożyczenie, mało tego, Dalian będzie płacił połowę jego pensji. Nawet jak okaże się, że w Chinach zapomniał jak się gra w piłkę, dla Atletico obciążeniem nie będzie – a przecież znacznie bardziej prawdopodobne, że jak się gra w piłkę wcale nie zapomniał.
Przeanalizujmy kilka kluczowych faktów. Lato 2015, Carrasco za 25 baniek euro trafia z Monaco do Atleti. Ma wtedy raptem dwadzieścia dwa lata. Gra mnóstwo, sezon po sezonie:
15/16: 43 mecze, 5 goli, 5 asyst
16/17: 53 mecze, 14 goli, 5 asyst
17/18: 33 mecze, 4 gole, 6 asyst.
Te 33 mecze to do marca, bo wtedy zawinął się do beniaminka Chinese Super League, Dalian.
[etoto league=”spa”]
Nie musiało się to tak potoczyć. Wcześniej potrafił być modelowym przykładem żołnierza Simeone. Cholo w październiku 2016: – Dzięki świetnej pracy i poświęceniu jest coraz lepszym piłkarzem, zaczyna osiągać swój potencjał. Zdobywa gole z obu stron ataku, ciężko pracuje i cały czas się rozwija. Jego praca i myślenie o zespole jest najważniejszą rzeczą, którą nam daje. Dojrzał u nas jako mężczyzna.
W kwietniu 2017 Cholo mówił: – Odkąd do nas przyszedł, bardzo się rozwinął jako piłkarz. W zeszłym sezonie miał mniej bramek i asyst, był chimeryczny, grał z mniejszą intensywnością. Od tamtej pory bardzo sięzmienił. Dlatego potrzebujemy piłkarzy z różnymi typami talentu. Jest dla nas ważnym piłkarzem. Mam nadzieję, że będzie to kontynuował i będzie miał kolejny dobry rok.
Później relacje z Simeone stały się coraz bardziej napięte. Zdarzały się już wcześniej Carrasco takie wyskoki, jak kopnięcie butelki po zmianie – choć wtedy Cholo bronił go publicznie. Carrasco miał też powiedzieć, że Atletico to na pewno nie jest jego przyszłość. Gdzieś się charakterologicznie rozjechali, może uderzyła do głowy soda. Trudno ocenić na ile ich konflikt miał wpływ na dyspozycję boiskową Belga – wciąż grał sporo, dostawał szanse, ale fakt, że się nie rozwijaj, sprawił, że pojawiły się głosy iż mógłby odejść, bo Atleti potrzebuje przebudowy.
Sam Cholo mówił podczas zimowego okienka transferowego: – Nie mogę wiele mówić o Carrasco, jest uwikłany w różne negocjacje. Moi piłkarze trenują dobrze, zobaczymy co się stanie, gdy okienko się zamknie. Czy rozumiem przyczyny, dla których chce odejść? Nie wnikam, to jego sprawa. Kiedy ktoś ma szansę rozwijać się z piłkarskiego punktu widzenia, sam jestem szczęśliwy. Ekonomiczny rozwój to osobisty wybór. Nic mnie w futbolu już nie dziwi.
Okienko się zamknęło, choć mówiło się o zainteresowaniu Bayernu czy klubów Premier League. Carrasco został w klubie, zostały uchylone tylko takie rynki jak chiński. I postanowił wyjechać.
Najczęściej informowano, że odszedł do Chin za trzydzieści baniek. Kwota ładna, pensja jeszcze bardziej, bo mówiło się o dziewięciu milionach euro rocznie, a takiej gaży Carrasco nikt w Europie by nie zaproponował, choć właśnie tamtej zimy mówiło się o zainteresowaniu choćby Bayernu Monachium. Niemniej wydawało się, że zawodnik wybiera ścieżkę, która marnuje jego karierę. OK, wciąż pojechał na mundial, był częścią belgijskiej kadry, która w Rosji sięgnęła po brąz, teraz też cały czas jest w rotacji zespołu Roberto Martineza, więc teoretycznie i z Chin mógłby liczyć na powołanie.
Inna sprawa, że w obliczu wybuchu epidemii koronawirusa liga chińska jest zawieszona do odwołania – jeśli ten stan rzeczy by się przeciągał i Carrasco tylko by trenował, Euro by mu przepadło, Belgia ma w kim wybierać.
Tak naprawdę jednak i bez tych okoliczności Carrasco od dawna przebierał nogami, by wrócić do Europy. Dzwon w postaci tego, gdzie trafił, przyszedł bardzo szybko. Ciekawi nas jakim dla Belga musiało być szokiem, gdy grał w Atletico, na szczytach europejskiego futbolu, gdzie jego ekipa w dodatku słynęła z żelaznej defensywy, a nagle trafił do zespoliku, który wyłapał z Shanghai SIPG 0:8.
Niezłe „dzień dobry”, prawda?
Musiał się zastanawiać już po tym pierwszym meczu co też najlepszego narobił.
Carrasco grał w Chinach dobrze, był gwiazdą, W 50 meczach 24 gole, 17 asyst. Zamiast jednak walczyć o tytuły – bił się o utrzymanie do ostatniej kolejki. W minionym roku Dalian był tylko średniakiem. To zrozumiałe, że kasa kasą, ale ambicja ambicją. W minionym roku został przez chiński klub zawieszony, gdy spóźnił się na zbiórkę po zgrupowaniu reprezentacji. Później dość otwarcie flirtował z Arsenalem, co także mu wyrzucano. Tłumaczył z rozbrajającą szczerością:
– Cały świat wie, że chcę wrócić do Europy.
A przecież to mówił pół roku temu. Z niewolnika nie ma pracownika – dziś pewnie i Dalian liczy, że Carrasco pokaże się na Starym Kontynencie i zejdzie z listy płac.
Nie da się ukryć, że Carrasco wyjazdem do Chin nie zyskał nic.
Pieniądze? Cóż, w Europie raczej by nie biedował, może nie zarobiłby aż tyle, ale… może i zarobiłby więcej. W Chinach osiągnął pewien finansowy sufit, którego nie mógł przesunąć nawet najlepszymi występami. Gdyby w Europie zrobił wtedy kolejny krok, na co miał potencjał, to kto wie gdzie by trafił? A tak bardzo ważne – najlepsze? – lata stracił daleko od centrum wydarzeń.
Atletico go potrzebuje? Pewnie. Lemar jest gigantycznym rozczarowaniem – w tym sezonie nie zrobił żadnej liczby. Vitolo także nie okazał się następcą Carrasco. Praktycznie cała ofensywa Atleti zawodzi, a nowy/stary gracz swego czasu udowodnił, że potrafi grać na bardzo wysokim poziomie, choć na pewno irytował nieregularnością. On potrzebuje Atletico? Jak najbardziej. Może teraz naprawdę dojrzał i pokaże nową, lepszą twarz, bardziej pokorną. Natomiast nie ma złudzeń – Carrasco to nie jest piłkarz, który ofensywne problemy Atleti rozwiązuje. Fajne wzmocnienie, ale gdyby było transferem uzupełniającym inne. Tak czy inaczej zaszkodzić jednak raczej nie zaszkodzi.
***
PRZECIĘTNOŚĆ Z TWARZĄ SIMEONE. NA CO CHORUJE ATLETICO MADRYT? PRZECZYTAJ DUŻY TEKST
Fot. NewsPix