Nie ma szczęścia Viteslav Lavicka. Zmontował fajną, naprawdę fajną defensywkę w Śląsku, a ta mu się właśnie rozlatuje przez bardzo poważne kontuzje. W listopadzie podczas swojej rundy życia więzadła zerwał Łukasz Broź, teraz odrestaurowany Wojciech Golla wypada do końca sezonu – zerwał więzadła przednie w sparingu z FK Ufa. A przecież ławka Śląska – delikatnie mówiąc – do najdłuższych nie należy.
Możecie nie należeć do miłośników talentu Golli, może jego umiejętności nie ściągały was na stadion, może nie włączaliście meczów specjalnie dla niego, ale czyste fakty – jesienią nie zagrał tylko w jednym ligowym meczu, a to tylko dlatego, że wykluczyły go kartki. Poza tym grał wszystko. Od deski do deski. To i owo można o wadach jesiennego Śląska powiedzieć, ale środek obrony, stabilna para Puerto-Golla na stoperze raczej pomagała ciągnąć wózek, niż kazała się ciągnąć.
Tak, Golla miewał słabsze mecze, to nie Alessandro Nesta, ale widzieliśmy takie rundy w jego wykonaniu, gdy te słabe mecze prezentował regularnie – tutaj jednak zazwyczaj było przynajmniej solidnie, a zdarzyły się też mecze bardzo dobre, choćby koncert z Piastem czy Wisłą Płock.
Zresztą, liczy się kontekst. Jakie pole manewru miał Lavicka w Śląsku na niektórych pozycjach – najlepiej pokazuje atak, gdzie ostatecznie najwięcej jakości pokazał bodaj Cholewiak, próbowany w czasie rundy na 410410 pozycjach. Ale defensywa na ten moment jest problemem jeszcze bardziej palącym.
Gdy wypadł Łukasz Broź, w zasadzie nie było żadnego naturalnego następcy. Trzeba było ściągnąć z rezerw wycinanego już Dankowskiego. Ten wszedł praktycznie z marszu. Na stoperze, gdy Golla nie mógł zagrać z Rakowem, wystąpił Pawelec. W pierwszych kilku kolejkach, zanim skład zamknął Puerto, Golli towarzyszył Celeban.
Kim na dziś można zastąpić Gollę? 34-letnim Pawelcem? Najwyraźniej tak, bo Dariusz Sztylka powiedział “Gazecie Wrocławskiej”: – Nie będziemy ściągali nowego środkowego obrońcy w tym okienku transferowym. Uraz Wojtka Golli wygląda źle, ale sezon dogramy tymi piłkarzami, których mamy.
Pole manewru w obronie jest obecnie zastraszające. Niedawno Dankowski miał być wypychany z klubu – dzisiaj nie ma jak go wypchnąć z jedenastki. Na lewej Stiglec mógłby się spóźnić pół godziny na mecz, a i tak czekałoby na niego miejsce w składzie. Na stoperze nie do ruszenia będzie najprawdopodobniej Pawelec, chyba, że dogadają się z Celebanem – Celik, który w tym roku skończy 35 lat, ma tak skonstruowany kontrakt, że w wypadku rozegrania odpowiedniej liczby minut latem zostałby przedłużony automatycznie o kolejne dwa lata. Sporo, biorąc pod uwagę jego wiek i wysoką pensję. Gdyby to on miał zastąpić Gollę, zapis na pewno wejdzie w życie. Niemniej strony podobno rozmawiają o kompromisie.
Nawet jeśli do niego dojdzie, za zbawcę defensywy dzisiaj trudno go uznawać.
Jeśli ktokolwiek wypadnie w trakcie rundy wiosennej, Lavicka chyba będzie musiał wstawić masera Jarka Szandrocho, który zagrał kilkanaście lat temu w jednym sparingu.
A nie, niestety, nawet on wtedy wyszedł na ataku. Jak pech to pech.
Fot. FotoPyK