Reklama

Lech znalazł się na zakręcie. Autentycznie ma problem

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

22 stycznia 2020, 18:14 • 11 min czytania 0 komentarzy

Czy w Poznaniu powinno tęsknić się za Darko Jevticiem? Jak oceniać poznańską przygodę Szwajcara? Czy da się go zastąpić? Czy Dani Ramirez gwarantowałby poziom, który mógłby załatać tę dziurę? Dlaczego Filip Marchwiński powinien dostawać więcej szans? Kiedy Lech powinien spieniężyć Kamila Jóźwiaka? Co czeka Lecha wiosną i na co w ogóle stać ten zespół? Na te i na inne pytania w rozmowie z nami odpowiada były piłkarz Lecha, Ryszard Rybak. Zapraszamy. 

Lech znalazł się na zakręcie. Autentycznie ma problem

Czy Poznań zatęskni jeszcze za Darko Jevticiem?

Od jakiegoś czasu mówiło się, że ma odejść, więc klub mógł się na to przygotować. Zawsze byłem zwolennikiem podejścia, że kiedy kogoś się oddaje, to trzeba mieć kogoś na jego miejsce. I najlepiej, żeby ten ktoś był na podobnym poziomie do tego odchodzącego, bo inaczej nie wyniknie z tego nic dobrego. Póki co, nie widać i nie słychać, żeby Lech zapewnił sobie dobre zastępstwo. Chyba, że przyjdzie Dani Ramirez z ŁKS-u, choć ta sprawa jest otwarta i dosyć skomplikowana, więc wcale nie jest powiedziane, że Hiszpan będzie następcą Szwajcara. Zawsze można jednak pogdybać i wydaje się, że taki transfer w jakimś stopniu uzupełniłby braki w kadrze Lecha. Odszedłby dobry zawodnik i na jego miejsce przyszedłby też dobry piłkarz.

Myśli pan, że to ta sama klasa?

Obaj są fajnie ułożeni. Nie jest to jeden do jednego, ale potrafią grać w piłkę. Różnica jest taka, że Jevtić jest bardziej regularny, stoi za nim większe doświadczenie, ma lepsze wykończenie, lepiej radzi sobie pod bramką rywala, a Ramirez lepiej przystosowany jest do gry kombinacyjnej i dryblingu. Najważniejsze jest to, że dobrze czują się z piłką przy nodze, potrafią podać, potrafią uderzyć, potrafią kiwnąć, a brakuje takich zawodników na polskich boiskach. Odszedł Jevtić, przyjdzie Ramirez, to będzie w porządku, ale nie zapominajmy też, że odszedł Amaral, czyli następny dobry piłkarz. Zaczyna się robić gorąco.

Reklama

Rozumie pan decyzję o wypożyczeniu Amarala do Portugalii w kontekście tego, że władze Lecha mogły przypuszczać, że Jevtić za pieniądze odejść może tylko w zimie. 

Lech został trochę postawiony pod ścianą. Albo Jevtić sprzedany teraz, albo latem nie będą mieli z niego nic. Musieli się zdecydować. Podobnie sprawa wygląda z Christianem Gytkjaerem. W przypadku Amarala sytuacja jest trochę inna, bo tam w grę wchodziła rodzina i oddano go w myśl zasady, że lepiej nie mieć w drużynie zawodnika, który miałby głowę zaprzątniętą czymś innym. Niech jedzie, niech się odbuduje i niech wróci z nową energią. Tak sobie to wyobrażam. Jeśli patrzy się na to z pewnej perspektywy, to Lecha opuszczają dwaj kreatywni zawodnicy, którzy stanowili o sile tego zespołu i to jest spore osłabienie. Rzeczywistości się nie oszuka.

Darko-Jevtic

Wspomina pan, że nie ma wielkiego pożytku z zawodników, którzy myślami są gdzieś indziej. Widział pan u Jevticia zmęczenie materiałem? To, że najchętniej zmieniłby już otoczenie?

Z Jevticiem był taki problem, że wymykał się prostym ocenom. Potrafił zagrać trzy-cztery świetne spotkania na poziomie najlepszego piłkarza ligi, żeby potem na kolejne kilka spotkań zniknąć na zasadzie jakiegoś nieprzewidywalnego zastoju, którego nie sposób wytłumaczyć. Szanowałem jego umiejętności. To piłkarz, który miał w sobie element ekstra. Takiego zawodnika pożąda się w każdym klubie. Robił różnicę. Potrafił zrobić coś z niczego. Mam o nim dobre zdanie. Dużo zależało od trenerów, z którymi pracował, bo każdy czegoś innego od niego wymagał. Radził sobie, ale przyszedł taki moment, że chyba sam już czuł, że doszedł do pewnej ściany. Potrzebował nowego otoczenia, nowej energii, nowego bodźca, i to jest zrozumiałe, bo tego czasami w życiu potrzeba, żeby pójść do przodu. Sytuacje, kiedy ktoś spędzi w klubie całą karierę są sporadyczne.

Nie wiem, jakie myślenie jest w klubie, bo przecież już jesienią było wiadomo, kiedy Jevticiowi kończy się kontrakt. Mam wrażenie, że nie zareagowano odpowiednio, ale mam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Na ten moment Lech pozbywa się dwóch dobrych piłkarzy i nie ma zastępstwa. I takie są fakty. Drużyna jest słabsza niż była.

Reklama

Bez wzmocnień będzie ciężko?

Runda wiosenna zawsze jest trudniejsza niż jesienna. Mecze zaczynają być decydujące. Nie ma już spotkań o pietruszkę. Ktoś gra o utrzymanie, ktoś gra o europejskie puchary, a ktoś o mistrzostwo. I liczy się każdy punkt. Do tego dochodzą urazy, zmęczenie sezonem, kartki, problemy kadrowe i kołderka robi się coraz krótsza. Może w Poznaniu uznano, że braki w składzie najlepiej uzupełnić młodzieżą, punktów jest dużo, nie trzeba się za bardzo martwić, nie trzeba oglądać się w tył, więc na pewien komfort można sobie pozwolić. Może Lech chce się skupić na Pucharze Polski? Byłoby to w sumie zrozumiałe, bo to najkrótsza droga do europejskich pucharów, a liga schodzi na dalszy plan i można w niej ogrywać zdolną młodzież, przy okazji zarabiając na sprzedaniu Jevticia, który w tę koncepcję niekoniecznie się wpisuje.

Sam jestem ciekaw, co dalej z Gytkjaerem, bo słyszałem niedawno wypowiedź prezesa, że on musi starać się i pokazywać, żeby podpisać jakiś fajny kontrakt latem. Z drugiej strony, nie zauważył, że skoro nie ma żadnej podpisanej umowy, nic nie ma zagwarantowanego, to musi też uważać na nogi i swoje zdrowie, żeby nie przydarzyła mu się przypadkiem jakaś niechciana kontuzja. Tak to działa. Nie wiem, czy piłkarz, który będzie wiedział, że w czerwcu opuszcza Poznań, będzie stuprocentowo angażował się w Lecha, którego opuszcza. Ale to jest moje spojrzenie z boku, bo może czegoś nie wiem.

Przy tym nie można powiedzieć, że Lech będzie latem zatrudniał najemników, bo w kadrze ma sporo młodych wilczków, którzy dopiero się pokazują i zależy im na dobrej grze w tym klubie. 

Oczywiście, musimy też jednak spojrzeć na ten klub przez pryzmat oczekiwań. Mówimy o Lechu Poznań. To nie jest pierwszy lepszy klub, któremu wystarczy miejsce w środku tabeli. Kibice patrzyli jesienią na Lecha przychylnie, bo widzieli, że dochodzi do rewolucji, że pojawiają się kadrowe zmiany, że pojawiają się nowi piłkarze, sporo wychowanków, ale prędzej czy później każdy fan spojrzy na tabelę i przestanie zachwycać się samymi pomysłami. Trzeba czegoś więcej. W taki sposób kibic decyduje, czy pójdzie na meczu, czy posiedzi w domu. Jeśli klub nie gra o nic, bumeluje w środku tabeli, to po co on ma iść na stadion i kibicować swojemu zespołowi? Może ma coś ważniejszego do zrobienia. A jak jest mecz o stawkę, coś się dzieje, są emocje, to ludzie masami ciągną na stadion, żeby wspierać Lecha. 15-20 tysięcy osób na meczu to super frekwencja i fajna promocja dla niebieskiej części miasta.

Zimą ciężko o dobry transfer. Lech ściągnął do Alana Czerwińskiego. Fajny chłopak, miewał dobre momenty w Zagłębiu Lubin, ale też oni mówią, że wszystko fajnie, ale teraz go nie sprzedadzą i że dopiero do lata przenosi się na Bułgarską.

Lech dalej się o nie stara.

I trzeba byłoby wyłożyć duże pieniądze. Zagłębie twardo się trzyma na swojej pozycji, może w przypływie złych emocji krzyknęli, że chcą za niego tak dużo i nie zejdą ani złotówki. Ale skoro pojechał z Lubinem na obóz, to przecież raczej nie oddadzą go Lechowi na tydzień przed ligą z uśmiechem na twarzy, bo to byłoby absurdalne.

A przydałby się w Poznaniu już teraz, bo jest spory problem z ułożeniem linii defensywy.

Aż takiej tragedii nie ma, bo może grać Satka, który nieźle wygląda na boku obrony, choć faktycznie chyba sam przyznaje, że woli grać na środku obrony. Jakoś to się da wszystko ułożyć, bo Tymoteusz Puchacz też spokojnie może zagrać niżej. Natomiast w przypadku odejścia Amarala i Jevticia robią się luki na skrzydłach i rozegraniu. Sam jestem ciekawy, jak to w klubie rozwiążą. Nie można też liczyć na Makuszewskiego i to kolejny ofensywny zawodnik, który tutaj odpada.

Większą szansę powinien dostać Marchwiński?

Sam byłem zdziwiony, że tak mało gra. Zawsze, kiedy dostawał szansę, to ją wykorzystywał. Jeden czy dwa mecze były takie, że wpuszczano go na skrzydło i było widać, że on tam ewidentnie się nie czuje. Jego miejsce jest w środku pola. Kiedy może grać podwieszoną dziewiątkę albo ofensywnego pomocnika to zawsze wygląda fajnie. Ma luz, potrafi zagrać nieszablonowo, niebanalnie, niekonwencjonalnie, wymyka się ramom, nie boi się ryzykować. Ma piłkarski feeling. Taką elegancję w sobie. Wystarczy spojrzeć na sposób, w jaki strzela bramki. Przyjemnie się na to patrzy, nawet bardzo młodego wieku. Warto w niego inwestować, choć można się obawiać, czy jest w stanie zagrać dziesięć-piętnaście meczów na bardzo wysokim i równym poziomie. Trzeba dawać mu szanse, bo kiedy, jeśli nie teraz.

WARSZAWA 19.10.2019 MECZ 12. KOLEJKA PKO EKSTRAKLASA SEZON 2019/20 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH IN WARSAW: LEGIA WARSZAWA - LECH POZNAN 2:1 JOAO AMARAL FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Inna sprawa, że on akurat z pewną lubością spogląda w stronę Włoch!

Nie powinien myśleć tymi kategoriami. Często w przypadku młodych piłkarzy tak jest, że środowisko wymusza od nich zagraniczne transfery. Mądrze powiedział kiedyś Zbigniew Boniek: niech na zachód wyjeżdżają zawodnicy gotowi na wyjazd. Ja bym go nie puścił. Zresztą tak samo jak Jóźwiaka. Chyba, że Lech już jakoś bardzo potrzebuje pieniędzy. Jeśli nie, to uważam, że potrzebuje jeszcze przynajmniej jednej dobrej rundy w Polsce, żeby spokojnie móc ruszyć swoją karierę dalej. Jesienią grał dość fajnie, po Euro będzie rewolucja w reprezentacji, powoli kadra zacznie rezygnować z Grosika i jeśli Jóźwiak będzie w dobrej formie, to będzie miał super szansę, żeby wskoczyć do biało-czerwonej drużyny w nowym rozdaniu. A wtedy będzie można sprzedać go za jeszcze fajniejsze pieniądze. Nie radziłbym pośpiechu.

Zróbmy małą symulacją. Scenariusz optymistyczny: Lech Jevticia zastępuje Ramirezem. Scenariusz pesymistyczny: Lech zostaje ze składem, jakim dysponuje na tę chwilę. Na co stać byłoby te dwa zespoły i o co by walczyły?

Samo jedno przyjście Ramireza nie zrobi rewolucji. Lech nie będzie lepszy. Nic się nie diametralnie nie zmieni. To będzie zwyczajne uzupełnienie. Nie wiemy, czy Hiszpan w ogóle wypali. Na razie sprawdził się tylko w ŁKS-ie. Już było wielu takich zawodników, którzy radzili sobie w innych klubach, a przychodzili do Lecha czy Legii i nie potrafili odnaleźć się w realiach większego klubu. Jeśli będzie grał na poziomie z Łodzi, to fajnie. Jeśli nie, nie będę zdziwiony. W przypadku odejścia odejścia Amarala i Jevticia bez zastąpienia ich kimkolwiek, będzie bardzo ciężko.

Wtedy widziałby pan Lecha w drugiej ósemce?

Aż tak skrajnie bym na to nie patrzył, ale uważam, że trudno będzie Lechowi walczyć w lidze o podium. Mogą pokusić się o niespodziankę w Pucharze Polski. Żarty już się skończyły, do tej pory Lech trafiał na łatwe losowania, ale teraz zaczynają się schody. Nie zgadzam się, że Stal Mielec będzie łatwą przeprawą. To mocny zespół z I ligi, z jej samej czołówki, aspirujący o Ekstraklasę, grający na swoim stadionie, no, wysoko zawieszona poprzeczka. Szanse 50 na 50.

Zaskakuje pan.

Lech będzie musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, żeby awansować do kolejnej rundy Pucharu Polski.

Wróćmy do symulacji. 

Lech straci sporo jakości piłkarskiej. Nie oszukujmy się, że będzie inaczej. Z czego brało się to, że ten zespół nie miał problemów ze strzelaniem bramek i kreowaniem sobie sytuacji strzeleckich? Ano z tego, że miał kreatywnych gości w drugiej linii – Jevtić, Amaral, Jóźwiak. Jak dwóch z nich odchodzi, to pojawia się problem. Jevtić, jakie miał statystyki?

6 bramek, 6 asyst.

Bardzo dobre. Amaral też niewiele gorsze, a jak przeliczy się minuty, jakie dostawał na liczby, jakie wykręcał, to wygląda to jeszcze lepiej. On nie strzelał takich bramek, jak Gytkjaer, że dopycha gdzieś z dwóch metrów obok bramkarza – potrafił trafić z niczego. Bardzo potrzebni są tacy piłkarze. Jak na polskie warunki obaj byli bardzo ważni dla Lecha. Życzę klubowi, jak najlepiej, ale nie będzie łatwo. Uważam, że za mądrzy ludzie siedzą w klubie, żeby lekką ręką oddawać dwóch takich zawodników bez znalezionych następców. Powinni wiedzieć, co robić…

Temat na inną rozmowę. Mówi pan mądrzy ludzie, dobrze się prezentujący, a z drugiej strony ich decyzje i pomysły od lat się nie bronią. Chociażby ten plan Lech Poznań 2o20, który najbrutalniej weryfikuje… rok 2020.

Na papierze można napisać wszystko, bo on przyjmuje wszystko. Wszystko brutalnie weryfikuje rzeczywistość i mnóstwo czynników, które na nią wpływają. Lech nie miał za wiele wpływu na te dwa transferu. Amaral i Jevtić musieli napierać na te wypożyczenia i odejścia. W klubie muszą teraz siedzieć, trzymać się za głowę i myśleć, co zrobić dalej, bo autentycznie mają problem. Lech jest na zakręcie. Problemy się mnożą.

Jeśli ktoś zapytałby mnie, jako trenera, kogo chciałbym do drużyny Ramireza czy Jevticia, to z pełnym przekonaniem wziąłbym tego drugiego. Lepszy piłkarz. Hiszpan umie grać w piłkę, ale raczej na utrzymanie. Szwajcar jest nieco chimeryczny, trudny z charakteru, ale miał coś w sobie takiego, że zwyczajnie się podobał. Potrafił uderzyć z daleka, potrafił podać, potrafił rozegrać, bardzo konkretny gość. Ale wiadomo, jak to jest, jeden lubi brunetki, drugi blondynki…

Ale nie da się ukryć, że przez lata Jevtić był wyróżniającą się postacią Lecha. Miał potencjał, żeby być w top 10 najlepszych obcokrajowców w historii ligi, a zapamiętamy go chyba jako piłkarza z top 50 w tej kategorii. 

Na jego ocenę mają wpływ osiągnięcia Lecha z okresu jego gry. Coś tam zdobył, wiadomo, mistrzostwo, ale brakowało serii sukcesów. Wszyscy zachwycali się kiedyś nad Semirem Stiliciem, a nie wiem, czy to był lepszy piłkarz niż Jevtić. Chyba nie. Trafił na dobry moment, Lech osiągał sukcesy drużynowe, grał fajną piłkę i akurat Bośniak tam pasował. A jakby wtedy wrzucić do tamtej ekipy Jevticia, to wydaje mi się, że wspominalibyśmy go jeszcze lepiej niż Stilicia. Ale tak to już jest w piłce. Na końcu i tak wszyscy patrzą na trofea. To nie jest sport indywidualny.

ROZMAWIAŁ: JAN MAZUREK

Fot. Fotopyk/400mm.pl/Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...