Jose Kante opuścił trening z powodu urazu – ta depesza z Turcji przyprawiła wczoraj kibiców Legii o zawał. Ostatni napastnik, który ostał się przy Łazienkowskiej 3 na szczęście nie rozkraczył się na dobre, bo do treningów może wrócić jeszcze pod koniec zgrupowania, ale i tak sytuacja w ataku warszawskiej drużyny nie jest kolorowa. W stolicy wciąż czekają na sfinalizowanie przenosin Niezgody do MLS, a liga zbliża się wielkimi krokami. Nie da się ukryć, że Gwinejczykowi ciężko będzie pociągnąć Legię do tytułu w pojedynkę.
Obecna sytuacja w ataku Legii?
– Kante z urazem
– Sanogo od dawna na L4
– Niezgoda zgubił się gdzieś w Area 52
Kogo stołeczny klub wystawił na szpicy na kolejny sparing? Kacpra Kostorza. Szanujemy stawianie na młodych, jednak nie wygląda to dobrze. Ale z drugiej strony – czy będzie wyglądało lepiej, kiedy do gry wróci Kante? Tak, Legia zapewnia, że napastnika zamierza kupić, ale słowa Radosława Kucharskiego nie poprawiają nastroju kibicom. – Jeśli transfer Niezgody dojdzie do skutku, do Legii trafi napastnik. Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy już na ostatniej prostej z tym transferem i wtedy będziemy chcieli uzupełnić skład – czytamy wypowiedź dyrektora sportowego na oficjalnej stronie klubu.
Problem w tym, że Niezgody nie ma w klubie już blisko od dwóch tygodni, Legii został tydzień na dopracowanie formy w Turcji i nieco ponad dwa tygodnie do startu ligi. Oczywiście możemy założyć, że zaraz po wypuszczeniu Niezgody z bazy NASA, czy gdzie oni go w tej Ameryce przetrzymują, Legia podpisze umowę z nowym napastnikiem, ale tak czy siak wychodzi na to, że chłop będzie musiał z marszu wejść do gry na najwyższych obrotach.
No chyba, że w Warszawie tak mocno liczą na Kante, że będą mogli sobie pozwolić na to, żeby następca Niezgody nadrobił zaległości w przygotowaniach. Oby jednak uporał się z nimi szybciej niż Ivan Obradović, bo po pierwsze – co, jeśli Gwinejczyk znów się rozsypie? Wystarczy mały uraz, a znów całą nadzieję trzeba będzie pokładać w juniorach. Po drugiej – czy Kante nawet będący okazem zdrowia jest gwarantem jakości z przodu?
Spójrzmy na liczby:
– 15/16: zero goli, jedna asysta w Górniku Zabrze
– 16/17: 10 goli i 3 asysty w Wiśle Płock
– 17/18: 9 goli i asysta w Legii
– 18/19 (jesień): 2 gole i asysta w Legii
– 18/19 (wiosna): 3 gole i 2 asysty w La Liga 2
– 19/20 (jesień): 6 goli i 2 asysty w Legii
Reprezentant Gwinei w Ekstraklasie udział przy golu zalicza średnio co 195 minut. Rzut oka na EkstraStats: 37,5% strzałów Kante trafia w światło bramki, co ósma próba przynosi gola. Niezgoda? 58% celnych uderzeń, co 2,57 strzału wpisywał się na listę strzelców. Nie da się ukryć spadku jakości, tak jak i nie da się ukryć, że Gwinejczyk jest zawodnikiem, który nieco lepiej czuje się jako czyjś partner z przodu niż samotny łowca bramek.
Tymczasem na starcie rundy partnera mieć nie będzie. A na pewno nie kogoś, kto będzie równie skuteczny, co Niezgoda.
Kibiców Legii zmartwić może jeszcze jedno. Zerkamy na listę zimowych nabytków wicemistrzów Polski w ostatnich latach, szukając skutecznego snajpera, który wiosną gwarantował walkę o tytuł. Ostatnie zakupy? Eduardo, Necid, Chima Chukwu. Łącznie jeden gol, jedno zgubienie się w drodze na trening i jedna wycieczka oprowadzona po stadionie przy Łazienkowskiej.
Ostatnim snajperem, który trafił do Legii w przerwie między rundami i był z niego pożytek jest… Jarosław Niezgoda. Z tym, że tu trzeba zaznaczyć, że Niezgoda też potrzebował czasu na otrzaskanie się, trzeba było go wypożyczyć, być cierpliwym co do zdrowia i dopiero wtedy wniósł do klubu jakość. Przed nim wyróżnić można dopiero Orlando Sa, więc sami widzicie, że mówimy o trochę odległych czasach.
Legii pozostaje mieć nadzieję, że zimowe okienko pomoże odczarować… kasa. Piotr Koźmiński z Super Ekspressu ujawnił, że w stolicy zamierzają przeznaczyć na pensję napastnika ok. 400 tys. euro netto rocznie. Taka wypłata może już skusić konkretnego snajpera. Zegar jednak tyka, a nawet najlepsza pensja nie zastąpi okresu przygotowawczego spędzonego z drużyną. Jeśli Legia dalej będzie zwlekała, część tej kasy trzeba będzie zainwestować w szamana, który utrzyma Kante w zdrowiu i formie do końca sezonu.
fot. FotoPyk