Bardzo dynamicznie wygląda sytuacja Daniego Ramireza, najlepszego piłkarza I ligi w ubiegłym sezonie oraz jednego z nielicznych mocnych punktów ŁKS-u jesienią. Jeszcze parę godzin temu wydawało się, że jeśli ktoś wyciągnie Hiszpana z Łodzi, będzie to Lech Poznań, szukający następcy dla Darko Jevticia. Co prawda prezes Tomasz Salski zaprzeczał, by beniaminek otrzymał jakąkolwiek ofertę z Poznania, ale wydawało się, że Kolejorz po prostu zbiera fundusze na ściągnięcie ełkaesiaka. Tymczasem teraz Lech staje na ostatnim miejscu w kolejce – po Hiszpana zgłosili się bowiem przedstawiciele Pogoni Szczecin, Jagiellonii Białystok oraz dwóch zagranicznych klubów: jednego z Europy i jednego z MLS.
Czy zainteresowanie Ramirezem może dziwić? Mimo momentami fatalnej gry ŁKS-u, mimo zajmowania ostatniego miejsca w tabeli, Hiszpan co i rusz punktował w klasyfikacji kanadyjskiej, a w każdym meczu ciągnął też całą grę ofensywną łódzkiego zespołu. Było jasne, że zwróci na siebie uwagę mocniejszych klubów i było jasne, że ŁKS czeka bardzo gorące okienko transferowe.
Jak wygląda sytuacja w praktyce? Ramirez ma kontrakt ważny do czerwca 2021 roku, ale w przypadku spadku łodzian, może odejść z klubu za darmo. Dlatego dla obu stron rozgrywka o Hiszpana to poker – w teorii Lech czy inne kluby mogłyby poczekać aż ŁKS się wykrwawi i zgarnąć piłkarza za darmo. Z drugiej strony – ełkaesiacy mogą liczyć, że Dani najpierw ich utrzyma, a następnie odejdzie za gotówkę jako zawodnik z ważnym jeszcze przez rok kontraktem.
Lech – jak to Lech – zabierał się za całość jak pies do jeża, więc do gry wkroczyli inni. Najkonkretniejsi wydają się Pogoń i Jagiellonia, oba kluby mają też największe szanse, by zapłacić kwotę, która mogłaby satysfakcjonować ŁKS. Ile? To już kwestia nadchodzących negocjacji. W Łodzi sądzą, że zawodnik jest wart o wiele więcej niż kwoty dotychczas padające w mediach oscylujące wokół 300 tysięcy euro. Do tego ŁKS jako jeden z nielicznych klubów z tego rejonu tabeli nie stoi pod ścianą, nie ma długów, może więc spokojnie usiąść do stołu i negocjować. Druga strona medalu? Ramirez do tej pory w poważnych ligach zagrał pół rundy – jesienią w Ekstraklasie. W Polsce zaczął zaś od średnio udanej przygody ze Stomilem. Co najważniejsze – ma już 27 lat.
Sami zastanawiamy się, co dla ŁKS-u będzie korzystniejsze. Oferta rzędu 500-600 tysięcy euro właściwie zabezpiecza budżet nawet w wypadku spadku do I ligi, a stwarza też możliwość poszukania na szybko jakiegoś logicznego następcy. Z drugiej strony konkurencja jest tak słaba, że z Ramirezem w składzie można jeszcze na poważnie wrócić do gry o utrzymanie.
Interesująca może być zwłaszcza licytacja Jagiellonii i Pogoni Szczecin, z Lechem Poznań w roli smutnego i biernego obserwatora. Oba kluby mają gigantyczne ambicje, w obu klubach jesień była jednak umiarkowanym rozczarowaniem. Oba wreszcie odczuły spory zastrzyk gotówki po transferach swoich napastników. A przecież jest jeszcze zainteresowanie z MLS.
Ciekawa jest też w tym wszystkim postawa samego zawodnika. Paradoksalnie dla Daniego finansowo najkorzystniejsze byłoby poczekanie do spadku ŁKS-u i skasowanie nowego pracodawcy za podpis. Ale zakładamy, że w każdym z czterech zainteresowanych klubów Hiszpan otrzymałby sporą podwyżkę.
Szykują nam się interesujące negocjacje, zwłaszcza, że ŁKS już latem odrzucił bardzo konkretną ofertę za swojego czarodzieja.
Fot.FotoPyK