Dość długo trwał serial z Filipem Starzyńskim, bo pomocnik Zagłębia z pewnością był łakomym kąskiem na rynku transferowym – kończyła mu się umowa, a że w Ekstraklasie potrafi zrobić różnicę, chętkę na niego miała choćby Lechia. No, ale najwyraźniej gdańszczanie muszą obejść się smakiem i poszukać gdzie indziej, ponieważ Starzyński podpisał nową, trzyletnią umowę z Zagłębiem. I to cholernie dobrą: pomocnik zacznie zarabiać ponad 100 tysięcy złotych brutto miesięcznie.
W skali klubu to rekordowy kontrakt i nie ma co się dziwić, że Zagłębie zdecydowało się na taki ruch, bo Starzyński to kluczowy piłkarz drużyny. Reżyser gry, facet, który nawet jak zespołowi nie idzie, potrafi wykreować jednym podaniem bramkową sytuację. W naszej lidze: skarb.
Przemawiają za nim liczby. W tym sezonie ma dwa gole, sześć asyst i cztery kluczowe podania, więc brał udział przy blisko 40% bramek Miedziowych. Zeszły sezon? 13 bramek, pięć ostatnich zagrań, pięć kluczowych. Jeszcze poprzedni? Kolejne rubryki wskazują sześć punktów, trzy i dwa. Starzyński to regularność, marka na naszych boiskach i nie ma co się dziwić, że Zagłębie zrobiło tak wiele, by go u siebie zatrzymać. Okej, może za granicą się nie sprawdził, pewnie już na nim Miedziowi nie zarobią, ale co z tego?
Lepiej przecież wpakować pieniądze w gościa, którego się zna, niż w jakiegoś starego Słowaka, który może wypali, ale pewnie nie.
Cóż, przedłużenie kontraktu przez Starzyńskiego to dobra informacja dla Zagłębia, ale zła dla Lechii. Ona chciała wykorzystać kończącą się umowę pomocnika, a teraz już nie ma na to szans, trzeba by płacić Zagłębiu pieniądze, a Lechia i „płacenie” to nie jest udany związek. Tym samym drużyna Stokowca ma problem, bo skoro odejść ma Wolski, a nie przyjdzie Starzyński, brakuje tam konkretnej dziesiątki, co było widać już jesienią, kiedy Wolski miewał tylko przebłyski.
Ponadto – to też porażka Lechii na rynku transferowym, skoro wcześniej uciekł jej Czerwiński. Ale nie ma co być zaskoczonym, piłkarze mają dostęp do internetu i mogą przeczytać o tym, co się dzieje w klubie. I nic dziwnego, że potem wybierają bardziej wiarygodnych pracodawców jak Lech i Zagłębie.
Tak więc nie dziwimy się Starzyńskiemu i nie dziwimy się Zagłębiu. Piłkarz wybrał solidny zespół i świetną pensję, klub chciał utrzymać konkretnego piłkarza. A że zapłaci sporo? Jakość w futbolu nie przychodzi za darmo.
Fot. FotoPyk