„Nikogo nie zabiła, a jednak zakazana” śpiewał o marihuanie Bas Tajpan, a o prawdziwości tych słów brutalnie przekonał się Artur Haluch. Zielona wpadka, o którą podejrzewany jest bramkarz Radomiaka, mocno nas zaskoczyła, bo przypadki dopingu u sportowców rzadko łączą się z zażywaniem marihuany. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak to jest z tym ziołem: którzy piłkarze z naszego podwórka mieli przez nie problemy? Co grozi pierwszoligowemu golkiperowi? Czy ma szansę na skuteczną obronę przed POLADĄ? Zapraszamy.
Palenie marihuany, czyli najczęstsza przyczyna wykrywania tetrahydrokannabinolu w organizmie, nie jest rzeczą często spotykaną wśród sportowców. Zawodnicy raczej nie chwalą się, że sobie przypalają i w sumie – patrząc na przypadek Artura Halucha – wcale im się nie dziwimy. Niemniej bramkarz Radomiaka nie jest pierwszą osobą, która zaliczyła „ziołową” wpadkę, ani pierwszym piłkarzem, którego podejrzewa się o stosowanie tej niedozwolonej substancji.
Najgłośniejszym przypadkiem jest chyba Krzysztof Ostrowski, były piłkarz Śląska Wrocław. Jego historia jest jednak nieco inna – były obrońca prowadzi klinikę leczenia uzależnień, a w rozmowie z „Faktem” przed laty zdradził, że w młodości był uzależniony od marihuany. Jako piłkarz jednak jej nie zażywał, więc kary nie dostał, w przeciwieństwie do Euzebiusza Smolarka.
Tak, pogromca Portugalii z meczu w Chorzowie wpadł za THC. Nie dziwi przy tym fakt, że stało się to podczas gry w holenderskim Feyenoordzie. UEFA zawiesiła wówczas Polaka na pół roku, choć winy nigdy mu nie udowodniono. Smolarek miał szczęście, że kara zbiegła się w czasie z kontuzją, więc zbytnio tego nie odczuł. Farta nie miał za to 19-letni Kamil J., zawodnik Polonii Bytom. W 2010 roku głośną sprawą było zatrzymanie młodzieżowca, przy którym znaleziono 50 gram marihuany, wagę i woreczki do porcjowania narkotyków.
J. tłumaczył, że wszystkie te rzeczy znalazł przypadkiem na pobliskiej hałdzie. Policja – co za zaskoczenie – nie dała wiary jego wyjaśnieniom.
Marihuana nie jest jednak problemem tylko środowiska piłkarskiego. Całkiem niedawno niechciany rozgłos uzyskał hokeista, Filip Wielkiewicz. U zawodnika Podhala Nowy Targ THC wykryto już po raz drugi. Pierwsza wpadka skończyła się półroczną dyskwafilikacją, teraz sprawa jest poważniejsza. Jako recydywiście, Wielkiewiczowi grozi do czterech lat zawieszenia, więc powoli mówi się o tym, że właśnie zakończył swoją karierę.
A jak wygląda sytuacja bramkarza Radomiaka? Co oznacza dla niego wykrycie THC, jakie będą tego skutki i czy ma szansę na wygrzebanie się z kłopotów? O tym porozmawialiśmy z Michałem Rynkowskim, dyrektorem Polskiej Agencji Antydopingowej, który przybliżył i dogłębnie wyjaśnił ten temat.
Czy może pan potwierdzić, że u jednego z pierwszoligowych piłkarzy wykryto tetrahydrokanabinol?
— Tak, odnotowaliśmy pozytywny wynik testów u kolejnego zawodnika. Sprawa dotyczy bramkarza z pierwszej ligi, grozi mu kara do dwóch lat dyskwalifikacji.
Jakie są kolejne kroki w tym przypadku?
— Zawodnik ma prawo złożyć wniosek o analizę próbki B, czekamy na decyzję. Jeśli zrezygnuje z tego prawa, wynik staje się ostateczny i możemy przejść do stawiania zarzutów. Zakładam, że skoro mamy już 10 stycznia, postępowanie przygotowawcze powinno zakończyć się do końca tego miesiąca. Jeśli zawodnik zawnioskuje o próbkę B, sprawa się trochę przeciągnie. Najwcześniejszy termin rozprawy to połowa lutego.
Czy zawodnik mógłby się obronić, gdyby wykazał, że spożywał marihuanę w celach medycznych, czy w tym przypadku nie ma to znaczenia?
— Gdyby spożywał marihuanę w celach medycznych, powinien wystąpić o wyłączenie dla celów terapeutycznych (TUE – przyp. Red.). Mógłby to zrobić, korzystając z retroaktywnego TUE, bo standardowe do nas nie wpłynęło, a już jest na to za późno. Czekamy na wyjaśnienia zawodnika: kiedy substancja była stosowana: na zawodach, przed zawodami, czy miało to jakikolwiek związek z rywalizacją sportową.
Czytałem, że taka substancja może być wykryta w organizmie nawet kilka miesięcy po badaniu, czy nie jest to zagrożenie dla zawodników, którzy mogą ją zażyć kilka miesięcy wcześniej i wpaść będąc nieświadomi jej dalszej obecności w organizmie?
— Rzeczywiście utrzymuje się dość długo, ale jest to sprawa indywidualna. To zależy od metabolizmu, diety, jak dużo się paliło, czy robiło się to regularnie. Po drugie, w przypadku marihuany wynik jest uznawany za niekorzystny analitycznie, kiedy stężenie przekracza pewien próg. To też nie jest tak, że wykrycie śladowych ilości jest traktowane jako dowód naruszenia reguł. Mowa tylko o sytuacji, kiedy stężenie jest powyżej progu 150 nanogramów na mililitr. Ten próg jest ustawiony tak, żeby wyeliminować sytuację biernego palenia czy palenia na dłuższy czas przed zawodami. Nie można wykluczyć takiej sytuacji, że zawodnik palił w wieczór poprzedzający zawody, wtedy wynik byłby pozytywny. Takie sprawy są rozpatrywane już jako wyniki pozytywne i naruszenie przepisów antydopingowych, bo nie można w sposób jednoznaczny ustalić, czy zawodnik palił rano w dniu zawodów, wieczorem w dniu poprzedzającym zawody czy bezpośrednio przed meczem.
Właśnie, wiele osób pyta, w jakim celu bramkarzowi miałaby być potrzebna marihuana.
— Możliwe, że dla uspokojenia nerwów. Marihuana może być tez stosowana w celu rozluźnienia lub podniesienia progu bólu. Z naszego doświadczenia wynika, że najczęściej stosowanie marihuany nie wynika wprost z chęci osiągania lepszych wyników sportowych. Natomiast zgodnie z przepisami jest to substancja zabroniona, za której wykrycie grozi kara dyskwalifikacji.
Można się spodziewać, że w najbliższych latach marihuana zniknie z listy substancji zakazanych? Czytałem, że w NBA sami koszykarze wzięli udział w kampanii legalizacji marihuany dla sportowców.
— Trzeba brać pod uwagę, że w wielu krajach marihuana jest zalegalizowana, więc w rozumieniu ogólnych przepisów jej stosowanie i posiadanie jest dozwolone. Jeśli chodzi o reguły sportowe, nie widać na horyzoncie, żeby w najbliższych latach coś się zmieniło, jednak dyskusje cały czas trwają. W 2021 roku wejdzie w życie znowelizowany światowy kodeks antydopingowy, który liberalizuje politykę w kontekście stosowania używek rekreacyjnych, czyli głównie marihuany i kokainy. W sytuacji wykrycia tego rodzaju substancji kary będą łagodniejsze niż w tej chwili. Na dzisiaj w przypadku marihuany kary zazwyczaj oscylują w okolicach sześciu miesięcy. Rzadko bywa, żeby za marihuanę zawodnicy byli karami maksymalnym wymiarem, czyli dwoma latami zawieszenia.
*
W kłopotliwej sytuacji znalazł się też oczywiście Radomiak. Chociaż Haluch przez większość rundy był rezerwowym, to nie bez powodu wrócił do bramki w końcówce rundy jesiennej. Golkiper bronił z większym procentem skuteczności niż Mateusz Kochalski i wiosną zapewne to on miał być numerem jeden. Choć termin rozprawy może sugerować, że sytuacja wyjaśni się do startu rozgrywek, to nawet w przypadku oddalenia zarzutów, bramkarz przystąpiłby do rundy bez okresu przygotowawczego. Szczęście w nieszczęściu, że jesienią Haluch zmagał się z urazem, więc na jego miejsce już wtedy ściągnięto opcję B – Mateusza Kryczkę, byłego zawodnika Wisły Płock, dlatego Radomiak nie musi na szybko szukać zastępcy.
W Radomiu nie tracą zresztą dobrego humoru – no przynajmniej kibice. Najpopularniejszy komentarz do sprawy? Fani, nomen omen, Zielonych przypomnieli starą klubową przyśpiewkę: już od najmłodszych lat, zielony jest nasz świat…
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK