Wpadka dopingowa Michała Kołby z ŁKS-u Łódź, zamieszanie w Pogoni Siedlce – to zwiastowało częstsze kontrole piłkarzy przez POLADĘ, ale nie spodziewaliśmy się, że kolejnego zawodnika uda się złapać na dopingu tak szybko. Co więcej, że pozytywny wynik testu antydopingowego znów dotyczyć będzie bramkarza. Tym razem padło na golkipera beniaminka I ligi, Artura Halucha z Radomiaka Radom.
Sytuacja bramkarza jest jednak o tyle nietypowa, że według tego, co udało nam się ustalić, w jego przypadku chodzi o… tetrahydrokannabinol. Tłumacząc na polski – o marihuanę.
Wiemy, że w pierwszej lidze wszystko może się zdarzyć, ale mimo wszystko „zjarany” bramkarz to coś nowego. Haluch znalazł się oczywiście w sporych tarapatach, bo THC jest na liście substancji zakazanych. Sprawa jest o tyle zagmatwana, że w przypadku marihuany i haszyszu, które zawierają THC, ich obecność w organizmie utrzymuje się przez długi czas. Tłumaczy to portal thc-detox.pl. – Ustawodawca rozdziela też substancje psychoaktywne na cztery kategorie: stymulanty, narkotyki, kanabinoidy THC oraz glikokostykoidy. Wszystkie zakwalifikowane są do tej samej grupy. Warto jednak zaznaczyć, że narkotyki utrzymują się w organizmie bardzo długo i może się okazać, że ich obecność zostanie wykryta podczas zawodów mimo ponad miesięcznej abstynencji.
Haluch wpadł po meczu z GKS-em Bełchatów, ostatnim w rundzie, zachował w nim czyste konto. Jesienią był głównie golkiperem rezerwowym (stracił miejsce po czterech kolejkach, wrócił do składu na dwie ostatnie). Co go teraz czeka? Przede wszystkim badanie próbki B i budowanie linii obrony. W jego przypadku być może będzie to łatwiejsze niż u Kołby (jeśli – na przykład – marihuana była stosowana w celach medycznych), ale i tak wpadł w spore tarapaty.
Radomiak poza lakonicznym komunikatem nie chce komentować sprawy. Klub ze wszystkimi decyzjami zamierza poczekać do wyników badania próbki B, choć zgodnie z obowiązującymi przepisami Haluch będzie zawieszony. A jeśli sprawa się potwierdzi, kontrakt z nim prawdopodobnie zostanie rozwiązany. No i do tego dojdzie pewnie też dłuższe zawieszenie.
Trzeba przyznać, że to wysoka cena, jak na chwilowe wejście w buty Snoop Dogga.