Sonny Liston był bokserem. Znakomitym, jednym z najlepszych w swoich czasach. Gdy zostawał mistrzem wagi ciężkiej, rozniósł Floyda Pattersona. Potem to samo z Sonnym zrobił Cassius Clay, a zdjęcie z ich walki rewanżowej, obiegło cały świat. Choć Liston, leżący na nim na deskach, nie wspomina go pewnie zbyt dobrze. Inna sprawa, że do dziś wielu dowodzi, jakoby oddał tamten pojedynek na życzenie gangsterów.
Publika uznawała go za tego złego. Był karany, siedział w więzieniu, przewodził nawet gangowi, a już jako bokser miał powiązania z mafią. Przed walką z Pattersonem prezydent Kennedy namawiał ówczesnego mistrza, by ten dobrał sobie rywala “z lepszą biografią”. Gdy Liston wygrywał – wygwizdywano go. Gdy przegrywał – cieszono się. Zmarł dokładnie tak, jak żył – w cieniu podejrzeń i rozmaitych teorii. Do dziś nie wiadomo, która z nich jest prawdziwa. Choć minęło już dokładnie 49 lat.
Użyliśmy słowa “dokładnie”. Ale możliwe, że jest ono złe. Dlaczego? Nikt bowiem nie jest do końca pewien, kiedy Sonny Liston zmarł. A przynajmniej nikt tego nigdy nie powiedział. Żona Sonny’ego, Geraldine, odkryła jego ciało 5 stycznia. Wróciła ze świątecznych odwiedzin u matki po tym, jak przez dwa tygodnie jej mąż nie dawał znaku życia. Tułała się z jednego końca Stanów na drugi tylko po to, by odkryć jego ciało.
Było już w pewnym stanie rozkładu. Nie trzeba było być ekspertem, by to stwierdzić – pierwszym, co odkryła pani Liston po otworzeniu drzwi, był dziwny, nieprzyjemny zapach. – Pomyślałam, że musiał coś gotować i o tym zapomnieć. Zajrzałam jednak do kuchni, a w niej nic nie było – mówiła po latach, w jednym z niewielu wywiadów, jakich udzieliła. Geraldine jeszcze łudziła się, że Sonny ogląda telewizję albo gra w karty z przyjaciółmi. Nigdzie go jednak nie było. W końcu doszła do sypialni. To tam leżał jej mąż. Martwy.
Wezwała lekarza i… prawnika. Do dziś nie wiadomo dlaczego. Po policję zadzwoniła dopiero kilka godzin później. – Dostaliśmy wezwanie i wiedzieliśmy, że przyszło z domu Listona. W Las Vegas nie było jednak niczym dziwnym, że otrzymywało się takie telefony, nie przejąłem się tym. […] Na ciele Sonny’ego nie było żadnych obrażeń, nie znaleźliśmy też broni. Geraldine i jej prawnik? Byli w domu przez jakiś czas, nie wiemy dokładnie, jak długo. Wydawało mi się dziwne, że najpierw wezwała prawnika, a nie policję – mówił później sierżant Caputo, jeden z policjantów, zajmujących się sprawą.
I tu dochodzimy do teorii, które na przestrzeni lat miały odpowiedzieć na dwa pytania: jak i dlaczego zginął Sonny Liston?
Teoria 1. Śmierć naturalna. Bez sensacji, bez miliona domysłów. Dokładnie to, co stwierdzono w trakcie prowadzenia sprawy, orzekł tak przecież sędzia śledczy. Ot, Sonny Liston miał zawał. Nic więcej. – Myślę, że powinno się wspomnieć o tym, że Sonny niedługo przed śmiercią brał udział w wypadku samochodowym. Po nim często łapał się za klatkę piersiową – wspominał Shaun Assael, znany dziennikarz, który napomykał jednak, że być może nie były to przyczyny do końca naturalne, bo Liston zażywał leki, mające pomóc mu poradzić sobie z bólem. – Nie sądzę, by ktokolwiek wierzył w wersję o przyczynach naturalnych – dodawał Rob Steen, autor jednej z biografii Listona. Więc idźmy dalej.
Teoria 2. Sonny był narkomanem i przedawkował heroinę. Środek faktycznie znaleziono w jego organizmie, zresztą do takiej teorii przychylali się nawet śledczy. Dość często powtarzano też, że Liston faktycznie coś brał, a w jego kuchni znaleziono przecież heroinę oraz marihuanę. Na ręce miał z kolei ślady po wkłuciach. Nie znaleziono za to strzykawki, ale niespecjalnie się tym przejmowano. Skoro jest heroina w domu i skoro jest w organizmie, to chyba wszystko jasne, co? Inna sprawa, że trudno sobie wyobrazić, by Sonny mógł trenować i walczyć na najwyższym poziomie, równocześnie zażywając twarde narkotyki.
No i jest jeszcze coś. Gość panicznie bał się igieł. Jego trener ujmował to dobitnie. – Pierdolone bzdury, Sonny nie miał nic do czynienia z żadną heroiną. Nie chodził nawet na kontrolne badania do lekarza, bo bał się, że ten mógłby go ukłuć. – Tę wersję potwierdzał też Jack McKinney, dziennikarz sportowy. – Sonny naprawdę bał się igieł. Mieliśmy tego samego dentystę. Wolał nie przyjmować znieczulenia, bo się bał – mówił. Więc i ta teoria ma spore dziury. Jakie są inne?
Teoria 3. Rodzina chciała zatuszować sprawę narkotyków. Innymi słowy: Sonny wziął, a wszelkie zagadki, o których przed chwilą napisaliśmy, są spowodowane staraniami jego bliskich. Po prostu nie chcieli, by o Listonie myślano jak o narkomanie. Podobno było to częste zjawisko w tamtych czasach i policja już do niego przywykła. Dlatego na miejscu nie znaleziono strzykawki. I wtedy zgadzałoby się późne wezwanie funkcjonariuszy oraz to, co mówił sierżant Caputo. – Powszechnie wiadomo było, że Liston brał heroinę. – Z drugiej strony chodziło o śmierć wybitnego boksera. Utrudnianie pracy policji byłoby mało rozsądne. Więc może…
Teoria 4. Sonny’ego zabito na zlecenie mafii. Naciągane? Nie do końca. Wiadomo było, że Liston jakieś powiązania z gangsterami miał. Jak już wspomnieliśmy – możliwe, że na ich życzenie sprzedał walki z Alim. Mówi się, że miał też odpuścić pojedynek, który – jak się potem okazało – był jego ostatnim (z Chuckiem Wepnerem). Nie chciał się na to zgodzić, bo wierzył, że może jeszcze powalczyć o pas. Wygrał. Mafii się to nie spodobało, obawiała się, że jeśli Liston wymsknie się z jej kręgów, to zacznie sypać.
Zlecono więc zabójstwo boksera. Fuchę wziął James John Warjac, gość, który na koncie miał więcej takich spraw. On sam nigdy się do tej roboty nie przyznał, zrobił to po latach jego syn, Greg Swam. Warjac miał zabić Listona, no właśnie – poprzez wstrzyknięcie dużej dawki heroiny. – Mój ojciec mówił mi o jego śmierci. Mówił, że tam był i to nie sam, byli też inni ludzie. – Przyznacie, że to jakieś wyjaśnienie tego, skąd narkotyk wziął się w organizmie gościa, który bał się igieł.
– Jestem w stanie uwierzyć w taką teorię, że było to przedawkowanie, ale nie przypadkowe. Ogól dowodów, które znalazłem, świadczyłby bardziej o tym, że Sonny został zabity, niż o tym, że tak nie było. Można było znaleźć co najmniej dwóch lub trzech podejrzanych, nie byłem w stanie wskazać wyłącznie jednego – mówił Assael. Tu dopisać trzeba jeszcze inną teorię, mówiącą o tym, że w zmowie z mafią działała… policja. Jak miałoby to wyglądać?
Otóż niedługo przed znalezieniem ciała Listona, do jego domu wpadł Johnny Tocco, przyjaciel Sonny’ego. Zaniepokoił się otwartymi drzwiami i brakiem odpowiedzi, wezwał policję. Ta się zjawiła, a na miejscu zastała zdemolowany pokój i Listona z igłą w ręce. Podobno funkcjonariusze wszystko posprzątali i zabrali strzykawkę. Ciało zostawili. Tak przynajmniej twierdził – już po latach – Tocco. Przy okazji tej teorii często mówi się, że mogło też chodzić o długi, jakich Sonny się dorobił, między innymi na zakładach bukmacherskich, które kontrolować miały właśnie mafia oraz policja.
– Moim przypuszczeniem jest, że Sonny kogoś wkurzył, bo już nie chciał służyć mafii. Wiedział też o różnych rzeczach, które mogły wyjść na jaw, albo nawet komuś je powiedział. I wtedy mafia zdecydowała, że trzymanie go u boku to zbyt duże ryzyko. Nie jestem osamotniony w tej teorii. Po drugiej walce z Alim Sonny podobno zlekceważył jednego z członków mafii. Zresztą robił to często. Może zdecydowali, że już nie chcą mieć z nim nic wspólnego – mówił Rob Steen.
Teoria 5. Zginął, bo tak wyszło. Choć to właściwie dwie teorie, ale działające na podobnej zasadzie: jedna mówi, że kilka dni przed śmiercią Listona zatrzymano dilera narkotyków, z którym bokser miał powiązania. Kumple zatrzymanego myśleli, że to Sonny go wsypał. I wzięli rewanż. Ta druga teoria mówi, że zabił go jeden z gliniarzy, Larry Gandy, który miał mu wstrzyknąć heroinę. Po latach Gandy wyleciał ze służby i zajął się rabunkami. Policji powiedział o tym jego kolega, który twierdził, że Larry chwalił mu się popełnieniem morderstwa. Do rabunków Gandy się przyznał. Do udziału w sprawie Listona – nigdy.
Do dziś nie wiadomo, czy któraś z tych teorii jest prawdziwa. Wiele osób, mogących rzucić na nie jakiekolwiek światło, już nie żyje. Sprawa pozostanie więc pewnie niewyjaśniona. I nigdy nie dowiemy się nawet, czy rocznicę śmierci Sonny’ego powinniśmy obchodzić właśnie dziś, 30. grudnia.
SW
Fot. YouTube