Reklama

Boruc, Glik i Góralski na jednym boisku. Dlaczego warto wpaść na Amber Cup?

redakcja

Autor:redakcja

28 grudnia 2019, 19:24 • 4 min czytania 0 komentarzy

Boruc i Wasilewski. Góralski i Wilczek. Wszołek i Mierzejewski. Kiedrzynek i Pajor. Żewłakow i Żewłakow. Glik i Mila. Lista zawodników, którzy wpadną na Amber Cup robi wrażenie – jak co roku zresztą. Tym razem turniej odbędzie się w Arenie Gliwice, potrwa dwa dni, a udział wezmą w nim także futboliści spod herbu KTS-u Weszło. Dlaczego warto wpaść 4 i 5 stycznia do Gliwic?

Boruc, Glik i Góralski na jednym boisku. Dlaczego warto wpaść na Amber Cup?

1. Bo można zobaczyć, jak Jacek Góralski robi wślizgi na hali

Zawsze się uśmiechamy na wspomnienie tej anegdotki z Wisły Płock, kiedy Jacek Góralski złamał nos podczas gry w siatkonogę. Po prostu przy stykowej piłce rzucił się szczupakiem na „siatkę” odgradzającą połowy boiska. Problem w tym, że za siatkę robiła banda reklamowa. I przypuszczamy, że z podobną zawziętością „Góral” będzie walczył o punkty na hali w Gliwicach. Regulamin nie przewiduje robienia wślizgów, ale kto nie zrobi wyjątku dla reprezentanta Polski?

2. Bo takie starcia tylko w Lidze Mistrzów

Zaznaczmy – w kobiecej Lidze Mistrzów. Co jak co, ale Kasię Kiedrzynek broniącą strzały Ewy Pajor w meczu o stawkę można zobaczyć tylko w Champions League. Gdyby nie było Amber Cup, to musielibyście bukować bilety do Paryża albo Wolfsburga. A tak – wystarczy, że wpadniecie do Gliwic i tam już będziecie mogli obejrzeć dwie z najlepszych w historii polskich piłkarek.

Reklama

3. Bo to okazja, by sprawdzić, czy Sebastian Mila „wciąż to ma”

– Strzelaj. Jeśli ja trafię, to w mojej karierze już niewiele się zmieni. A jeśli ty trafisz, to twoja przygoda z piłką nabierze rozpędu – miał powiedzieć Tomasz Wieszczycki do Sebastiana Mili na stadionie Manchesteru City tuż przed wykonaniem rzutu wolnego. TEGO rzutu wolnego, gdy David Seaman tylko patrzył, jak rogal posłany przez Milę wpada do siatki. W Amber Cup będzie szansa sprawdzić, czy Sebastian wciąż potrafi załadować bramkarzowi w samo okienko.

4. Bo możecie zobaczyć na własne oczy ile reprezentantom Polski brakuje do KTS-u

Tak, dobrze przeczytaliście ten nagłówek. No bo ile zawodnikom KTS-u brakuje do reprezentantów Polski to mniej więcej jesteśmy w stanie oszacować. Śledzimy mecze chłopaków w A-klasie, zdarza nam się obejrzeć jakiś mecz kadry – podstawowe dane porównawcze mamy. Niemniej sami jesteśmy ciekawi starcia naszym pobratymców z KTS-u Weszło z takim Kamilem Wilczkiem, który demoluje każdego, kto tylko się w tej Danii nawinie. Trzymamy też kciuki za Daniela Ciechańskiego, by wyszedł cało z pojedynków z Kamilem Glikiem. Ciechan, pamiętaj, że w lutym wraca Ekstraklasa i będziemy cię potrzebować w redakcji.

5.  Bo przyjeżdża gość z Premier League

Nie Kevin de Bruyne. Nie Paul Pogba. Nie Mohamed Salah. Nie Jamie Vardy. Ale jeden z nielicznych Polaków bujających się po Premier League. Może i Artur Boruc gra niewiele (ostatnio – wcale), ale to wciąż jedna z legend polskiej piłki XXI wieku. Kto nie ma ciarek na przedramionach na wspomnienie „pajacyków” na Euro 2008, ten kibic bez serca (albo w 2008 nie miał telewizora). Jak znamy Artura – zepnie się maksymalnie nawet na turniej towarzyski na początku stycznia. A zatem jeśli ktoś chce obejrzeć te legendarne „pajacyki” na własne oczy, to zapraszamy do Gliwic.

Reklama

Chociaż nie gwarantujemy, że Boruc stanie na bramce, bo w jednej z ostatnich edycji hasał po ataku. Ale to nawet ciekawiej.

6. Bo to najlepiej obsadzony zimowy turniej towarzyski

Oczywiście w tym zestawieniu może coś jeszcze się zmienić – ktoś może ubyć, ktoś może dotrzeć – ale na ten moment w Gliwicach spodziewamy się: Marcina Wasilewskiego, Marcina Baszczyńskiego, Tomasza Frankowskiego, braci Żewłakow, Adriana Mierzejewskiego, Pawła Wszołka, wspomniane Katarzynę Kiedrzynek i Ewę Pajor, Tomasza Kłosa, Sebastiana Milę… Przypuszczamy, że przeciętny kibic piłki skojarzy więcej nazwisk z tej listy niż – dajmy na to – ze składu Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin (z całym szacunkiem do piłkarzy Lechii i Pogoni). Sami nie wiemy, jak Daniel Kaniewski ogarnia takich grajków co roku, ale trzeba mu oddać jedno – Amber Cup to najlepiej obsadzony zimowy turniej towarzyski w Polsce.

7. Bo to po prostu kawał dobrej zabawy

Dobra, co można robić na początku stycznia w weekend w chacie? Pewnie byście zamulali przed telewizorem albo przed kompem, obżerali się czipsami, scrollowali Twittera albo Fejsa. Do Ekstraklasy daleko, do niższych lig jeszcze dalej, fani piłki są skazani zatem na oglądanie wszystkich niezłych meczów w TV. A tu jest okazja, by zobaczyć naprawdę dobrych piłkarzy na żywo. Ponadto na trybunach zawsze zasiada sporo fejmów z dużą liczbą obserwujących na Instagramie, a sami wiecie ile lajków można zgarnąć na wspólnej fotce z taką gwiazdą.

uid_59745468561e023ee33986d7932ddd371577469827450_width_1280_play_0_pos_0_gs_0_height_720

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...