Uczeń przerósł mistrza. Tylko tym wyświechtanym powiedzeniem można podsumować dzisiejsze starcie Tottenhamu z Chelsea. Bo tutaj już nawet nie chodzi o to, ze goście zwyciężyli w derbach Londynu. Chodzi o styl, w jakim wypracowali to zwycięstwo. „Koguty” były kompletnie pozbawione argumentów i zostały po prostu wypunktowane przez The Blues. Jose Mourinho na całej linii przegrał taktyczną bitwę z Frankiem Lampardem. Jego drużyna została rozłożona na łopatki.
A nieznacznym faworytem spotkania byli przecież – mimo wszystk0 – gospodarze. Mniejsza nawet o wsparcie trybun. To Spurs przystępowali do dzisiejszego meczu na fali, po dwóch ważnych zwycięstwach. Z kolei Chelsea swoje poprzednie dwa mecze w Premier League przegrała i mogła dzisiaj nawet wypaść z TOP4, gdyby Tottenham podtrzymał zwycięską passę. I być może właśnie ta świadomość nieco podkręciła ekipę gości, ponieważ obejrzeliśmy Chelsea w absolutnie najlepszym wydaniu. Naciskającą, dynamiczną, grającą odważnie i z polotem, a jednocześnie przyzwoicie zorganizowaną w defensywie. Wiadomo, że ta ostatnia kwestia jest zwykle najbardziej problematyczna w przypadku ekipy Franka Lamparda i wielu ekspertów sugerowało, że rozpędzona ofensywa Spurs może się dzisiaj po The Blues po prostu przejechać. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Obrońcy drużyny przyjezdnej umiejętnie sypali rywalom piach w tryby i Kepa przez znaczną część spotkania był najzwyczajniej w świecie bezrobotny.
Właściwie od pierwszego gwizdka zanosiło się, że Chelsea odniesie zwycięstwo. Przewaga gospodarzy w pierwszej odsłonie spotkania była bezdyskusyjna. Ale też prawda jest taka, że Tottenham dał sobie strzelić bramki po wyjątkowo naiwnych błędach w defensywie. Najpierw Willian wykorzystał totalne gapiostwo obrońców Spurs przy rzucie rożnym i zawinął swojego firmowego rogalika, wyprowadzając Chelsea na prowadzenie. Tuż przed przerwą Brazylijczyk podwyższył przewagę z rzutu karnego.
Jedenastka została podyktowana w kuriozalnych okolicznościach. Paulo Gazzaniga wyleciał ze swojej bramki jak oparzony, chcąc wybić piłkę sprzed nosa rozpędzonego przeciwnika, który wychodził na czystą pozycję w polu karnym. Jednak argentyński bramkarz fatalnie obliczył tor lotu futbolówki i próbował ratować sytuację jakąś dziwaczną interwencją z pogranicza futbolu i kung-fu. Skończyło się to staranowaniem Marcosa Alonso.
Może gdyby Tottenham do przerwy przegrywał 0:1, to Mourinho coś by jeszcze błyskotliwego wykombinował na drugą połowę. Ale ten gol do szatni tak naprawdę przypieczętował już zwycięstwo Chelsea.
Oczywiście nie jest tak, że Spurs drugą połowę oddali walkowerem, ale brak pomysłu w ich akcjach ofensywnych był wręcz rażący. Na domiar złego w 62. minucie bezpośrednią czerwoną kartkę obejrzał Son Heung-Min. Koreańczyk urządził dość żenujący teatrzyk przed sędzią głównym, udając niewiniątko z uporem godnym lepszej sprawy, ale nagrania nie kłamią – Son w przypływie frustracji kopnął przeciwnika i słusznie wyleciał z boiska. Aż trudno uwierzyć, że VAR na analizę tej sytuacji poświęcił dobre dwie, albo i nawet trzy minuty. Czerwona kartka z gatunku tych naprawdę ewidentnych. Dla Koreańczyka to już trzecia taka kara w 2019 roku. Oczywiście nie trzeba dodawać, że Mourinho zdążył już w pomeczowych wywiadach podważyć tę decyzję, ale uczynił to chyba z jakiegoś wewnętrznego obowiązku, bo tutaj nie było nawet kontrowersji.
The Blues mieli jeszcze kilka okazji do podwyższenia rezultatu – najlepszą zmarnował N’Golo Kante, który nie wykorzystał doskonałego dogrania na wolne pole, jakie otrzymał od Williana. Zdecydowanie największego bohatera spotkania, jeżeli chodzi o ofensywę Chelsea.
Jermaine Jenas powiedział po meczu dla BBC, że dzisiejsza konfrontacja Chelsea z Tottenhamem przypominała starcie mężczyzn z chłopcami. I coś w tym rzeczywiście było, a pamiętajmy, jak odmłodzonym składem dysponuje obecnie Frank Lampard. Angielskiego szkoleniowca tego rodzaju pochwały na pewno cieszą najbardziej. Widać, że z ziarenek, które manager Chelsea zasiał na początku sezonu zaczynają już coś interesującego kiełkować. A Mourinho? Cóż, nie ma co się nad nim dzisiaj pastwić. On jest dopiero na etapie kupowania doniczki.
PAMIĘTAJCIE O PROMOCJACH W ETOTO!
[etoto league=”eng”]
fot. NewsPix.pl