Wpadła nam w ręce najlepiej podsumowująca kuriozalność ligi statystyka. Otóż umowny klub Lider Ekstraklasy FC znalazłby się w strefie spadkowej tejże Ekstraklasy. Na bilans Lidera Ekstraklasy FC składają się rezultaty, jakie osiągały drużyny do danej kolejki podchodzące ze szczytu tabeli. Tym samym przestajemy się dziwić, że czasem kluby grały w “fotel lidera parzy” i wolały wyłapać w dziób niż na nim zasiąść.
Przeanalizujmy ten festiwal uśmiechu i dobrej zabawy.
2 kolejka: Jagiellonia – Raków 0:1
3 kolejka: Piast – Pogoń 0:0
4 kolejka: Lech – Śląsk 1:3
5 kolejka: Śląsk – Cracovia 2:1
6 kolejka: Lechia – Śląsk 1:1
7 kolejka: Śląsk – Pogoń 1:1
8 kolejka: Górnik – Śląsk 0:0
9 kolejka: Pogoń – Górnik 1:1
10 kolejka: Jagiellonia – Pogoń 2:3
11 kolejka: Pogoń – Raków 1:2
12 kolejka: Zagłębie – Pogoń 0:1
13 kolejka: Cracovia – Pogoń 2:0
14 kolejka: Śląsk – Wisła Płock 3:1
16 kolejka: Legia – Górnik 5:1
17 kolejka: Arka – Pogoń 1:1
18 kolejka: Śląsk – Legia 0:3
19 kolejka: Wisła Kraków – Pogoń 1:0
20 kolejka: Zagłębie – Legia 2:1
Razem osiemnaście punktów, czyli strefa spadkowa. Oddajmy, że Lider Ekstraklasy FC ma mecz mniej – w pierwszej kolejce siłą rzeczy graliśmy bez lidera. Kto chciałby podciągnąć do premiery ligowej mistrza Polski, uprzedzamy, Piast nie zachwycił, tylko na 1:1 u siebie z Lechem, czyli strefa spadkowa jak była, tak jest.
Idźmy dalej. Bilans bramkowy: 20 – 25, ratuje go trochę efektowna wygrana Legii z Górnikiem. Nawet jednak z nią Lider Ekstraklasy FC ma średnią odrobinę powyżej gola na mecz – w Ekstraklasie gorsze są tylko Arka, Korona i ŁKS.
Lider Ekstraklasy FC tylko dwa razy wygrał u siebie.
Lider Ekstraklasy FC aktualnie kuje serię trzech kolejnych porażek.
Lider Ekstraklasy FC nie wygrał od 9 listopada.
Lider Ekstraklasy FC, w postaci Śląska Wrocław, zdołał też odpaść z Pucharu Polski z drugoligowcem.
Niby ogląda człowiek tę ligę, myśli, że już nic go nie zdziwi, na wszystko jest gotowy, a potem dostaje takim czymś na odlew i okazuje się, że jest jak ze śniegiem i drogowcami. Ale wyłącznie śmiać się i bagatelizować w tym wypadku nie można. To za mocna tendencja, udokumentowana przez całą rundę. Pozycja lidera, zamiast dodać pewności siebie, napędzić, dać wszystkim wiarę, paraliżuje, bo teraz ktoś czegoś wymaga, bo teraz rywal podchodzi do ciebie tak, że to ty musisz grać w piłkę.
To jest liga, w której nikt nie trzyma ciśnienia.
PS Wyliczenie znaleźliśmy na Twitter u Macieja Adama – propsy, dobrze zauważone.