Reklama

Co Lechii wyszło w tej rundzie, a co nie i dlaczego tego drugiego jest więcej?

redakcja

Autor:redakcja

21 grudnia 2019, 10:23 • 7 min czytania 0 komentarzy

Koniec ekstraklasowego grania w tym roku już dzisiaj, to więc dobry moment dla klubów, by robić sobie rachunek sumienia i analizować co wyszło, a co nie. Jako że w Lechii wiele spraw jest postawionych na głowie i w obliczu problemów finansowych ktoś może nie mieć chwili do podobnych wyznań, sprawdziliśmy sami, jaką rundę ma za sobą Lechia. Innymi słowy: co jej wyszło, a co nie?

Co Lechii wyszło w tej rundzie, a co nie i dlaczego tego drugiego jest więcej?

Zacznijmy od plusów, bo jak nie trudno się domyślić, ich będzie mniej.

Wciąż solidna gra w obronie

Lechia straciła w tej rundzie 19 bramek, to trzeci wynik w lidze – ex aequo z Piastem, mniej razy po głowie dostawały tylko zespoły Śląska i Cracovii. Wiele tak naprawdę rozbiło się o mecz w Białymstoku, kiedy Lechia po raz pierwszy przyjęła trzy bramki w sezonie, grając w dziwną odmianę futbolu, polegającą na staniu, ewentualnie na człapaniu. Tak czy tak: sezon wcześniej o tej porze biało-zieloni mieli 17 sztuk do tyłu na liczniku, więc ekipa Stokowca cały czas utrzymuje się na określonym poziomie.

Bardzo solidny wciąż jest Nalepa, Augustyn do momentu kontuzji też momentami był więcej niż poprawny, zmienia go obecnie Maloca i przeważnie nie daje ciała. Mladenović jak tylko zamyka buzię i gra w piłkę to wciąż jest w czubie bocznych obrońców tej ligi.

Reklama

Naprawdę: jeśli chodzi o linię defensywy, tu nie ma się czego za bardzo czepiać, problemy leżały gdzie indziej.

Poprawnie rozwijająca się młodzież

Celowo przy omawianiu obrony nie wspominaliśmy o Karolu Fili, bo chcemy zawrzeć go tutaj. Chłopak nie obniżył lotów, gra na nie najgorszej średniej not u nas 4,76, jest dość równy, z większych wpadek kojarzymy tylko mecz w Krakowie z Wisłą, który kompletnie mu nie wyszedł. A tak? Raczej piątki, co jakiś czas czwórka. Jest w porządku, tym bardziej że Fila gra w reprezentacji Michniewicza, więc jego wartość sprzedażowa rośnie i kto wie, być może w obliczu słabej formy Haraslina jest największa w drużynie.

Dalej: trochę więcej oczekiwalibyśmy po Makowskim, natomiast i tak dramatu nie ma, szczególnie ostatnio Tomek wygląda solidnie, no, może pomijając ten nieszczęsny mecz w Białymstoku, kiedy zawiedli wszyscy. Do tego jeszcze trzeba mu wspomnieć kluczową bramkę z Zagłębiem Lubin, która pozwoliła uwierzyć w odwrócenie losów spotkania Pucharu Polski. Na razie nie widzimy w nim takiego potencjału jak w Fili, ale podobnego młodzieżowca chciałoby mieć u siebie pół ligi. Jak nie więcej.

Natomiast użyliśmy w śródtytule słowa „poprawnie”, bo dwóch młodzieżowców to trochę mało. Nie ma tak naprawdę Chrzanowskiego, Kobrynia, Paweł Żuk został ściągnięty latem, ale po co, na dziś do końca nie wiadomo. Do Lecha czy Zagłębie gdańszczanom w kwestii takich graczy wciąż cholernie daleko.

Dalsza gra w Pucharze Polski

Reklama

Trzeba chyba też docenić to, że Lechia w dalszym ciągu utrzymuje się w grze o krajowy puchar, już drugi rok z rzędu będąc zespołem turniejowym. Co więcej, ekipa Stokowca w tych rozgrywkach potrafiła pokazać charakter, którego momentami brakowało jej w lidze. Było 0:2 w meczach z Gryfem i Zagłębiem Lubin, a kończyło się na zwycięstwach 3:2 i awansach. Szczególnie to drugie zwycięstwo robiło wrażenie, bo tak jak w pierwszej połowie gospodarze właściwie nie istnieli, tak w drugiej momentalnie potrafili się wziąć w garść i odrobić niekorzystny wynik.

Teraz Lechię czeka w ćwierćfinale Piast i gdańszczanie są na tyle w komfortowej sytuacji, że ten mecz zagrają u siebie, co przy zasadach panujących w pucharze, jest bardzo korzystne. No, jak nie grano w Gdańsku tego typu meczów przez parę lat, tak po dość dziwnej banicji wzięto się za to na całego.

xa

Wyniki w lidze

No, po prostu są one dużo słabsze niż przed rokiem. Lechia nie ma już szans przezimować na podium, najwyżej co może osiągnąć przy wygranej z Rakowem to piąte miejsce, a przecież dwanaście miesięcy temu był lider. I 42 oczka na liczniku, kiedy dzisiaj może być ich co najwyżej 33. Dziewięć punktów to pewnie jeszcze nie przepaść, ale zasadnicza różnica? Na pewno, tym bardziej biorąc pod uwagę, że zespół się nie osłabił.

Ale może też nie wzmocnił? Przechodzimy płynnie do kolejnego punktu, którym są…

Transfery

Wydawało się, że logiczne, że sensowne, bo przeprowadzone w odpowiednim czasie i – by tak rzec – miejscu, gdyż nie szukano piłkarzy po brazylijskich plażach, ale oparto się o nazwiskach znanych kibicom Ekstraklasy. Niestety ten zakładany rozsądek nie pozwolił Lechii rozwinąć skrzydeł, a Piotr Stokowiec już w październiku zaczął przebąkiwać o koniecznych wzmocnieniach.

No bo tak:

– Udovicić oszalał i ¾ rundy przesiedział na dwóch zawieszeniach,

– Gajosa nie udało się odbudować, to nadal ten sam zahukany pomocnik z Lecha Poznań,

– Mihalik głównie się leczył,

– Żuk jest i… tyle.

Drobne plusiki można więc postawić tylko przy nazwiskach Malocy, który – jak wspomnieliśmy – ogarnia dziurę po Augustynie i Peszce, który miał przebłysk w postaci trzech goli w trzech kolejnych meczach. To wszystko jednak mało, za mało jak na zespół z poważniejszymi aspiracjami.

Lechia wciąż jest minimalistyczna

Temat wałkowany tyle razy, że wspomnimy, bo trzeba, ale jednym akapitem, żeby się nie powtarzać. Lechia lubi strzelić jedną bramkę i potem błagać rywala, żeby nie zrobił jej krzywdy, licząc na dowiezienie tego skromnego prowadzenia do końca. Takie wygrane jak z ŁKS-em u siebie czy Wisłą Płock też u siebie to wyjątki. Lechia tylko trzykrotnie zwyciężała różnicą więcej niż jednej bramki. Strzeliła 23 gole, co daje słabiutką średnią trafień na mecz. W czołowej ósemce tylko dwie ekipy mają gorszy bilans, ale w grupie spadkowej już zdecydowanie lepsze jest Zagłębie, tyle samo trafień ma Wisła Płock, atakująca, na litość boską, Kuświkiem.

Co by się nie działo, chyba stać Lechię na trochę więcej polotu z przodu?

Słaba forma Haraslina

Nie średnia, nie przeciętna. Słaba. Średnia not 4,35 i dwa gole z czterema asystami to po prostu słaby wynik Słowaka, który w tamtym sezonie był czasem nazywany nie tylko najlepszym skrzydłowym ligi, ale i piłkarzem. W tych rozgrywkach zdecydowanie obniżył loty, głównie przez swoje irytujące decyzje na boisku.

Jak trzeba podać, to strzela.

Jak strzelać, to poda.

Jak trzeba strzelać technicznie, to walnie na siłę.

Jak warto walnąć na siłę, to szuka kwadratowych jaj.

I tak dalej, i tak dalej. Nie wiemy, może chłopak nieustannie myśli o transferze i to przeszkadza mu w skupieniu na wydarzeniach boiskowych, ale tak jak wcześniej był łakomym kąskiem transferowym, tak teraz jego transfer do wymarzonej Serie A byłby po prostu sensacją. Kto i po co miałby go wziąć, skoro Haraslin to dzisiaj jeden wielki chaos? Być może ktoś się skusi, w końcu mówimy o zakupach w dyskoncie, ale w takiej formie pomocnik nie miałby czego szukać w nowym środowisku.

Lepiej chyba wziąć się za siebie, spędzić ostatnie pół roku w Gdańsku, dać dużo więcej i wówczas poszukać nowego wyzwania.

Wciąż irytujący Sobiech

Oczywiście parę zespołów dałoby się wychłostać za Sobiecha, bo zdecydowanie lepszy on niż Kolew czy inny Steczyk, sześć bramek piechotą nie chodzi. Natomiast nie mówimy o pierwszym lepszym gościu, tylko piłkarzu, który spędził lata w Niemczech. Zawodnicy z mniejszą marką potrafili sobie urządzać tutaj strzelnice, a Sobiech nadal jest taki… mizerny.

Dobra, sześć bramek jest, ale ostatnia w październiku. Potem było choćby to TRAGICZNE pudło z Wisłą Płock, nieprzekonująca gra, gdyż niby Artur jest na boisku, ale najczęściej spóźniony, dość wolny, apatyczny. Trudno się do niego przekonać po powrocie i Stokowiec wciąż do niego nie trafił.

Pytanie, czy kiedykolwiek trafi, trochę już Sobiech w Lechii jest.

*

Sensacji nie ma, wychodzi więcej minusów niż plusów. Naturalnie i tu, i tu można by dodać parę mniejszych podpunktów, jak solidna forma Kubickiego czy zjazd Łukasika, ale raz, że nie ma co się rozdrabniać, a dwa, wskazane przez nas czynniki są chyba najważniejsze dla obecnej formy Lechii. Z jednej strony jest bowiem solidna gra w defensywie, ale z drugiej kompletnie nie klei się atak, gdzie główne role po prostu muszą grać Sobiech z Haraslinem.

Być może ta szatnia musi zostać przewietrzona, zresztą zgodnie z zapowiedziami Mandziary, tak się stanie. Trudno znaleźć rolę dla Lipskiego, wyczekiwanie na równą formę Wolskiego robi się już cholernie nużące, co temu zespołowi może dać Arak? Świeża krew tej drużynie jest potrzebna.

Natomiast nie zwalajmy tylko na to. Umiał zawieść również Stokowiec, nie raz, nie dwa, defensywnymi zmianami dając zespołowi sygnał do niepotrzebnego odwrotu. Zawodzi również zarząd klubu, przecież grać trzy miesiące bez pensji to żadna przyjemność.

Znów wiele w Lechii się nie zgadza. Jeśli ten klub chce na dobre wskoczyć do krajowej czołówki, jeszcze masę rzeczy musi w sobie poprawić.

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Arek Dobruchowski
0
Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...