Reklama

Milan popsuł sobie urodziny

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

15 grudnia 2019, 17:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Spotkanie Milanu z Sassuolo było okazją do świętowania. Rossoneri obchodzili 120 urodziny przy wypełnionych trybunach, na których zasiadły klubowe legendy – od Arrigo Sacchiego przez Franco Baresiego po Didę. Imprezę popsuli jednak ci, którzy mieli stanowić jej główną atrakcję. Zawodnicy Milanu dali wykład o tym, jak grać, by nie zdobywać bramek. Nie pomógł w tym Krzysztof Piątek, jednak Polaka tym razem nie ma się co czepiać, bo koledzy nie stworzyli mu w zasadzie żadnej dogodnej sytuacji.

Milan popsuł sobie urodziny

Udany występ z Bolonią zwiastował, że pistolety byłego napastnika Cracovii będziemy mogli wkrótce oglądać równie często, co w zeszłym sezonie. Zresztą przed meczem z Sassuolo Piątek udzielił wywiadu włoskiemu Sky, który to potwierdzał. „Być może zrobiłem błąd podczas letnich przygotowań, bo w pierwszych meczach nie czułem się dobrze pod względem fizycznym, brakowało mi energii. Teraz czuję się znacznie lepiej” – mówił, a jego słowa znalazły potwierdzenie na boisku.

Piątek co prawda gola nie strzelił, ale za to winić należy raczej jego kolegów, którzy – co tu kryć – notorycznie go olewali. Wymowne, że jedyne dwa uderzenia zaliczył po rzutach rożnych. W pierwszej połowie dostał trzy niezłe prostopadłe podania, jednak za każdym razem uprzedzał go weteran i rezerwowy bramkarz Sassuolo, Gianluca Pegolo.

Więcej działo się za to w drugą stronę, bo Piątek znów został „okradziony” z premierowej asysty na włoskich boiskach. Tuż po wejściu na boisko Lucasa Paquety napastnik obsłużył go kapitalnym podaniem piętą, jednak Brazylijczyk przegrał pojedynek z bramkarzem. Bliski gola po podaniu Piątka był też Hakan Calhanoglu, ale znów lepszy był Pegolo, który w kapitalnym stylu obronił też dobitkę Bonaventury. Ostatecznie jednak Piątek w protokole zaistniał dopiero przy okazji zmiany, dlatego trzeba się spodziewać, że włoskie media znów zaczną wypominać mu brak goli. Szkoda, bo forma rośnie.

Reklama

A sam mecz? Nie było to widowisko godne 120 urodzin tak potężnego niegdyś klubu. Być może byłoby inaczej, gdyby VAR nie anulował pięknego trafienia Theo Hernandeza, który huknął nie do obrony sprzed pola karnego. Wcześniej jednak piłkę ręką zagrał Franck Kessie, dlatego decyzja sędziego była słuszna. Podobnie, jak brak rzutu karnego dla Milanu po zagraniu ręką Francesco Magnanelliego, który wcześniej był faulowany przez piłkarza Rossonerich. Podsumowaniem pierwszej połowy niech będzie akcja Ismaela Bennacera. Pomocnik Milanu skorzystał z kiksu Magnanelliego i pognał autostradą na bramkę. Algierczyk minął Pegolo na 30 metrze i wydawało się, że tym razem nic już nie zabierze Milanowi gola. A jednak. Bennacer z niewiadomego powodu, zamiast huknąć na pustaka posłał farfocla po ziemi, trafiając w nadbiegającego Domenico Berardiego.

Cóż, po takim popisie Rossoneri pretensje o wynik mogą mieć tylko do siebie.

Natomiast podziękowania za punkt piłkarze Pioliego mogą kierować już do rywali, którym na początku drugiej części meczu wystawiali piłki jak na tacy. Ci nie skorzystali z prezentów, nieźle spisywał się też Donnarumma, który zaliczył kilka ważnych interwencji. Choć trzeba też zaznaczyć, że kilkukrotnie przyprawił kibiców o zawał, bo nie do końca potrafił dogadać się z obrońcami, co do kwestii oddalenia zagrożenia od własnej bramki. Raz ze wsparciem przyszedł mu też Piątek, który wybił piłkę niemal z linii bramkowej. Rossoneri w końcu przebudzili się w ofensywie, ale wciąż strzelali bez namysłu. Przeszkodą nie do przejścia był wspomniany, 38-letni Pegolo, który rozegrał mecz życia i nieoczekiwanie swoją obecnością na murawie uleczył trzecią od końca defensywę w lidze. Ale nawet Pegolo nie byłby w stanie uratować kolegom tyłka, gdyby Rafael Leao, który zmienił Piątka, miał nieco więcej szczęścia. Portugalczyk dwukrotnie soczyście przymierzył z dystansu, ale raz trafił w poprzeczkę, a raz w słupek.

Milan nie odniósł trzech zwycięstw z rzędu już od pół roku i na tak udaną serię jeszcze sobie poczeka. Rossoneri znów stracili punkty, co boleć może tym bardziej w obliczu wpadek Napoli i Torino. Ekipa Stefano Pioliego mogła zaliczyć awans w tabeli, a tymczasem marazm trwa.

AC Milan 0:0 Sassuolo

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...