Niedawno redaktorzy Weszło przedstawiali swoją najlepszą trójkę w kontekście Złotej Piłki za 2019 rok, a teraz o to samo zapytaliśmy kilku ekspertów. Generalnie jest zgoda, których piłkarzy należy brać pod uwagę, ale ich kolejność tasuje się znacznie bardziej. Zaskoczył nas Tomasz Kłos. Były reprezentant Polski i ekspert TVP Sport nie znalazł miejsca na podium dla Leo Messiego.
TOMASZ SMOKOWSKI
1. Van Dijk
2. Messi
3. Lewandowski
Bez Van Dijka nie byłoby Ligi Mistrzów dla Liverpoolu, nie byłoby już niemal na pewno pierwszego miejsca na koniec tego roku w Premier League, nie byłoby też zapewne powstania z kolan reprezentacji Holandii. Facet ma sezon życia. Poza tym wydaje mi się, że w roku, w którym Messi lub Ronaldo – mam nadzieję – Złotej Piłki nie zdobędą, warto byłoby nagrodzić kogoś mniej oczywistego. Na przykład obrońcę, bo oni wygrywają tu bardzo, bardzo rzadko.
Na drugim miejscu jednak Messi z racji wszystkich rekordowych osiągnięć i poziomu gry, który nadal prezentuje na najwyższym poziomie, mimo że Barcelona jako zespół notuje czasem zaskakująco złe wyniki. Sądzę, że gdyby nie Van Dijk i jego banda, to właśnie „Barca” wygrałaby w tym roku Ligę Mistrzów.
Najniższy stopień podium dla Lewandowskiego. Bardzo dobry i bardzo równy rok. Może umieszczam go tu trochę pod wpływem chwili, bo ostatnie tygodnie to właśnie jego czas, ale na pewno w głosowaniu te najświeższe wydarzenia też mają znaczenie. Historia pokazuje, że człowiek znacznie lepiej pamięta to, co wydarzyło się dwa tygodnie czy miesiąc temu, niż coś sprzed dziesięciu miesięcy. Ale Robert tak naprawdę przez cały rok grał świetnie. Widzę faceta, który nagle po trzydziestce nauczył się dryblować tak, jak ciągle mówiliśmy, że nie umie. Pokazuje, że nawet w tym wieku można jeszcze mocno pójść do przodu. Nadal potrafi mnie zaskoczyć.
ŁUKASZ WIŚNIOWSKI
1. Messi
2. Van Dijk
3. Lewandowski
Messi jest najlepszy bez podziału na kategorie. Król i tyle. Nie kupuję argumentu, że 0:4 na Anfield coś tutaj zmienia, bo w takim bardziej niż Leo na Złotą Piłkę zasłużył James Milner. Messi cały czas robi gigantyczne wrażenie i cały czas jest piłkarzem o największej skali talentu na świecie. Co ważne, zmienia swój profil grania, staje się bardziej uniwersalny na boisku, gra niżej, strzela więcej goli prawą nogą, opanował do perfekcji rzuty wolne. Jeśli ktoś w piłce zasługuje na słowo geniusz, to moim zdaniem Messi i Pep Guardiola. W tym roku nie było kogoś, kto pozamiatałby w innych aspektach. Nie widzę żadnego powodu, dla którego znów nie miałby zostać wyróżniony Argentyńczyk.
Van Dijk rozegrał absolutnie nieprawdopodobny sezon. Już rok wcześniej był znakomitym obrońcą, ale to, jak teraz prezentował się piłkarsko i fizycznie było imponujące. Co może więcej zrobić zawodnik defensywny, żeby znaleźć się tak wysoko w takim plebiscycie? On zrobił wszystko. A to przy okazji fajna historia, bo Holender późno dojrzał do roli gwiazdy. Ostatnio nawet sprawdzałem, że De Ligt mając 19 lat przechodził za 80 baniek z Ajaxu do Juventusu, a Van Dijk w jego wieku za 250 tys. euro przychodził do Groningen. No i ciągle pamiętamy tego piłkarza z meczów Celtiku z Legią. Jak to mówił u nas na kanale Michał Kucharczyk, razem z Miro Radoviciem nieźle kręcili Van Dijkiem. Kuchy ma zresztą koszulkę od niego, wymienili się. Można to tak spuentować: od gościa, którym kręcił Kucharczyk, do stopera, który w zeszłym sezonie Premier League nie przegrał żadnego pojedynku.
„Lewy” spośród topowych piłkarzy jest najnormalniejszy i najbardziej ludzki. W jego grze nie zakochujesz się od pierwszego wejrzenia, ale im dłużej go oglądasz, tym bardziej go doceniasz. Dla mnie jest geniuszem koordynacyjnym. Pokażesz mu raz ćwiczenie i on je powtarza. Ma 31 lat, a w wielu aspektach gry wciąż czyni gigantyczne postępy. Nawet jak przegra z kumplami na konsoli, ćwiczy później po godzinach, żeby następnym razem wygrać. Ciągle odczuwa niezadowolenie, chce coś poprawiać. Choćby te dryblingi z meczów ze Słowenią czy Fortuną Duesseldorf. Jeszcze 2-3 lata temu nie bylibyśmy w stanie przewidzieć, że takie elementy staną się u niego powtarzalne. Najlepsze w nim jest to, że nie dorabia żadnej ideologii do różnych rzeczy, które mogą wydawać się dziwne dla przeciętnego kibica, jak teraz te osławione korygowanie snu. On się do tych zmian przyzwyczaja, to nie są wyrzeczenia. Wszystko racjonalizuje. No i jest do bólu regularny w strzelaniu, stał się największą gwiazdą Bundesligi. Może nie miał jakiegoś przełomowego momentu w Lidze Mistrzów czy reprezentacji, ale umieszczenie go w trójce byłoby pochwałą normalności. Realnie patrząc, sukcesem byłaby pierwsza piątka, podium to już byłby szał, na pierwsze miejsce w moim odczuciu nie ma szans.
[etoto league=”spa”]
JACEK MAGIERA
1. Lewandowski
2. Messi
3. Van Dijk
Roberta wyróżniam za cały rok. Strzelał gole z wielką regularnością, nigdzie nie zawodził, a ostatnio chwilami przeprowadza akcje jak Leo Messi. A propos Messiego, ciągle wyprawia wielkie rzeczy i pozostaje zawodnikiem absolutnie nietuzinkowym. No i nieustannie ten swój geniusz rozwija, nie zawsze przecież tak wspaniale wykonywał rzuty wolne. Dziś wpada mu jeden za drugim, jest niesamowita powtarzalność. Van Dijk niejako przebojem wdarł się do światowej czołówki, najlepszy wśród obrońców.
KAMIL KOSOWSKI
1. Messi
2. Van Dijk
3. Lewandowski
Jestem tego samego zdania co Juergen Klopp: jeżeli mamy konkurs na najlepszego piłkarza na świecie, Messi wygrywa co roku. I spodziewam się, że teraz również będzie pierwszy. Dla niego trzeba byłoby stworzyć osobną kategorię, to unikatowy piłkarz, nie ma konkurencji.
Van Dijka doceniam za wpływ na drużynę. Liverpool w tamtym sezonie tracił bardzo mało goli, a Holender był nie do przedryblowania, nie do oszukania. Ostatnie miesiące może już nie są tak krystalicznie czyste, ale za całokształt mu się należy, w końcu wygrał Ligę Mistrzów. Taki triumf zawsze ma swój wydźwięk, dlatego aż siedmiu zawodników „The Reds” zostało nominowanych do Złotej Piłki, a z nich Van Dijk jest najlepszy. Podzielam jednak opinię Wojtka Kowalczyka, który uważa, że ta nagroda jest dla czarodziejów, dla gości, którzy czarują, strzelają gole i zaliczają wspaniałe asysty.
Robert Lewandowski trzeci. Rozgrywa sezon życia, jeżeli dalej będzie tak strzelał, a Bayern osiągnie coś w Lidze Mistrzów, to może w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej.
TOMASZ KŁOS
Lewandowski
Van Dijk
Mbappe
Wiem, że jest tu trochę patriotyzmu i sentymentu, ale „Lewy” naprawdę wykręca w tym roku takie liczby, że na każdym muszą zrobić wrażenie. Jest dziś najlepszym napastnikiem na świecie, ma olbrzymi wpływ i na Bayern, i na reprezentację. Drugi Van Dijk. Ludzie z defensywy z reguły są pomijani, od czasów Fabio Cannavaro żaden obrońca nie zdobył Złotej Piłki. Stoper Liverpoolu to praktycznie zawodnik kompletny, bez słabych punktów, wspaniale prezentował się w Lidze Mistrzów i Premier League. Jako trzeciego trochę przekornie dam Mbappe z PSG, który nie zatrzymuje się w rozwoju, gra pierwsze skrzypce w klubie i francuskiej kadrze. Pominę Messiego i Ronaldo, moim zdaniem nie byli w tym roku aż tak świetni jak zazwyczaj. Zwłaszcza Cristiano spuścił z tonu, w ostatnim czasie zawodzi w Juventusie. Coś czuję, że pewna era już się kończy.
WALDEMAR PRUSIK
1. Messi
2. Lewandowski
3. Van Dijk
Uważam, że Messi w dalszym ciągu jest najlepszym piłkarzem na świecie i regularnie to pokazuje. Mamy wielkie szczęście, że możemy go oglądać. Czysty geniusz. Kiedyś był Maradona, teraz jest Messi. „Lewy” na drugim miejscu bez naginania. Przez cały rok utrzymywał się w bardzo dobrej formie, regularnie strzelał w i w Bundeslidze, i w Lidze Mistrzów, i w reprezentacji. W ścisłej czołówce napastników znajduje się od kilku lat, ale ten sezon chyba jest dla niego najlepszy w karierze i trzeba to docenić. Van Dijk świetnie prezentował się w Liverpoolu, wygrał z nim Ligę Mistrzów, na pewno najlepszy obrońca 2019 roku.
Fot. FotoPyK