Reklama

Trudne jest życie lidera

redakcja

Autor:redakcja

30 listopada 2019, 17:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Przerąbane ma lider w polskiej Ekstraklasie. Wszyscy od niego wymagają, żeby punktował regularnie, by pokazywał, że jego obecność na pierwszym miejscu nie jest przypadkowa. No, absolutny koszmar, nie dadzą żyć, nadmiar obowiązków jest przytłaczający. A gdyby tak pierwszą lokatę zastrzec i liczyć od drugiej? Czy wówczas nie żyłoby się nam lepiej? Ktoś powie, że to oszukana nomenklatura, ale przecież nazywamy ligę Ekstraklasą, kiedy „ekstra” jest w niej jakiś nieznaczący ułamek. Aż nam żal Pogoni, że tym liderem jest, bo nie było wyjścia: musiała dzisiaj stracić punkty. I straciła.

Trudne jest życie lidera

Rywal był niby łatwy, bo Arka zarabia oczka raz od wielkiego dzwona, w ostatnim spotkaniu z Jagiellonią nie pokusiła się nawet o celny strzał, więc w ofensywie raczej nie dysponuje zbrojną armią, bardziej pistolety na wodę (przy ogromnej suszy). Niestety, klątwa lidera nie wybacza, nie bierze jeńców, coś musiało pójść nie tak.

Brakowało więc Pogoni na przykład skuteczności, sytuacje bowiem się pojawiały, ale piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do siatki. Świetnie bronił Steinbors, jak w przypadku sytuacyjnego uderzenia Buksy, ale jego parad można było się spodziewać, bo Łotysz to jedna z nielicznych pozytywnych postaci w gdyńskiej szatni. Natomiast nawet taki bramkarz przy paru okazjach miałby prawo nie pierdnąć, ale wówczas dla gości ten cholerny prostokąt robił się jednak zbyt mały, na przykład dla Spiridonovicia, który był aktywny, bardzo wręcz, jednak parokrotnie jego próby mijały słupki. Coś jak nadpobudliwy uczeń, który często podnosi rękę i gdzieś dzwoni, ale nie wiadomo w jakim kościele.

Mówimy więc o okazjach przyjezdnych, ale z drugiej strony nie miało się wrażenia – może z wyłączeniem końcówki spotkania – że trwa jakieś oblężenie i zaraz już na pewno coś wpadnie, nie ma co się martwić. Nie, Pogoń była dzisiaj w swoich akcjach często zbyt czytelna, one trwały zbyt długo i Arka potrafiła te ataki odeprzeć. Najczęściej po prostu blokując próby uderzeń, bo gdzieś między wtorkiem a środą było wiadomo, że Portowcy w tym momencie akurat taką próbę podejmą.

Ostatecznie gospodarze dali się radę zaskoczyć tylko raz, kiedy z prawej nogi uderzył Matynia. Nie dziwimy się: sami byliśmy zszokowani. Cóż, widocznie klątwa lidera była wówczas w ubikacji.

Reklama

Trudno powiedzieć, że Pogoń nas rozczarowała, bo liderzy tej ligi rozczarowują nas raz za razem, mniej więcej takiego spotkania można było się spodziewać. Mamy natomiast zgryz co sądzić o Arce, bo z jednej strony grała nieźle jak na siebie, ale to ten przykład niskich oczekiwań. W sensie: przyszedł do ciebie ostatnio sąsiad i zwymiotował na dywan, a za drugim podejściem już nie brudził mieszkania, tylko był bardzo niemiły. Niby więc lepiej, ale trudno mówić o przyjaźni.

Bo cóż: Arka z piłką wciąż jest w trudnych relacjach, status „to skomplikowane” na Facebooku miałby rację bytu. Możemy pochwalić za poprawną grę w obronie, z pewnością gospodarze nie rozłożyli przed przyjezdnymi czerwonego dywanu. Natomiast ofensywa? Nadal nie przekonuje, jest interesująca jak kisiel. Zjesz, ale bez emocji. Dość powiedzieć, że gol padł po rzucie karnym, a poza tym trudno wskazać jakieś ciekawsze historie pod bramką Stipicy (drugi gol słusznie nieuznany za nakładkę). Serrarens jak był słaby, tak jest, owszem, wywalczył karnego, ale jak mamy go chwalić za to, że ktoś na niego wpadł, to wolimy nie.

Nando bez czerwonej kartki, więc mówimy o postępie, świetnie, Młyński z Antonikiem mogliby grać przez 10 godzin i nic by nie wymyślili. Trzeba czekać na powrót Schirtladze, bo bez Gruzina żółto-niebiescy mogliby wyciągnąć tylko 1:0 z pustą bramką.

Podsumowując: był to mecz, jakiego się chyba spodziewaliśmy, bez większych fajerwerków, dość spokojne sobotnie pykanko. Pograli, a teraz pójdą w swoją stronę. Pogoń być może straci piętno lidera, Arka na pewno nie opuści strefy spadkowej. I tak to się żyje spokojnie na tej wsi.

arkpog1

Fot. 400mm.pl

Reklama

Najnowsze

Anglia

Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Arek Dobruchowski
0
Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...