Reklama

No i to się nazywa “grupa śmierci!”

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

30 listopada 2019, 20:04 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wyznaczanie przed turniejem piłkarskim „grupy śmierci” to już właściwie świecka tradycja. Nawet jeżeli żadna grupa w gruncie rzeczy się do tego miana nie nadaje, to i tak – choćby na siłę – próbuje się zawsze jedno z zestawień w ten sposób określić. Tak już jest, tak się przyjęło i tyle. Po losowaniu Euro 2020 nie ma jednak powodów do kombinowania, ponieważ na pierwszy rzut oka widać, że będziemy mieli na przyszłorocznych mistrzostwach do czynienia z grupą śmierci i to pełną gębą.

No i to się nazywa “grupa śmierci!”

Z pierwszego koszyka w grupie F znaleźli się Niemcy, którzy jednocześnie pełnią rolę gospodarza tego zestawienia. Niemcy, czyli półfinaliści poprzedniego Euro, a tak bardziej historycznie rzecz ujmując – czterokrotni mistrzowie świata i trzykrotni mistrzowie kontynentu. Kadra, która w XXI wieku siedem wielkich turniejów kończyła w strefie medalowej. Jeżeli zaś chodzi o jej występy na mistrzostwach Starego Kontynentu – od 1972 roku tylko trzy razy nie zakończyła ich co najmniej w czołowej czwórce. Można wypominać podopiecznym Joachima Loewa spartolony mundial, ale drużyny narodowej naszych zachodnich sąsiadów po prostu nigdy nie można lekceważyć. Zwłaszcza, że swoje mecze grupowe niemiecka ekipa rozegra na Allianz Arenie w Monachium.

Z drugiego kosza do grupy z Niemcami trafiła natomiast Francja. Aktualni mistrzowie świata i wicemistrzowie Europy. W sumie czterokrotni medaliści Euro, w tym dwa razy złoci. Starcie Francuzów i Niemców już na tak wczesnym etapie turnieju samo w sobie może uchodzić za sensację i absolutny mega-hit fazy grupowej. To jednak nie koniec.

Trzecią ekipą w tym towarzystwie zostali bowiem… Obrońcy tytułu. Aktualni mistrzowie Europy, Cristiano Ronaldo i spółka, czyli Portugalczycy. Jasny gwint, ale paczka!

Screenshot_2019-11-30 UEFA Euro 2020 - Wikipedia

Reklama

Nie ma się co dziwić, że dołączenie Portugalii do tak zacnego towarzystwa wywołało poruszenie na sali w Bukareszcie. Miny przedstawicieli zainteresowanych federacji wyglądały na nietęgie. I nie zamaskowały tego nawet te fałszywe uśmiechy.

Oczywiście na Euro 2020 z grupy można wyjść nawet z trzeciego miejsca, więc nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeżeli wszystkie trzy potęgi awansują solidarnie do fazy pucharowej, ale umówmy się – nikt nie lubi zaczynać mistrzostw od aż tak wymagających wyzwań. Wielkie turnieje mają to do siebie, że najlepiej jest się na nich rozkręcać pomalutku, z każdym kolejnym meczem. Na takim patencie Portugalia wygrała przecież ostatnie Euro – im dalej w las, tym podopieczni Fernando Santosa byli mocniejsi, lepiej zorganizowani. Aż w końcu doczłapali się do samiutkiego złota. Teraz na człapanie nie będzie szans, bo Francja i Niemcy to nie Austria i Węgry. Trzeba od razu zacząć grać na najwyższych obrotach i utrzymać tempo przez kilka tygodni. Cholernie trudna misja.

No dobra, a kto będzie czwartym do brydża w tym szalonym towarzystwie? Opcji jest sporo.

Jeżeli Rumunia przebrnie przebrnie przez ścieżkę barażową A, zostanie z automatu przyporządkowana do grupy C na Euro, czyli zmierzy się z Ukrainą, Holandią oraz Austrią. Stanie się tak, ponieważ część spotkań grupy C rozegranych zostanie w Bukareszcie. W takiej sytuacji w grupie F – czyli omawianej grupie śmierci – wyląduje ekipa, która awansuje na Euro ścieżką barażową D. Czy to oznacza, że będą to kompletne ogórasy i chłopcy do bicia? Otóż nie. Teoretycznie szanse udziału w mistrzostwach wciąż mają Białoruś, Gruzja i Macedonia Północna, ale wielkim faworytem baraży w tej ścieżce jest piekielnie groźna reprezentacja Kosowa. Wcale nie jesteśmy przekonani, że Kosowo zakończyłoby rywalizację w grupie śmierci z zerowym dorobkiem punktowym. A już na pewno podopieczni Bernarda Challandesa tanio by swojej skóry nie sprzedali.

To jednak tylko jeden wariant, jest też drugi. Rumunia przegrywa baraże, a w takim układzie w grupie śmierci ląduje triumfator play-offów ze ścieżki A. Może to być Bułgaria (raczej nie, za ciency w uszach), albo ktoś ze starych znajomych Portugalii – Węgry lub Islandia. Ci ostatni wyglądają na najmniej wygodnych przeciwników.

Mniejsza jednak na razie o spekulacje na temat czwartej ekipy. Te trzy, które już znamy prezentują się dostatecznie ekscytująco.

Reklama

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...