Wszyscy widzimy, że Filip Mladenović to naprawdę dobry piłkarz. Drugi sezon z rzędu utrzymuje wysoką formę, ogarnia w tyłach, ale jednocześnie gra bardzo nowocześnie, już ma cztery asysty (przy dziewięciu za sezon 2018/19), jest powoływany do kadry Serbii i ostatnio dość często w niej gra. Na nasze warunki kozak, na warunki średnio-europejskie: więcej niż przyzwoitość. Po co ta laurka? Zgodnie ze starą szkołą, żeby zaraz pieprznąć. Tak jak nie mamy wątpliwości co do jakości piłkarskiej Mladenovicia, tak nie mamy innych złudzeń: gość zachowuje się jak oszołom.
Macha łapami, jakby kierował ruchem na skrzyżowaniu. Co chwilę ma pretensje do sędziego, jakby ten napluł mu do zupy, zwyzywał kobietę i zastawił miejsce parkingowe. Grymasi, krzywi się, oburza, jest wiecznie niezadowolony, mruczy coś pod nosem, uśmiecha się ironicznie i jednocześnie głupkowato.
Krótko mówiąc: jest obecnie – pod względem zachowania – chyba najbardziej irytującym ligowcem. Słuchajcie, Dominik Furman, gdy jeszcze znajdował się po ciemnej stronie mocy, nawet w połowie nie był tak idiotycznie nabuzowany. Mladenović wziął wszystkie cechy starego Furmana i podniósł je do potęgi.
Przykład z ostatniego meczu. Mladenović jest faulowany, sędzia wskazuje na wapno, ale po konsultacji z VAR-em cofa decyzję i pokazuje spalonego. Nie przy stanie 1:1, nie przy 0:1 dla ŁKS-u. Nawet nie przy 2:1. Przy 3:1 dla Lechii. Mecz właściwie zamknięty, bo po około kwadransie grania goście już nawet nie pierdnęli. No, ale dla marudy zawsze znajdzie się okazja, więc Filip wykręcił łapami dwa tysiące kółek przed Myciem, toteż ten dał mu żółtą kartkę.
Ktoś powie: można się było wściec, skoro VAR trzeci raz zadziałał na niekorzyść Lechii. Odpowiemy: pewnie można, ale jak ktoś się wściekł wyjątkowo, to oczywiście Mladenović. I to była jego ósma żółta kartka w tym sezonie, dlatego przez taką pierdołę Piotr Stokowiec będzie się musiał zastanawiać jak załatać tę dziurę w Krakowie i dlaczego Makowskim (bo właściwie innego wyboru nie ma).
I cóż, jak wyliczyło Ekstrastats.pl, w tym sezonie to była trzecia kartka Mladenovicia za dyskusję z sędziami. W tamtym miał ich cztery. Nikt od początku rozgrywek 18/19 nie uzbierał ich w sumie więcej.
Siedem żółtych za samo paplanie z sędziami… Przecież to jest wręcz niewiarygodne, że można się otrzeć o dwa zawieszenia, ponieważ ma się ochotę porozmawiać. Słuchaj, Filip, jak jesteś taką gadułą, to może się wygadaj w jakiejś kawiarni? Chociaż, cholera, to też kiepski pomysł, pewnie komentowałbyś każdy ruch kelnerki, każdą kolejną piosenkę z playlisty, każdy element wystroju. Poza tym machałbyś rękami i zbił zastawę.
Tak wygląda Mladenović w obrazkach:
Serio, swoim zachowaniem Mladenović działa na szkodę Lechii. Przecież nie chodzi tylko o to durne gderanie, ale też często o brzydkie faule i zachowania, które również nie są Serbowi obce. Przykładem niech będzie niesportowy faul na Badii w Superpucharze Polski (uderzenie otwartą dłonią), po którym wściekł się sam Stokowiec.
– Zamierzam trzymać dyscyplinę w zespole. Nie podobało mi się to, co Filip zrobił w Gliwicach. Został za to wewnętrznie ukarany. Jeśli to będzie się powtarzało, będzie dalej ponosił konsekwencje finansowe, a być może także inne. Mamy swoje wewnętrzne zasady i obowiązują one wszystkich. Mladenovicia nie usprawiedliwia to, że jest czołowym zawodnikiem i świetnym technikiem. Czasem jedna głupia kartka, a w konsekwencji czyjaś nieobecność, może zadecydować o końcowych rozstrzygnięciach.
Serb niby sypał głowę popiołem:
– Przyjąłem karę za to, co zrobiłem w Gliwicach. Zasłużyłem na nią i nie mam z tym żadnego problemu. Na pewno było to prewencyjne ze strony klubu i miało dać mi do myślenia. Zrozumiałem swój błąd i zrobię wszystko, żeby unikać takich sytuacji.
Ale jednocześnie dodawał:
– Nie róbmy z tego wielkiego halo, czasem przesadzam i liczę się z konsekwencjami. Rozumiem swoje błędy i pracuję nad tym, aby nie przekraczać pewnych granic.
Krótko mówiąc, gdyby wszyscy na terenie Polski tak pracowali, państwo upadłoby po tygodniu. Jeśli bowiem Mladenović pracuje nad sobą, to chyba maksymalnie 30 sekund dziennie. „Będę ogarnięty na boisku, będę… O, zostały mi jeszcze krakersy. Matko, jak mnie ten sędzia ostatnio wkurwił”.
Zmień się Filip, naprawdę. Nie wiemy, na jakich warunkach podpisałeś ten pakt z diabłem, skoro jeszcze nie dostałeś czerwonej kartki na naszych boiskach, ale nawet diabeł w końcu bezradnie rozłoży ręce i ci nie pomoże.
Fot. 400mm.pl