Reklama

Nowa nazwa, nowy lider. VERVA Warszawa pokonuje ZAKSĘ

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

20 listopada 2019, 23:45 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wczoraj, po długim i nerwowym oczekiwaniu, wreszcie ogłoszono, że Projekt Warszawa przechodzi do historii. Drużyna ze stolicy zwie się teraz VERVA Warszawa ORLEN Paliwa. Dziś – jakby dla uczczenia znalezienia sponsora – podopieczni Andrei Anastasiego pokonali mistrza Polski, ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. I to na jego parkiecie.

Nowa nazwa, nowy lider. VERVA Warszawa pokonuje ZAKSĘ

Zacząć musimy od tego, że był to naprawdę długi mecz. I nie chodzi nam tylko o to, że trwał pięć setów. Spójrzcie na pełne nazwy obu ekip: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i VERVA Warszawa Orlen Paliwa. Mielibyśmy problem z wymówieniem ich na jednym wdechu. Nieważne jednak, jak się nazywają, ważne, że gdy ich zawodnicy wychodzą na parkiet, możemy się spodziewać naprawdę fantastycznych spotkań.

A przecież wcale nie było pewne, że Onico, znaczy Projekt, znaczy VERVA w ogóle będzie w PlusLidze grać. Gdy jasne stało się, że sponsor wycofuje się z finansowania klubu, trwała walka o to, by wielka siatkówka pozostała w Warszawie. Walkę wygrano, a do tego – co wręcz zadziwiające – utrzymano niemal cały skład, łącznie z trenerem światowej klasy. Trzeba oddać Piotrowi Gackowi, prezesowi klubu, że ma dar przekonywania. Bo bez niego byłoby to pewnie niemożliwe.

I warszawska ekipa, grająca wówczas jeszcze jako Projekt, szybko pokazała, dlaczego to dobrze dla naszej ligi, że w niej została. W pierwszych pięciu meczach odniosła pięć zwycięstw i zajmowała pozycję wicelidera. Punkt do ZAKSY traciła tylko dlatego, że w Zawierciu potrzebowała pięciu setów na ogranie tamtejszego Aluronu. Dzisiejsze spotkanie było więc dla stołecznej ekipy podwójnie ważne – był to pierwszy mecz pod nową nazwą, ale i rywalizacja o zajęcie pozycji lidera. Oczekiwaliśmy więc walki do ostatniej piłki.

Nie zawiedliśmy się. Choć żadnego seta nie grano na przewagi, dostaliśmy prawdziwy pokaz gry zarówno w obronie, jak i ataku. Spotkały się w końcu dwie najlepsze ekipy poprzedniego sezonu, dwie najlepsze trwającego obecnie i dwie po grze których najwięcej sobie w tej chwili obiecujemy. A przy okazji spotkało się dwóch znakomitych szkoleniowców – Andrea Anastasi i Nikola Grbić. To po prostu musiał być hit.

Reklama

Lepiej w mecz weszła ZAKSA, to gospodarze wygrali pierwszego seta, ku radości miejscowych fanów. Świetnie grał Łukasz Kaczmarek, a zagrywkami niemiłosiernie punktował rywali David Smith. Kędzierzynianie prowadzili już w pewnym momencie sześcioma punktami, ale przewagę roztrwonili. Tyle tylko, że VERVA nie potrafiła skończyć ataku w decydujących momentach. I przegrała partię do 22. W drugiej jednak wygrała, dokładnie w takim samym stosunku punktowym – 25:22. To był znacznie bardziej zacięty set, którego losy rozstrzygnęły się dopiero pod koniec, gdy dwaj środkowi warszawskiego zespołu – Andrzej Wrona i Piotr Nowakowski – dołożyli swoje punkty.

Bez historii przebiegała trzecia partia, w której od samego początku to ZAKSA rozdawała karty, a na jej absolutnego lidera wyrastał Olek Śliwka, znakomicie dziś grający zarówno w przyjęciu, jak i ataku. W czwartym secie zrewanżowali się jednak goście, którzy wygrali do 18. Ich z kolei prowadził do boju Bartosz Kwolek, czyli jedyny człowiek, który zdobył więcej punktów od wspomnianego Śliwki (24:22, niezły pojedynek urządzili sobie panowie). Swoją drogą jak wklikacie sobie Bartka w Google, dowiecie się, że gra równocześnie w Onico i Projekcie Warszawa. Ale w VERVIE nie. Cóż, jak widać nawet nasz ulubiony wujek nie jest nieomylny.

W tie-breaku to Kwolek i jego koledzy okazali się lepsi. Podkreślamy raz jeszcze udział Bartka, bo w decydującej partii prezentował się wręcz fantastycznie. Raz za razem kończył takie piłki, że dłonie same składały się nam do oklasków. Biorąc pod uwagę to, że i Śliwka nie odpuszczał, o przyszłość pozycji przyjmującego w naszej kadrze możemy być naprawdę spokojni. Spokojny po spotkaniu nie będzie za to pewnie Nikola Grbić, bo jego podopieczni w końcówce popełnili kilka błędów, oddając gościom cenne punkty. Ci to wykorzystali i wygrali całe spotkanie 3:2.

Dzisiejszy wynik oznacza, że w całej PlusLidze pozostał już tylko jeden niepokonany zespół i jest nim VERVA Warszawa, czyli nowy lider i pierwszy pogromca mistrza. Jak na drużynę, która jeszcze miesiąc temu walczyła o to by istnieć – takie rezultaty naprawdę robią wrażenie.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 VERVA Warszawa ORLEN Paliwa (25:22, 22:25, 25:20, 18:25, 11:15)

Fot. Newspix

Reklama

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

„Miał szklaną psychikę, a dziś to mentalny tytan”. Bartłomiej Bołądź i jego droga po srebro igrzysk

Jakub Radomski
5
„Miał szklaną psychikę, a dziś to mentalny tytan”. Bartłomiej Bołądź i jego droga po srebro igrzysk
Polecane

Bestia w ataku i dżentelmen siatkówki. Aaron Russell błyszczy w PlusLidze

Jakub Radomski
2
Bestia w ataku i dżentelmen siatkówki. Aaron Russell błyszczy w PlusLidze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...