Dół, góra, dół, góra. Sinusoida, huśtawka, zwał jak zwał. Sezon Jakuba Rzeźniczaka w pigułce tak właśnie należy na razie postrzegać.
Najpierw dół, bo choć on do Legii chciał, to w Legii – jak słyszymy – nie każdemu pasował. Rozważał nawet zakończenie kariery, zajęcie się piłką od innej, menedżerskiej strony. Potem góra – podpisanie kontraktu z Wisłą Płock, do którego namówił go dobry znajomy Marek Jóźwiak. Znów dół – słabiutkie wyniki za Leszka Ojrzyńskiego, gdy miał grać na prawej obronie, jak lata temu w naszej lidze. No Dani Carvajal to to nie był. Wreszcie góra – przestawienie na środek obrony za Radosława Sobolewskiego, uwieńczone golem w szóstym z rzędu wygranym meczu z Jagiellonią. Fotel lidera ekstraklasy dla Nafciarzy, pierwszy w historii klubu.
Rzeźniczak miał w wejściu na tron naprawdę spory udział. Oczywiście wiadomo, na liście najbardziej zasłużonych w tym sezonie piłkarzy płocczan jest Dominik Furman i długo, długo nic. Ale gdy już dokopiemy się do kolejnych odpowiedzialnych za dobre wyniki, pomijanie “Rzeźnika” byłoby zwyczajnie niesprawiedliwe. Ostatnich sześć meczów grał na stoperze – wszystkie Wisła wygrała, straciła zaledwie cztery gole, zachowała dwa czyste konta.
Szczęście jednak nie trwa wiecznie, w przypadku Rzeźniczaka wytrzymało ono parę dni. Dziś Wisła Płock podała informację, że stoper wylądował w szpitalu z zapaleniem opon mózgowych.
„Piłkarz Wisła Płock Jakub Rzeźniczak od kilku dni narzekał na silne bóle głowy, a po przeprowadzonych konsultacjach medycznych w Płocku i w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie stwierdzono u niego wirusowe zapalenie opon mózgowych” – czytamy na oficjalnej stronie płockiej Wisły.
Zawodnika czeka miesiąc przerwy.
Co tu dużo mówić – w tym sezonie pozaboiskowe okoliczności poniewierają płocczan jak mogą. Najpierw była sprawa ze znikającym Alenem Stevanoviciem, którego kontrakt został rozwiązany ostatnio przez Izbę ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych PZPN. Potem trudności rodzinne Leszka Ojrzyńskiego, które zmusiły szkoleniowca do zrezygnowania z prowadzenia Nafciarzy. No i teraz Rzeźniczakowi trafia się wirusowe zapalenie opon mózgowych. Żaden uraz w kontakcie z rywalem, żadne przeciążenie na treningu, a wirus.
Tym bardziej szanujemy to, że Wisła dziś jest liderem ligi, choć na starcie rozgrywek mało kto mógłby podeprzeć rozsądnymi argumentami, że Nafciarze będą pierwsi po niemal połowie sezonu zasadniczego.
Kubie życzymy oczywiście szybkiego powrotu do pełni zdrowia i na boisko. Do zobaczenia!
fot. FotoPyK