Reklama

Pogoń zaprasza Wisłę Płock na fotel lidera

redakcja

Autor:redakcja

25 października 2019, 21:01 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wymarzony scenariusz na rozpoczętą niedawno kolejkę Ekstraklasy? Odkąd tylko usłyszeliśmy o takiej możliwości, chcielibyśmy mieć po niej lidera z ujemnym bilansem bramkowym – tylko po to, żeby było jeszcze śmiesznej. Potrzeba było dwóch rzeczy, by ten scenariusz się ziścił, ale teraz na tej krótkiej liście została już tylko jedna pozycja. Swój mecz przegrał dotychczasowy lider ze Szczecina, więc czekamy jedynie na zwycięstwo Wisły Płock różnicą jednej bramki. 

Pogoń zaprasza Wisłę Płock na fotel lidera

Boimy się tylko tego, że idących jak burza Nafciarzy dopadnie ten sam wirus, który wcześniej pętał nogi drużynom mogącym zluzować lidera. Przecież Pogoń chciała oddać ten fotel w zasadzie w tej samej chwili, gdy na nim zasiadła, po prostu brakowało chętnych, by przejąć gorący kartofel. Tym razem w końcu może się udać – jeśli nie za sprawą Wisły, to może chociaż Piasta, który ma trzy punkty straty, a już jutro zagra z Koroną.

Na ekipę Kosty Runjaicia od pewnego czasu patrzy się źle. Jeszcze pal licho, gdy taka gra daje zwycięstwa – całkiem przyjemnie wypatruje się poprawy stylu, gdy do dorobku wpadają trzy punkty. Sęk w tym, że w przypadku Pogoni dzieje się tak tylko w co drugim meczu.

Na tę porażkę Portowców długo się dziś nie zanosiło. Do pory rozgrywania spotkania dostosowała się zarówno Pogoń, jak i Cracovia, więc w rezultacie oglądaliśmy typowo ekstraklasowy paździerz, bardziej pasujący do rywalizacji Korony z Arką niż ekip z konkretnymi aspiracjami. Jak to się ładnie mówi, Pogoń miała trochę więcej z gry, Spiridonović trafił w słupek, a Kowalczyk w dobrej sytuacji w Peskovicia, ale nie będziemy brnąć w ten wątek, bo o tej połowie nie ma sensu mówić ładnie.

Jej idealnym podsumowaniem był wolniak Vestenicky’ego.

Reklama

Jeśli ktoś w przerwie powiedział sobie kilka mitycznych “męskich słów”, to była to Cracovia, bo po niej Pasy ruszyły na gości z dużą werwą. Nie było większych wątpliwości, kto chciał zdobyć trzy punkty, a poza tym gospodarze mieli dziś indywidualności, które to umożliwiły.

Po pierwsze: Janusza Gola, który do naprawdę dobrej gry dorzucił szybkie rozegranie wolnego przy pierwszym golu i kluczowe przejęcie futbolówki przy drugim trafieniu.

Po drugie: Rafę Lopesa, który do dwóch trafień sprzed tygodnia, dorzucił dziś asystę i bramkę po ładnej akcji z Piszczkiem.

Po trzecie: Cornela Rapę, który do przyzwoitej gry w obronie dokłada w tym sezonie fajne liczby i dziś strzałem głową otworzył wynik.

Reklama

Pogoń też miała Spiridonovicia, który wykazywała się wielką ochotą, by zrobić rywalom kuku, ale raz, że Austriak był osamotniony, a dwa, że jemu samemu też brakowało trochę precyzji. Mało, by odrobić wynik na takim terenie. Ale to problem, który wykracza poza dzisiejsze spotkanie – od dłuższego czasu patrzymy przede wszystkim na Zvonimira Kozulja i zastanawiamy się, czy od kilku tygodni przypadkiem nie zastępuje go brat bliźniak, który z WF-u miał maksymalnie czwórkę.

screencapture-207-154-235-120-mecz-458-2019-10-25-20_47_14

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
0
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku
Hiszpania

Atletico zrobiło remontadę, a “rekordowy” Simeone nagle przerwał wywiad

Patryk Stec
0
Atletico zrobiło remontadę, a “rekordowy” Simeone nagle przerwał wywiad

Komentarze

0 komentarzy

Loading...