Reklama

Jak nisko spadniemy w rankingu UEFA? Goni nas Luksemburg i Liechtenstein

redakcja

Autor:redakcja

24 października 2019, 16:49 • 4 min czytania 0 komentarzy

Co kolejkę w pucharach dopada nas to samo. Czesi grają sobie z Barceloną jak równy z równym, Serbowie tylko tej jesieni zagrają po dwa razy z Bayernem, Tottenhamem i Manchesterem United. My trzeci raz z rzędu jesteśmy jak ten frajer w akademiku, który siedzi w sąsiednim pokoju i tylko słyszy zza ściany jak inni się bawią. Pozostaje nam jakaś lektura, może do końca imprezy czas szybciej zleci. Gdy inni się bawią, to my – te przegrywy zza ściany – przeanalizujmy jak głęboko w dupie jesteśmy z punktami w rankingu UEFA. A jesteśmy tak głęboko, że proktolog z trzydziestoletnim stażem kiwa głową z uznaniem.

Jak nisko spadniemy w rankingu UEFA? Goni nas Luksemburg i Liechtenstein

W tym sezonie wszystkie kluby Ekstraklasy uzbierały współczynnik 2,125. To 36. wynik na 55 sklasyfikowanych federacji. Za nami jeszcze znajduje się Szwajcaria (2,000), jednak oni wkroczyli do rozgrywek stosunkowo późno i jeszcze trochę punktów nastukają, więc możecie być pewni, że na koniec spadniemy na 37. miejsce. Dla porównania: Gruzja i Łotwa mają 34. wynik (2,250), a Armenia zajmuje miejsce 24. ze współczynnikiem 2,750.

W zeszłym sezonie wydawało się, że trudno upaść niżej, po czym polscy uczestnicy tegorocznych eliminacji zgodnie krzyknęli „potrzymajcie nam piwo”. Wtedy wynik wynosił 2,250 i sklasyfikował nas na 35. pozycji w Europie. Ostatni raz gorzej niż teraz było dwanaście lat temu. Latem 2007 roku nasz rezultat wyniósł 1,666.

Spośród krajów, które nie mają już w Europie ani jednego przedstawiciela, jesteśmy jedynym, który w aktualnym rankingu UEFA ma gorszy wynik w każdym następnym sezonie niż w poprzednim:

2015/16: 5,500

Reklama

2016/17: 3,875

2017/18: 2,875

2018/19: 2,250

2019/20: 2,125

Po zsumowaniu powyższych wyników Polska zajmuje 28. miejsce. W ostatniej kolejce Ligi Europy wyprzedziła nas Bułgaria za sprawą zwycięstwa Łudogorca Razgrad z Ferencvarosem. Przypomnijmy, że wyniki od sezonu 2015/16 do 2019/20 będą wiążące w podziale miejsc w pucharach na 2021 rok, czyli pierwszego z trzecimi rozgrywkami i zreformowaną Ligą Europy.

Z tego względu warto zwrócić uwagę na wyniki trwającej rywalizacji – przede wszystkim w Lidze Europy. Po zwycięstwie Slovana Bratysława z Besiktasem i remisie z Bragą, Słowacja potrzebuje jeszcze zwycięstwa i remisu albo trzech remisów mistrza kraju w trwającej edycji Ligi Europy, by znaleźć się przed Polską jeszcze w tym sezonie. Dalej jest Rumunia. CFR Cluj musiałby wygrać wszystkie mecze w grupie do końca kolejki, by jeszcze w tym roku liga rumuńska wyprzedziła Ekstraklasę. Jest to mało prawdopodobne, więc możemy zostać ze świadomością ewentualnej degradacji na 29. miejsce. Ma to znaczenie nie tylko statystyczne. Jeśli Słowacja wyprzedzi Polskę, nasze kluby wcześniej zaczną zmagania w Europa Conference League (to ta Liga Europy 2, zwał jak zwał). Spadek na 30. pozycję oznaczałby, że wszystkie kluby znad Wisły rozpoczną zmagania od I rundy eliminacji rozgrywek dla marginesu.

Reklama

Znacznie gorzej ma się sytuacja z rankingiem startowym, z którym zaczniemy następny sezon. Po odpadnięciu współczynnika 5,500 spadniemy automatycznie na 31. miejsce, które obecnie zajmuje Liechtenstein.

Latem 2020 roku będzie to wyglądało następująco (według stanu na teraz):

  1. Białoruś (13,750)
  2. Rumunia (12,450)
  3. Słowacja (12,125)
  4. Słowenia (12,000)
  5. Polska (11,125)

Jeden remis Dudelange oraz dwa zwycięstwa i remis Ferencvarosu oznaczałby, że za naszymi plecami będą Liechtenstein oraz Luksemburg.

A skoro o Dudelange mowa. Szyderka to normalna rzecz, natomiast podśmiechujki z jednego klubu, oznaczają w tym przypadku podśmiechujki z całej piłki klubowej w naszym kraju. Luksemburg w ostatnich dwóch sezonach zostawił Ekstraklasę w tyle. Ich współczynnik? 5,395. Nasz jako całej Ekstraklasy? 4,375. Cytując – z kogo się śmiejecie, sami z siebie się śmiejecie.

Wkład do rankingu krajowego w tym sezonie:

Legia (5,500)
Piast Gliwice (1,500)
Lechia Gdańsk (1,000)
Cracovia (1,000)
Dudelange (7,500)

To znaczy, że jeszcze jedno zwycięstwo Dudelange w grupie i będzie można ogłosić, iż mistrz Luksemburga zdobył więcej punktów dla swojego kraju niż wszystkie polskie kluby razem wzięte.

Szukaliśmy jakiejś celnej puenty dla tych wyliczeń, ale wybaczcie – jesteśmy tak zdruzgotani stanem naszej piłki na tle Europy, że pozostaje nam już tylko chwycenie w dłoń widelca i poszukanie jakiegoś gniazdka. Czekamy na ten moment, gdy w rankingu prześcignie nas Pieczarka Wielichowo, zespół przyjaciół Darka Dudki oraz Kubica na oponach z drewnianą mieszanką. A później przypominamy sobie, że przecież Kazimierz Węgrzyn w Canal+ mówił, że te całe europejskie puchary nie oddają statusu polskiej ligi.

Zatem – prozac, zapętlona wypowiedź pana Kazka i od maja zaczynamy napinkę na Luksemburczyków, Słowaków i Rumunów.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...