Reklama

Lewandowski robi swoje, jego koledzy nie i Bayern się wstydzi

redakcja

Autor:redakcja

19 października 2019, 18:10 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdy 1 października Bayern zdemolował Tottenham w Lidze Mistrzów, wydawało się, że ta maszyna rozpędziła się na dobre, że przez najbliższe tygodnie będzie tratowała kolejnych rywali. Rywali, którzy na papierze nawet w połowie nie mogliby się równać z “Kogutami” tak mocno upokorzonymi przed własną publicznością. A tymczasem po meczach z Hoffenheim i Augsburgiem monachijczycy są bogatsi zaledwie o jeden marny punkt. Dyskusja, czy w tym klubie na pewno wszystko zmierza we właściwym kierunku powróci na nowo. 

Lewandowski robi swoje, jego koledzy nie i Bayern się wstydzi

Bayern przed przerwą reprezentacyjną sensacyjnie przegrał u siebie z Hoffenheim. Teraz miał być podwójnie zmotywowany, żeby odkupić winy na Augsburgu. Augsburgu, któremu Robert Lewandowski nieustannie daje się we znaki. Aktualizując po dzisiejszej kolejce, Polak w czternastu meczach przeciwko temu przeciwnikowi zdobył aż 19 bramek. Częściej gnębił tylko Wolfsburg (21 goli) i to dzięki swojemu historycznemu wyczynowi z pięcioma trafieniami w dziewięć minut. Jak już “Lewy” opuści Bundesligę, w Augsburgu wystrzelą korki od najlepszych szampanów.

Dodatkowo gospodarze mieli za sobą fatalny okres, bo dopiero co dostali 0:3 od Bayeru Leverkusen i 1:5 od Borussii M’gladbach. No jak tu nie wygrać?

Nie wiemy jak, ale da się.

Bayern chyba nastawił się na spokojny początek, rozgrzewkowy kwadrans, tymczasem rywale od razu wściekle zaatakowali i od 29. sekundy prowadzili, gdy Richter wykorzystał zgranie głową Raniego Khediry. Goście przez pierwszych kilkanaście minut nie wiedzieli, co się dzieje, a Augsburg nacierał jak szalony. Richter miał nawet drugą szansę, zabrakło precyzji. W tej akcji poważnie wyglądającej kontuzji doznał Niklas Suele. Nie dość że od razu gol w plecy, to jeszcze musiał zejść podstawowy obrońca. Można się załamać.

Reklama

Wtedy jednak wjeżdża on, cały na czerwono. Robert Lewandowski. Pierwsza obecność Bayernu w polu karnym gospodarzy, Gnabry świetnie wrzuca, Polak zaś uprzedza obrońcę i strzela głową. Koubek miał piłkę na rękach, lecz odbił ją za słabo, wpadła do siatki. W tym momencie kapitan naszej reprezentacji zdobył swoją dwunastą bramkę w trwającym sezonie Bundesligi, wyrównał rekord Aubameyanga z sezonu 2015/16 (gole w pierwszych ośmiu meczach z rzędu) i już samodzielnie zajmuje czwarte miejsce w strzeleckiej klasyfikacji wszech czasów niemieckiej ekstraklasy. Każda kolejna bramka Lewandowskiego może dziś oznaczać jakieś rekordy.

Bayern uspokoił sobie mecz. Zaraz po przerwie Gnabry po rajdzie w stylu Robbena dał prowadzenie i niemal do samego końca faworyt kontrolował jego przebieg. Niemal, ale do tego jeszcze wrócimy. Jeśli chodzi o “Lewego”, do niego większych pretensji nie będzie, bo lepiej mógł się zachował tylko raz – gdyby dobrze przyjął po podaniu Comana, wyszedłby sam na sam. Nie przyjął. Doprowadził jednak do wyrównania w newralgicznym momencie, a w drugiej połowie asystę zabrał mu Coman. Polak idealnie zgrał piłkę do francuskiego skrzydłowego, ten z paru metrów kopnął w bramkarza. Stuprocentowa okazja. Wcześniej po akcji Lewandowskiego piłkę przejął Gnabry, huknął z dość ostrego kąta, Koubek był czujny. Tutaj sytuacja była mniej komfortowa, ale przy odrobinie szczęścia mogło się skończyć na dwóch asystach Roberta.

Kovac za to będzie się wściekał za wspomniane pudło Comana, za zmarnowane setki Coutinho i Muellera oraz za kontrę 3 na 2, gdy Goretzka fatalnie dogrywał Lewandowskiemu, który wcześniej zachował się po koleżeńsku i wypracował mu dobrą pozycję, mimo że mógł samemu uderzyć. Zaraz po tej kontrze Augsburg przeprowadził ostatni zryw, bohaterami zostali rezerwowi. Cordova przepchnął na boku Lucasa Hernandeza i dograł, Finnbogason z bliska dopełnił formalności. Bayern radośnie pudłował i zamiast odprawić rywala trzema czy czterema golami, w niesamowicie frajerski sposób stracił dwa punkty. Choć tak po prawdzie Augsburg mógł mieć 2:2 już nieco wcześniej, ale wtedy jeszcze Finnbogason kopnął się w czoło dobijając bombę Maxa z dystansu.

Lewandowski robi swoje, jego koledzy nie, dlatego Bayern spadł na trzecie miejsce w tabeli. Prowadząca Borussia M’gladbach może mu odskoczyć na cztery “oczka”, ale w sobotni wieczór musiałaby wygrać w Dortmundzie, na co mimo wszystko zbyt mocno byśmy nie liczyli.

Augsburg – Bayern 2:2 (1:1)
1:0 – Richter 1′
1:1 – Lewandowski 14′
1:2 – Gnabry 49′
2:2 – Finnbogason 90+1′

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...