Miało być święto futbolu, oczy całego piłkarskie świata miały patrzeć na Real i Barcę mierzące się na boisku, tymczasem owszem, patrzą, ale nie z tych przyczyn, co zwykle. Na ten moment NIE WIADOMO kiedy zostanie rozegrane El Clasico, które pierwotnie miało odbyć się 26 października.
Wszyscy wiemy co dzieje się aktualnie w Katalonii, a kto nie wie, niech włączy dowolny serwis informacyjny. Dwa lata temu niepodległościowe referendum, przez hiszpański rząd uznane za nielegalne, teraz iskrą drakońskie wyroki dla liderów tamtego niepodległościowego ruchu – Katalonią wstrząsają protesty, a to, w jaki sposób zachowuje się podczas nich policja, podlewa szeroką strugą benzyny cały konflikt.
A przecież do starć z policją doszło już podczas tamtego referendum, nieakceptowanego przez Madryt – musiano wtedy wysłać policyjne posiłki z innych stron, co wiadomo jaką ma wymowę.
Dwa lata temu…
Teraz:
Wyobrażacie sobie w takim momencie El Clasico na Camp Nou? Z jednej strony Barca, kataloński symbol, jej światowa wizytówka, z drugiej strony Real, czyli to samo, tylko dla Madrytu?
Czy byłyby szanse, że to odbyłoby się całkowicie pokojowo? A jeśli poszłaby jakaś prowokacja z trybun?
Czy można się dziwić, że służby bezpieczeństwa uznały, że nie gwarantują stu procent bezpieczeństwa podczas El Clasico rozegranego 26 października?
Na razie rozbiło się to tak:
– padła propozycja gry na Bernabeu, oczywiście Barca zaprotestowała
– Real zaproponował 18 grudnia
– Javier Tebas nie chciał meczu w środku tygodnia, a to środa
– Real naciska, by oba kluby miały taką samą liczbę dni na przygotowanie do meczu i regenerację
Po sześciogodzinnych obradach Komitet Rozgrywek hiszpańskiej federacji dał klubom poniedziałkowe ultimatum: 21 października do godziny 10:00 mają ustalić nowy termin. Jak się nie dogadają, Komitet Rozgrywek sam ustali co i jak, a komu się to nie spodoba, dostanie pewnie walkowera w czapę i tyle. Na ten moment mówi się, że pracuje się nad datą 7 grudnia.
Czasami futbol nie ma szans z polityką.
Fot. NewsPix