Modne, a może słuszne jest uderzanie w Jerzego Brzęczka, bo krótko mówiąc nie wygląda na selekcjonera, który wie, co robi i pod rządami którego odzyskamy radość z oglądania reprezentacji, zatraconą po eliminacjach do mundialu w Rosji. Natomiast, co naturalne, nie wszyscy są tak radykalni i znajdą się głosy z inną opinią. Jedną z takich osób jest Włodzimierz Lubański i czy będziemy się z nim zgadzać, czy nie, wysłuchać go warto. Na piłce się zna, był fenomenalnym zawodnikiem, jest autorytetem, nie ma interesu w bronieniu lub atakowaniu selekcjonera. Zapraszamy.
Skoro męczymy się w takiej grupie, po co chcemy jechać na Euro?
Mam takie zdanie i wydaje mi się, że podziela je wielu moich kolegów z okresu, w którym graliśmy w reprezentacji. Samo uczestnictwo w mistrzostwach Europy czy świata jest fajne, ładne. Ale na taką imprezę jedzie się po to, żeby coś zdobyć. Dla mnie zdobycie czegoś to jest strefa medalowa i to w mojej opinii nie ulega wątpliwości. Jeżeli ci chłopcy, którzy grają dzisiaj w kadrze, mają ambicje na poziomie medalu dużej imprezy, to absolutnie muszą zdawać sobie sprawę, że im bliżej będzie mistrzostw, tym muszą być lepiej przygotowani.
Pytanie, czy będą lepiej przygotowani.
Trudno powiedzieć. Na pewno jedna rzecz jest dla mnie oczywista: w tej chwili gramy z zespołami drugiej ligi europejskiej i mamy kłopoty w niektórych meczach. Dobrze byłoby zwrócić uwagę, że ta poprzeczka pójdzie wyżej i reprezentacja musi być na wyższym poziomie, niż ten, który prezentuje w ostatnich spotkaniach.
A dostrzega pan postęp w grze Brzęczka?
Jeżeli chodzi o ogólny odbiór gry reprezentacji Polski, to w ostatnim czasie nie jest on pozytywny. Jerzy Brzęczek przejął zespół w momencie, w którym oczekiwania były bardzo duże. Sięgały wejścia do Euro i bezproblemowych meczów z grupowymi rywalami. Niestety w ostatnich spotkaniach polski zespół zaprezentował się przeciętnie. Nie grał dobrze.
No tak. I z czego pana zdaniem to wynika?
Jedna sprawa jest pewna – nie wszyscy zawodnicy byli w formie. Z tego powodu ten zespół nie grał tak, jak każdy oczekiwał.
Kto pana zdaniem nie był w formie?
Krychowiak. To była pierwsza postać, która rzuciła mi się w oczy. Ten chłopak w linii pomocy wcześniej był pierwszym do pozytywnego rozegrania piłki do przodu po odbiorze. To było widoczne, że w poprzednich meczach jego działania były opóźnione, zajmowały zbyt wiele czasu i z tego powodu męczyliśmy się w akcjach ofensywnych. Powiedziałem teraz o jednym zawodniku, ale moim zdaniem tych chłopaków w nieoptymalnej dyspozycji było więcej. Sam fakt, że po odbiorze nie przyspieszaliśmy, nie konstruowaliśmy, świadczy, że również zawodnicy na pozycjach bocznych obrońców i skrzydłowych nie byli w formie.
To ciekawe co pan mówi, bo Krychowiak w lidze rosyjskiej jest chwalony.
Dobrze, ale my gramy w reprezentacji Polski, a nie w lidze rosyjskiej.
Z czegoś to wynika – że jest dobry w lidze, a nie jest dobry w kadrze. Tak samo Lewandowski, Grosicki.
Wczoraj oglądałem program, w którym dyskusja była prowadzona w tym kierunku, że Lewandowski ma w kadrze mało sytuacji, a w klubie dużo. Dla mnie to jest słabe wytłumaczenie. Jak się nie ma sytuacji bramkowych, to czasem trzeba popracować samemu. Jasne: to jest gra zespołowa i w większości momentów trzeba liczyć na kolegę, by ten podał piłkę w dobrym czasie. To na pewno. Ale od czasu do czasu można byłoby wymagać, że napastnik tej klasy popracuje indywidualnie nad tym, by taką sytuację sobie stworzyć.
Tym bardziej że rywale nie są wymagający.
Jak mówię: gramy z drugą ligą. Powiedzmy sobie szczerze – jeżeli gramy z takimi zespołami, to musimy mieć w sobie pewność, że jesteśmy od nich lepsi. I ta wyższość ma nie być teoretyczna, tylko trzeba ją pokazać na boisku. Z kim mamy wygrywać, jak nie z tymi zespołami, które są w naszej grupie?
Dobrze, ale muszę pociągnąć temat: wiele osób twierdzi, w tym ja, że problemem jest selekcjoner, który nie potrafi tych zawodników poukładać.
Oni sami powinni brać odpowiedzialność, by grać na najwyższym poziomie! Nie akceptuję tego wytłumaczenia. Jeżeli się przyjeżdża na reprezentację, wie się, z kim się będzie grało i trzeba się umieć do tego przystosować. Taka jest prawda.
To może w ogóle nie potrzebujemy selekcjonera?
Nie, nie, nie. Potrzebujemy go, bo on musi wytypować zawodników, zmotywować ich i uruchomić w jak najlepszy sposób. To jest bardzo ważne. Reprezentacja nie ma za dużo czasu, by razem trenować. Spotykają się na kilka dni przed meczem i tyle. Natomiast jeżeli chodzi o motywację, to absolutnie tutaj rola trenera jest bardzo duża.
To zgodzimy się, że Brzęczek nie spełnia tej drugiej funkcji?
Tego nie powiedziałem. Uważam, że my za szybko chcemy sklasyfikować trenera i jak nie wychodzi to, nie wychodzi tamto, to jest jego wina. Nie. Tutaj jest współpraca pomiędzy trenerem a zespołem. Nie zwalajmy wszystkiego na selekcjonera. Współodpowiedzialni za grę reprezentacji są również zawodnicy. To jest wspólna sprawa zawodników i trenera. Trener bierze odpowiedzialność za taktykę, ale to piłkarze są najważniejsi, bo są wykonawcami. I ci wykonawcy muszą być w dobrej dyspozycji.
Ale nie ma przypadku, że Lewandowski strzelał za Nawałki, a za Brzęczka nie.
A ja znam taki okres Roberta, że nie strzelał ani w lidze, ani w reprezentacji. Czasami napastnik potrafi się zaciąć. Tak samo teraz ocenia się Piątka, że wcześniej strzelał jak na zawołanie, a teraz nie. Takie momenty się zdarzają. Trzeba z tego wyjść, a zrobić to mogą tylko sami zawodnicy, bo sami wiedzą najlepiej, czego potrzebują. Ja też miałem momenty, że nie strzelałem w kadrze. Wtedy sam się zastanawiałem, co mam robić. Jak pracować, jak podkręcić trening, żeby być w lepszej dyspozycji. I wychodziłem z tych kryzysów.
Cóż, sporo osób domaga się zmiany trenera, nawet jeśli awansujemy.
A dlaczego? Jeśli zespół awansuje, to pierwsza część pracy została wykonana.
Z takiej grupy to i ja bym wyszedł.
Nie robiłbym takich raptownych ruchów. Okej, zagraliśmy słabo ze Słowenią, Austriacy pokazali nam, co to znaczy płynność akcji, ale wyjdziemy z tej grupy. Nie widzę powodów, by teraz zmieniać trenera.
Sam pan mówi, że celem nie powinien być jedynie awans!
Okej, ale wtedy pozostaje sprawa przygotowania do samego turnieju. Trener będzie miał więcej czasu, żeby popracować z zespołem. Drużyna spotka się już dwa – trzy tygodnie przed mistrzostwami. To będzie zupełnie inna rzecz niż dzisiaj, gdy zawodnicy przyjeżdżają z klubów tylko i wyłącznie na rozegranie meczów.
Minął już rok tej kadencji i nie ma postępu. Dla porównania Włosi, z którymi graliśmy na początku tej kadencji, zrobili wyraźny krok do przodu. My nie.
Ja też byłem zaniepokojony tym, co widziałem w ostatnich dwóch meczach, ale nie zmieniajmy trenera, bo nie wygraliśmy od dwóch spotkań. Wygramy tę grupę, nie wyobrażam sobie innego scenariusza. Potem musimy się dobrze przygotować i będzie na to czas.
A jeśli jednak stracimy teraz punkty?
Tu musi być komplet. Nie wyobrażam sobie innego rozwiązania. Jeśli ono będzie, to również sami zawodnicy powinni się zastanowić, gdzie są i dokąd zmierzają. Bo reprezentacje Łotwy i Macedonii są od nas słabsze i ewentualnych niepowodzeń nie ma co zwalać na trenera.
Moim zdaniem opinia publiczna, która krytykuje trenera już teraz, pokazuje dojrzałość, bo nie patrzy ślepo w same wyniki. Wcześniej nie dostrzegaliśmy wad zespołów Janasa, Engela, Beehnakkera i Nawałka, a potem zbieraliśmy swoje na turnieju.
Wszyscy byśmy chcieli, żeby ta reprezentacja grała pięknie i skutecznie. To byłoby perfekcyjnie, nie mielibyśmy żadnych problemów. A tak nie było z żadną reprezentacją w historii naszego piłkarstwa! Zawsze były potknięcia. Rozliczanie już, teraz, w drodze do czegoś? Moje zdanie jest takie, że jest wciąż zbyt wcześnie do aż tak dużego niepokoju i głosów, by przerywać pracę Brzęczka.
PP
Fot. FotoPyk