Dominik Furman skorzystał na kontuzji Karola Linettego i w środę po ponad sześciu latach przerwy dostał powołanie do reprezentacji Polski. Z Jerzym Brzęczkiem zna się z czasów Wisły Płock, ale trudno wybór selekcjonera kwestionować i zarzucać mu branie po znajomości, bo mówimy o aktualnie najlepszym środkowym pomocniku Ekstraklasy. Furman w dzisiejszej “Dwójce bez sternika” porozmawiał na antenie Weszło FM z Samuelem Szczygielskim i Mają Strzelczyk, z którą przy okazji umówił się na partyjkę ping-ponga. Przedstawiamy zapis tej rozmowy.
Spodziewałeś się tego powołania? Kiedy się o nim dowiedziałeś?
Dowiedziałem się wczoraj, chwilę przed oficjalnym komunikatem. Selekcjoner zadzwonił i powiedział, że mnie powołuje, że widzimy się w poniedziałek na zgrupowaniu, no i życzy powodzenia w piątek, bez kontuzji. I to cała historia.
Musiałeś usiąść z wrażenia, potrzebowałeś chwili na ochłonięcie?
Na początku nie odebrałem telefonu, potem oddzwoniłem. Gdy zobaczyłem, że nieodebrane połączenie jest od selekcjonera, coś mi przez myśl przeszło, choć wcale nie miałem pewności, że będzie chodziło o powołanie. Fajne zaskoczenie.
Jak masz zapisanego selekcjonera w telefonie?
Trener Brzęczek.
To musisz zmienić na “selekcjoner Brzęczek”.
Niech zostanie jak jest, to przede wszystkim trener. Selekcjonerem raczej nie jest się do końca swojej pracy.
Ostatni mecz w kadrze rozegrałeś w lutym 2013 roku. Wtedy Wisła Płock grała w drugiej lidze, ty byłeś przed wyjazdem za granicę. Tamto spotkanie z Rumunią było dziwne, w Hiszpanii, w składzie ligowym. Wygraliście 4:1, twój “brat” Daniel Łukasik strzelił nawet gola, ale potem wszystkie zostały anulowane, bo Rumuni zrobili za dużo zmian.
Dowiedzieliśmy się o tym po fakcie. Na boisku nie liczę zmian przeciwników. Później się mówiło, że tak naprawdę tego występu nie ma w CV żadnego z nas. Sam mecz wspominam jednak bardzo dobrze. Granie z orzełkiem na piersi to zawsze wielki zaszczyt. Ale faktycznie, trochę czasu minęło i już dawno do tamtego spotkania nie wracałem. Wszystkie wspomnienia odżyły dopiero teraz. Oby były kolejne, już z meczów o punkty.
Czujesz, że jesteś teraz w największym gazie w swojej karierze?
Ciężko powiedzieć. Biorąc pod uwagę dobre wyniki Wisły Płock, kilka strzelonych goli i powołanie, można powiedzieć, że to jest dobry czas. Ale mam nadzieję, że nie najlepszy, że on jeszcze nadejdzie. Do tego potrzeba wiele pracy i pokory. Na pewno nie podejdę do tego powołania na zasadzie “dobra, jestem już piętro wyżej, super”. Muszę dalej pracować, bo nie mogę mówić o sobie jako pełnoprawnym reprezentancie Polski. Potrzebuję jeszcze minut na boisku, a o nie na pewno będzie ciężko.
Nie ma się co oszukiwać, jesteś powołany jako dwudziesty któryś zawodnik. Nastawiasz się na grę już teraz?
Na razie to myślę o swoich minutach w piątek. Naprawdę, w ten sposób do tego podchodzę. W reprezentacji tak jak powiedzieliście, w środku pola jest ciasno, do grania są bardzo dobrzy zawodnicy. Na pewno nie będzie tak, że przyjdę i zacznę rozdawać karty. Pierwsze treningi będą dla mnie nowością, spotkam najlepszych polskich piłkarzy i sam jestem ciekaw, jak wypadnę na ich tle. Wiem, że to nie będą zajęcia jak przed meczami ligowymi. 2-3 treningi i od razu gramy o punkty. Szczerze? Nie nastawiam się na minuty, ale… po cichu liczę, że jakieś dostanę.
Jeden ze słuchaczy pyta, czy dobrze grasz w ping-ponga.
Nieźle.
Słuchacz śmieje się, że skoro masz zastąpić Linettego, to twoim głównym zadaniem będzie zagranie w pingla z Rybusem. Gotowy?
Możemy zagrać. Nie będę miał z tym żadnego problemu. Rzadko teraz gram, ale w podstawówce i gimnazjum lubiłem ping-ponga, sprawdzimy się.
Załóżmy, że już wszedłeś na boisko. Jest rzut wolny. Odważyłbyś się zabrać piłkę Lewandowskiemu?
Też o tym myślałem od wczoraj. Myślę, że się nie odważę. Pewnie nawet Grosik miałby ciężko, a też jest w gazie w tym względzie, szczególnie jeśli chodzi o pozycje do strzału. Trochę się na tym znam i miał mega ciężkie pozycje, super uderzał. Ale dziś po treningu zostanę i poćwiczę rzuty wolne, koło piętnastu strzelę.
Przed wykonaniem wolnego często 2-3 piłkarzy ustala między sobą wykonawcę. Byłbyś wśród nich?
Najpierw muszę się pojawić na boisku, a żeby tak się stało, trzeba wykonać dużo pracy. Dopiero potem możemy rozważać takie rzeczy. A jeszcze rzut wolny z dobrej odległości musi się trafić, a to się zdarza rzadko. Dużo rzeczy musiałoby się poskładać, bym znalazł się w takim położeniu.
Jerzy Brzęczek ma coś co sprawia, że w dłuższej perspektywie będzie lepszym trenerem niż selekcjonerem?
W roli selekcjonera go nie widziałem, teraz zobaczę, jak to wygląda od środka. Na pewno był bardzo dobrym trenerem, zrobił super wynik w Płocku. Wyniki w kadrze też są, jesteśmy… chyba mogę tak powiedzieć, jesteśmy liderem. Styl prawie wszyscy krytykują, ale z perspektywy widza uważam, że najważniejszy jest awans, a styl może nadejść z czasem.
Traktujesz to zgrupowanie jako szansę na wypromowanie się? Ciągle mówi się o twoim powrocie do Legii, ale teraz możesz też jeszcze raz pokazać się w Europie.
Na pewno są myśli, żeby jeszcze raz wyjechać, ale z mojej perspektywy do tego jest bardzo, bardzo długa droga. Z waszej perspektywy może wydawać się prościej: dobra, dostał powołanie, kończy mu się kontrakt w Płocku, jak uda mu się zagrać kilka razy w kadrze, to bankowo wyjedzie. To tak nie działa. Do tego trzeba cały czas dobrze grać. Nie wystarczy parę minut w reprezentacji, dwa gole na 15 meczów w Wiśle i wyjazd już stanie się ot tak. Wiadomo, myślę o takich rzeczach, ale to myślenie długofalowe, a z perspektywy czasu wiem, że nie ma sensu tak do tego podchodzić.
Mówisz o naszej perspektywie, ale z perspektywy klubów jest chyba tak samo. Po prostu wrócisz na ich radar i pojawisz się na listach do obserwacji poprzez reprezentację.
Znów wracamy do tego, że najpierw muszę pojawić się na boisku. Sama obecność na liście powołań nie wystarczy. Kluby też na to patrzą i widzą. A czy wróciłbym na radar? Pewnie gdzieś by się moje nazwisko przewinęło, ale powtórzę, choć jest to nudne: jeszcze zbyt mocno o tym nie myślę.
Będziesz w stanie poczuć się dobrze na zgrupowaniu od pierwszego treningu? Kilku chłopaków znasz, ale ogólnie kadra bardzo mocno się zmieniła.
Sam tego nie wiem. Faktycznie, z kilkoma chłopakami się znam i to dobrze. W młodzieżówce grałem z Milikiem czy Zielińskim i to nie jeden czy dwa mecze, tylko bodajże przez dwa lata u trenera Dorny. Na początku do nich będzie mi najbliżej, ale krok po kroku. Jestem bardzo ciekawy, jak to wszystko wyjdzie. Bez kontuzji, szable w dłoń i zobaczymy.
Rozmawiali Samuel Szczygielski i Maja Strzelczyk
Fot. FotoPyK