Takiego festiwalu nieudolności i kompletnie przypadkowych zagrań jak dziś w Opolu nie widzieliśmy od dawna. Czego tu nie było? Potknięcia się przy próbie strzału w obrębie pola karnego. Poprzeczka z paru metrów. Gol po dobitce uderzenia zza pola karnego, które najpierw obiło plecy jednego z obrońców a następnie słupek bramki. Mnóstwo czysto piłkarskiej nieudolności, ale też zagrania, które bardziej pasowałyby do kabaretu.
Wszystko o meczu mówi akcja z 86. minuty. Najpierw głupi faul w polu karnym, Biłenkyj dostaje drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Potem do futbolówki podchodzi Szymon Skrzypczak, który całym swoim zachowaniem wręcz krzyczy: uwaga, będę czarował. No i oczywiście czaruje, wykonuje najgorszą podcinkę w historii papugowania zagrania Panenki, zaskoczony Perdijić po prostu łapie piłkę w dłonie.
Serio, w ostatnich 20 minutach zastanawialiśmy się, co tu się właściwie wyczynia – sytuacja na murawie przypominała wzajemne przepuszczanie się w drzwiach dwóch dżentelmenów. “Ależ zapraszam, pan przodem”, “nie, nie, niech pan idzie pierwszy”. I tak z grubsza przez cały mecz, ze szczególnym nasileniem w jego końcówce, gdy do braku umiejętności piłkarskich i wizji doszło jeszcze zmęczenie. Wszystko takie anemiczne, bezsilne, bez wyrazu i energii – czuliśmy się równie styrani jak piłkarze na murawie.
Z drugiej strony – czego my właściwie oczekiwaliśmy? Zagłębie Sosnowiec zostało po prostu rozjechane przez Łódzki KS w Pucharze Polski, Odra Opole w tym sezonie prezentuje się niewiele lepiej, niż jej system oświadczeń, wśród których na pierwszy plan wysuwa się ultimatum dla Rumaka, który miał zdobyć 7 punktów w trzech meczach. Obie ekipy potwierdziły, że w tym sezonie sukcesem będą dla nich małe radości – wykonanie dośrodkowania bez złamania nóg, uderzenie na bramkę bez zabicia żadnego z kibiców na trybunach, przeżycie 90 minut.
Trudno zresztą o bardziej dobitny dowód na to, że ryba psuje się od głowy. Odra Opole całym kabaretem z obsadą stanowiska trenera nie pomogła drużynie, która obecnie betonuje dno tabeli. Zagłębie Sosnowiec najpierw zapewniało, że sztab ma pełne zaufanie zarządu, ale potem przez klub przeszło tornado, które razem z Radosławem Mroczkowskim wymiotło pół pionu sportowego. Co gorsza – do stanowiska trenera przymierzany jest Dariusz Dudek, który ubiegły sezon zakończył dopisując sobie w CV dwa spadki – z Zagłebiem Sosnowiec oraz GKS-em Katowice.
Ludzie kochani, jak sobie pomyślimy, że szósta drużyna tej ligi będzie miała szansę na awans do Ekstraklasy, już się modlimy o zmiłowanie.
***
Liderem pozostała Warta Poznań, która dzisiaj odprawiła z kwitkiem faworyzowaną Miedź Legnica – pierwszego gola w meczu zdobył w 83. minucie Łukasz Trałka, potem Warta podwyższyła na 2:0, Ojamaa uratował honor gości. Efektowne zwycięstwa 3:0 odnieśli zawodnicy GKS-u Bełchatów (wreszcie przełamanie) oraz Bruk-Betu. Poza tym ładnie podniosła się Chojniczanka – najpierw wyrównała po utracie gola na początku meczu, a następnie odpowiedziała na czerwoną kartkę Podgórskiego… dwiema bramkami podczas gdy w osłabieniu.
Odra Opole – Zagłębie Sosnowiec 1:1 (0:1)
Błanik 52′ – Piasecki 32′
Chojniczanka – GKS Jastrzębie 3:1 (1:1)
Mikołajczak 15′, Papikyan 52′, Drozdowicz 87′ – Tront 3′
Puszcza – Bruk-Bet 0:3 (0:0)
Wlazło 69′, 90+2′, Gutkovskis 78′
GKS Bełchatów – Wigry Suwałki 3:0 (1:0)
Biel 45′, Marzec 52′, 73′
Warta Poznań – Miedź Legnica 2:1 (0:0)
Trałka 83′, Laskowski 85′ – Ojamaa 89′
Fot.FotoPyK