Nie kwapili się ekstraklasowi piłkarze, by założyć żółtą koszulkę lidera w wyścigu największych badziewiaków. W poprzednim sezonie po samotnej ucieczce, do której zasiadaliśmy jak do telenoweli, z ośmioma nominacjami na koncie wygrał Piotr Polczak, ale skoro Polczaka już w lidze nie ma, potrzebujemy nowych bohaterów. I coś nam mówi, że w tym sezonie jednym z nich może być Mateusz Szwoch.
Pozycja inna, niby w środku pola trochę łatwiej się ukryć niż grając jako stoper, ale wydaje nam się, że Szwocha stać na wiele. Czasy, w których uchodził za całkiem przyzwoitego piłkarza, dzięki czemu trafił do Legii, już minęły, a teraz to bardziej gracz, który jest w tej lidze, bo kiedyś coś tam kopnął i wpadło, bo kilka sezonów temu rokował, bo łatkę gościa, któremu piłka nie przeszkadza, nie tak łatwo u nas odkleić.
A gdyby wziąć go pod lupę, wyszłoby na to, że facet, jeśli masz szczęście, zagra dobrze raz na kilkanaście spotkań. Jeszcze w ostatnim sezonie w Arce broniły go liczby, ale nie wolno zapominać o tym, że 8 ze swoich 10 goli strzelił z rzutów karnych. Jasne, to też trzeba umieć, ale gdyby w kierunku bramki z jedenastu metrów kopał wtedy na przykład Zbozień, to zapewne również zakręciłby się koło dwucyfrówki. Sama gra Szwocha wyglądała już przeciętnie.
A po przenosinach do Płocka mamy już dramat. To tylko 300 kilometrów na południe, a Szwoch wygląda tak, jakby po drodze zgubił nie tylko umiejętności, ale też chęci do gry. Miał kontuzję, ale nie można nią tłumaczyć tej katastrofy. Aż z ciekawości sprawdziliśmy, jak ocenialiśmy występy Szwocha w barwach Nafciarzy.
5, 5, 3, 2, 3, 3, 2, 4, 4, 6, 3, 4, 3, 5, 5, 2, 3, 3, 2, 4, 3, 1.
Nie jesteśmy żadną wyrocznią, noty to zawsze tak naprawdę zaproszenie do dyskusji, ale coś nam mówi, że to nie tak, że my tego Szwocha jakoś tu skrzywdziliśmy. Wychodzi więc na to, że z 22 meczów jeden był dobry, cztery kolejne przyzwoite, a reszta… reszta może pozostać milczeniem.
Ujmijmy to tak – Szwoch nie był głównym winowajcą tego, że Wisła skompromitowała się w Lubinie, ale czuliśmy dyskomfort, gdy musieliśmy patrzeć na tego człapaka. Zresztą “znowu”, bo po raz trzeci znalazło się dla pomocnika Wisły miejsce w badziewiakach. Jak wspomnieliśmy, jest tu liderem. I jeśli Radosław Sobolewski będzie na niego stawiał, wynik Polczaka będzie pewnie zagrożony, ale mamy – tak z dobrego serca – radę dla trenera: Szwoch ewidentnie pędzi w kierunku pierwszej ligi, więc dawanie mu regularnie szans zwiększa prawdopodobieństwo, że niedługo wyląduje tam również cały zespół Wisły.
A kto liderem wyścigu w przypadku kozaków?
A Jesus Imaz, z 4 nominacjami. Ale przeciwko Legii Hiszpan zagrał najsłabszy mecz w sezonie, więc z nominacji nici. Jego szczęście polega na tym, że najgroźniejsi rywale też szału nie zrobili. Większość drużyny kolejki stanowią debiutanci, choć taki Sławomir Peszko też sygnalizuje, że w formie jest… Chcieliśmy napisać reprezentacyjnej, co biorąc pod uwagę siłę kadry Brzęczka na skrzydłach, miałoby nawet sens, ale lepiej nie rozdrapywać starych ran.
Fot. FotoPyK
Jedenastkę kolejki, wraz z słuchaczami, wybieramy także w magazynie Weszłopolscy.