Wyobraźcie sobie, że prezes jednego z największych klubów w Polsce ma firmę zarejestrowaną w jednym z rajów podatkowych. Na konto tejże firmy przez kilkanaście lat wpływają pieniądze od UEFA, których suma przekroczyła miliard złotych. Nikt z tym nic nie robi, firma-krzak płaci piłkarzom w klubie prezesa opłaca kontrakty, a UEFA po prawie dwóch dekadach takiego funkcjonowania mówi „ale my nic nie wiedzieliśmy…”. Trudne do wizualizacji? Spoko, nie musicie sobie tego wyobrażać. Wystarczy zerknąć na Ukrainę.
Der Spiegel, którego dziennikarze są zaangażowani w wyciąganie brudów piłkarskiego świata, opublikował właśnie fragmenty książki „Football Leaks 2”, która lada dzień ujrzy światło dzienne. Jeden z rozdziałów publikacji dotyczy wałków, które Igor Surkis, szef Dynama Kijów, robił w ostatnich latach.
Ta sprawa wygląda tak kuriozalnie, że gdyby nie powszechne stereotypy o ukraińskiej korupcji i wszechobecnej biurokracji z kartonu, to byśmy w nią nie uwierzyli. Ale po kolei. UEFA przez piętnaście lat przelewała wszystkie pieniądze, które miały trafić do Ukraińskiej Federacji Piłkarskiej, na konto firmy Newport zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych. Przez te piętnaście lat łączna kwota przelewów przekroczyła 380 milionów euro, a składały się na nią wszelakie nagrody, pieniądze z zysków z praw telewizyjnych, fundusze solidarnościowe, kasa na szkolenia sędziów, kampanie antyrasistowskie, budowę boisko piłkarskich i inne podobne zobowiązania. Dlaczego na konto firmy Newport, a nie na konta samej federacji?
Bo tak zażyczyli sobie Ukraińcy.
Sprawa już wygląda podejrzanie, prawda? Ale ciekawiej robi się, gdy na jaw wyszło, że firmą Newport zarządza Igor Surkis, najważniejsza postać w Dynamie Kijów. A sam Newport jest blisko powiązany z Dynamem. Der Spiegel publikuje informacje o tym, że firma z Wysp Dziewiczych jest związana z wicemistrzem Ukrainy szeregiem umów. Na przykład przy transferze Aleksandra Dragovicia z Bayeru Leverkusen do Dynama to Newport przejmował wszystkie zobowiązania finansowe wobec Szwajcara. O ile w umowie między Dynamem i piłkarzem znajdziemy informacje o długości kontraktu, obowiązkach klubów wobec zawodnika i zawodnika wobec klubu, o tyle wszystkie szczegóły dotyczące kasy znajdują się w dokumencie uzupełniającym, który przejęła na siebie firma Newport.
Podobnie było z Admirem Mehmedim, który do Kijowa trafił z FC Zurich. To Newport, a nie Dynamo, zapłaciło mu 850 tysięcy euro pensji, 100 tysięcy euro za podpis przy kontrakcie oraz 150 tysięcy euro premii meczowych. Pieniądze na jego konto w UBS Zurich wpływały z kont Newport.
O samej firmie Newport nie wiemy za wiele. Powiązania spółki z Dynamem sięgają początku lat ’90. Umowa, na mocy której oba podmioty współpracują, została podpisana w 1993 roku, ale jest ważna do dziś, bo w 2010 roku została przedłużona na kolejne 20 lat. W tym dokumencie sprzed dziewięciu lat też jest niewiele. To krótka, sześciostronnicowa umowa, w której Dynamo przekazuje Newportowi kontrolę nad komercyjną działalnością Dynama (prawa telewizyjne, marketingowe, transfery), a w zamian dostaje zasoby finansowe niezbędne do tego, by Dynamo było konkurencyjne i osiągało wysokie wyniki sportowe. Lelum polelum, niczego nie wiemy. Newport oficjalnie nie jest własnością Surkisa, ale ma z nim szereg powiązań. Wyrok londyńskiego sądu wykazuje jednak, że firma jest pod kontrolą ukraińskiego oligarchy.
Ukraińska federacja rozkłada ręce i mówi „nie mamy nic do ukrycia”. Z umów sprzed 20 lat wynika, że Newport przejął kontrolę nad wpływami z UEFA po to, by ułatwiać wymianę walut. Dlaczego nikt w UEFA nie zareagował na to i nie pomyślał „cholera, to wygląda podejrzanie”? Dlaczego nikt w ukraińskiej federacji nie uznał „cholera, to chyba nie jest najlepsze rozwiązanie, że właściciel jednego z klubów jest właścicielem firmy, przez którą przechodzą nasze pieniądze”? Odpowiedzią wydaje się być Grigorij Surkis (na głównym zdjęciu), brat Igora, który przez dwanaście lat był prezesem tamtejszego związku, a przez piętnaście lat zasiadał w komitecie wykonawczym UEFA.
Władze europejskiej federacji zainteresowały się sprawą dopiero w 2016 roku, gdy „wysokiej rangi pracownik UEFA” sporządził wewnętrzną notę na temat nieprawidłowości w transferze pieniędzy na Ukrainę. Nikt w centrali nie wiedział czym jest Newport, kto ją kontroluje i jak te gigantyczne kwoty są transferowane do kraju. O tym, czy kasa trafiała na właściwie cele, też nie wiadomo. – Być może zbyt łatwo zaakceptowaliśmy taką procedurę – pisze w nocie pracownik departamentu finansów. Pracownicy UEFA się bronią – nie było zażaleń ze strony Ukraińców. Dziwne, gdyby były, bo przecież Surkis i tak trzyma łapę nad federacją ukraińską.
Der Spiegel próbował się kontaktować z Surkisem, ale odbił się od ściany. Żadne z 22 pytań (czy Surkis nadal sprawuje piecze nad Newport, czy Dynamo korzystało z pieniędzy UEFA przesyłanych na konta Newport itd.) nie spotkało się z odpowiedzią. Oligarcha obruszył się, nazwał pytania manipulacyjnymi i stronniczymi. Dynamo zarzuciło niemieckiej gazecie naruszenie podstawowych zasad etyki dziennikarskiej.
Po czasie w UEFA odnalazły się dwa faxy wysłany przez ukraińską federację. Jeden z marca 2015 roku z prośbą o zaprzestanie wysyłania pieniędzy na konta Newport (nikt w UEFA na niego nie odpowiedział). Drugi z początku 2016 roku z prośbą o to, by pieniądze wysyłać jednak na konta Newport, ale nie te zarejestrowane w Szwajcarii, a te założone w bankach cypryjskich.
I interes się kręci. Sami jesteśmy ciekawi co się znajdzie w „Football Leaks 2”, bo jeżeli tam takich kwiatków jest więcej, to… No właśnie. Czy to cokolwiek zmieni?
fot. NewsPix